Ołów – coraz bliżej wyrok
Tomasz W. Stępień
Część z Was, drodzy Czytelnicy, zapewne pamięta nasze wcześniejsze informacje o próbach wprowadzenia przez Komisję Europejską zakazu stosowania amunicji ołowianej. Oczywiście w pierwotnej wersji miał być to jedynie zakaz dotyczący stosowania amunicji śrutowej na terenach podmokłych (i przez litość pomińmy tu pastwienie się nad definicją terenów podmokłych z konwencji Ramsara).
Niestety, jak wielokrotnie zdarzało się w przeszłości w przypadku Komisji Europejskiej, agencja RRACH dyskutuje obecnie na temat tak zwanej drugiej fazy projektu, czyli wprowadzenia całkowitego zakazu stosowania amunicji ołowianej (jakiejkolwiek) na strzelnicach otwartych, w przypadku braku spełnienia całkowicie absurdalnych wymogów ochrony środowiska, którzy tak naprawdę z ochroną środowiska niewiele mają wspólnego.
Ale może po kolei.
Kiedy Komisja Europejska zaczynała podejmować próby zakazania posiadania broni palnej, vide słynna dyrektywa Bieńkowskiej, nie przypuszczała, że natrafi na tak silny opór środowiska strzeleckiego. Wyciągnięto wnioski z porażki, której doświadczyła KE z wyżej wymienioną dyrektywą, i postanowiono dokonać próby zakazania posiadania broni palnej nie wprost. A mianowicie wymyślono sobie, że można doprowadzić do sytuacji, w której wprowadzony zostanie zakaz stosowania amunicji ołowianej, co spowoduje, że ludzie przestaną strzelać z przyczyn ekonomicznych. Wynika to z prostego powodu – zamiennik proponowany przez Komisję Europejską, czyli bizmut, jest ok. 20-krotnie droższym metalem.
Co ważne, Komisja Europejska zaczęła korzystać z dwóch swoich ulubionych taktyk w procesie legislacyjnym. Po pierwsze, nie usiłuje zakazać stosowania amunicji ołowianej poprzez dyrektywę, zdaje sobie bowiem doskonale sprawę z tego, że taki dokument musiał być procedowany przez Parlament Europejski, co zajęłoby określony czas i umożliwiło organizacjom społecznym protesty. Komisja Europejska postanowiła wykorzystać do swoich działań Europejską Agencję do Spraw Chemikaliów REACH i wprowadzić zakaz w formie rozporządzenia, które nie podlega jakimkolwiek konsultacjom z Parlamentem Europejskim. Nie podlega również transpozycji do przepisów krajowych. Takie rozporządzenia po prostu wchodzą w życie i obowiązują. Bo tak.
I oczywiście listkiem figowym dla działań Komisji Europejskiej było to, że początkowo mówiono wyłącznie o próbach ochrony wody i ptactwa wodnego poprzez zakazanie stosowania śrutu ołowianego na terenach podmokłych. I tu dochodzimy do drugiej ulubionej taktyki Komisji Europejskiej, czyli taktyki salami. W połowie tego roku pojawiła się faza druga rzeczonego rozporządzenia, która zakazuje stosowania jakiejkolwiek amunicji ołowianej na strzelnicach otwartych, o ile nie spełniają one nieokreślonych jeszcze wymogów ochrony środowiska, których założenia są całkowicie absurdalne (np. oczekuje się takiej budowy kulochwytu, aby 96% wystrzelonych w jego stronę pocisków nie miało styku z glebą ani wodami gruntowymi). I tu uwaga, wisienka na torcie. Europejska Agencja do Spraw Chemikaliów szykuje fazę trzecią rozporządzenia. A jej skutków i zasięgu możemy się jedynie domyślać.
A to wszystko dzieje się w momencie, kiedy mamy wojnę w Ukrainie i wzmożone ryzyko dla Polski. Zapytacie mnie, jaki jest związek pomiędzy obronnością państwa a prywatnymi strzelnicami? Wbrew opinii Królika, dość spory.
Strzelectwo cywilne stanowi dziedzinę, która prócz realizacji swoich podstawowych celów, a więc treningu sportowego, myślistwa itp., stanowi też społeczne zaplecze i wsparcie w budowaniu obronności państwa. Strzelcy cywilni stanowią znaczącą liczebnie grupę osób o zweryfikowanym pozytywnie statusie prawnym
i zdrowotnym. Jednocześnie strzelcy stanowią grupę mającą potencjał możliwości przekazywania wiedzy z zakresu konstrukcji i obsługi broni, strzelectwa precyzyjnego, strzelectwa dynamicznego. Wynika to z prostego faktu, że jest to wiedza wymagana od strzelców na etapie egzaminu na patent strzelecki, wymaganego do uzyskania pozwolenia na posiadanie broni. Posiadane umiejętności mają duże znaczenie w przypadku konieczności szkolenia osób niemających wcześniej kontaktu z bronią. Taką konieczność można określić w przypadku żołnierzy przechodzących podstawowe szkolenie wojskowe. Strzelcy cywilni, po przejściu procesu odpowiedniej, indywidualnej weryfikacji umiejętności, mogą stanowić wsparcie dla Sił Zbrojnych na pierwszym etapie szkolenia rekrutów, uzupełniając zapotrzebowanie kadrowe wojska przy możliwej zwiększonej liczbie rekrutów.
Według statystyk Komendy Głównej Policji Polacy posiadają ponad 250 tysięcy pozwoleń na broń. Liczba posiadaczy broni jest realnie mniejsza, ponieważ wielu
z nich posiada równocześnie pozwolenia do różnych celów. Mimo to liczba posiadaczy broni jest znacząca. Według danych przedstawianych przez KGP w latach 2017 – 2021 zostało wydanych przeszło 46 tysięcy pozwoleń, na których podstawie zakupionych zostało niemal 200 tysięcy sztuk broni (https://statystyka.policja.pl/st/wybrane-statystyki/bron/186394,Bron-pozwolenia.html).
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 5-6/2022