Operacja „Sindoor”

Mariusz Cielma
Dnia 22 kwietnia br. w Pahalgam (indyjska część Kaszmiru) muzułmańscy bojownicy przeprowadzili krwawy atak terrorystyczny. Indie oskarżyły Pakistan przynajmniej o tolerowanie działalności organizacji Front Oporu, która wzięła na siebie odpowiedzialność za akcję. Atak w Pahalgam stał się bezpośrednim przyczynkiem do narastającego kryzysu, który zapoczątkował 7 maja 2025 roku indyjską militarną odpowiedź, wpierw wobec samych terrorystów, a potem wobec sił zbrojnych Pakistanu, znaną jako operacja „Sindoor” (słowo oznaczać ma tradycyjny czerwony lub pomarańczowy puder używany przez indyjskie kobiety).
Działania prowadzone były przede wszystkim z wykorzystaniem lotnictwa bojowego, środków rakietowych oraz powietrznych bezzałogowców, w tym amunicji krążącej. Początkowo Indie przeprowadziły szereg precyzyjnych ataków, w dużej mierze lotniczych (samoloty Rafale uzbrojone w pociski manerujące SCALP-EG i 250-kilogramowe bomby korygowane HAMMER), na siedem lokalizacji, zidentyfikowanych jako ośrodki szkoleniowe różnych organizacji terrorystycznych, a położonych na terenie Bahawalpur, Muridke i Muzaffarabad. Do akcji weszły także samoloty Su-30MKI z nadźwiękowymi pociskami manewrującymi BrahMos oraz amunicja krążąca IAI Harop. Odnotować przy tym należy i pojawienie materiałów zdjęciowych wskazujących na użycie opracowanej w Grupie WB amunicji krążącej Warmate, które w swoim czasie zakupiono głównie z myślą o wykorzystaniu w siłach specjalnych. Wkrótce do działań weszła również artyleria lufowa (w tym wykorzystano pociski korygowane Excalibur kal. 155 mm), obozy atakowano także dronami SkyStriker. Odnotowano mniej lub bardziej intensywne wymiany ognia pomiędzy wojskami lądowymi rozlokowanymi wzdłuż linii rozgraniczenia Indii i Pakistanu.
Po pierwszej fali ataków (mającej trwać około 25 minut, w którą miano zaangażować m.in. blisko 120 indyjskich samolotów bojowych) ogłoszono, że w jej efekcie wyeliminowano blisko 100 rebeliantów. Narracja Pakistańczyków była odmienna, agrumentowano, że w 24 atakach indyjskich na różne obiekty zginęło wielu (ponad 30) cywilów, w tym kobiety i dzieci. Indie twierdziły przy tym, że na tym etapie nie atakowały wojskowej infrastruktury Pakistanu. Tak się jednak musiało zdarzyć, bowiem opór stawiły siły zbrojne Pakistanu, atakując samoloty indyjskie oraz stanowiska zestawów przeciwlotniczych S-400. Samolotami bojowymi J-10CE z użyciem pocisków powietrze-powietrze PL-15E podejmowano próby ataków na lotnictwo indyjskie, dronami różnych klas (od małych po Bayraktary TB2) atakowano strefę przygraniczną, w tym systemy naziemnej obrony powietrznej. Pojawiły się również zarzuty, że Pakistan wykorzystał pociski rakietowe, w tym balistyczne, do atakowania obiektów cywilnych (począwszy od 8 maja) w Jammu oraz Pundżabie. Do jak najskuteczniejszego odpierania ataków powietrznych Indie wykorzystały nowy system dowodzenia obroną powietrzną Akashteer. System ten integrował całe zespoły ogniowe przeznaczone do walki z zagrożeniem dronowym (Pakistan użyć miał na przykład kilkuset zakupionych tureckich dronów Assiguard Songar), złożone z radarów oraz zestawów przeciwlotniczych Akash, armat Bofors kal. 40 mm, a nawet samobieżnych ZSU-23-4 Szyłka. Zadania na dużych i średnich dystansach wypełniały z kolei rakietowe zestawy S-400 Triumf, Barak-8, a także wspomniane już Akash, a punktową obronę natomiast prowadziły zestawy krótszego zasięgu jak OSA-AKM, Spyder czy S-125 Peczora. Obie strony starały się utrzymywać lotnictwo poza możliwościami oddziaływania naziemnej obrony powietrznej, wykonując ataki uzbrojeniem o większym zasięgu. Co warto zauważyć, ofensywne działania prowadzono również w cyberprzestrzeni, w tym wobec infrastruktury krytycznej (m.in. systemy lotniskowe, kolejowe, finansowe).
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 6/2025