Odyssey Dawn – pierwszy tydzień
Piotr Abraszek współpraca Norbert Bączyk
Odyssey Dawn – pierwszy tydzień
Od początku 2011 r. arabskie kraje północnej Afryki i Bliskiego Wschodu nękane są przez niepokoje społeczne. Najpierw objawiły się one w Tunezji, potem – z większą siłą – zamieszki wybuchły w Egipcie. Jednak w obu tych krajach, mimo łącznie kilkuset ofiar śmiertelnych, po rezygnacji rządzących nimi prezydentów (odpowiednio Bena Alego i Hosniego Mubaraka) i podaniu się do dymisji rządów, we współpracy z siłami zbrojnymi i policją udało się zaprowadzić porządek i spokój społeczny.
Odmienna sytuacja miała miejsce w Libii, gdzie wojsko i siły bezpieczeństwa, po pierwszych, jeszcze styczniowych, protestach pozostały w przeważającej części wierne prezydentowi Muammarowi Kaddafiemu. W toku gwałtownych walk, które rozgorzały w drugiej połowie lutego, po zwycięstwie „rewolucji” w Tunezji i Egipcie, w których początkowo inicjatywę uzyskali rebelianci, czy też powstańcy (zależnie od przypisywanym im intencji), pod ich kontrolę przeszła większość głównych miast Libii, w tym jedna ze stolic – Bengazi. Przejęli też znaczne ilości sprzętu wojskowego, w tym m.in. czołgi, transportery opancerzone, armaty plot. ZU-23-2, a nawet pojedyncze okręty i samoloty z baz na wschodzie kraju. Dwa libijskie Mirage F1 wylądowały 21 lutego br. na Malcie, ponieważ ich piloci nie chcieli atakować swoich współobywateli. Kilka dni później, z podobnych przyczyn, katapultowała się załoga Su-22UM3-K. Jednak inni piloci sił Kaddafiego nie mieli podobnych skrupułów i atakowali siły rebeliantów –podczas tych operacji utracono kilka maszyn (niepotwierdzone informacje mówią o zestrzeleniu po jednym Mirage F1, Su-22M3K i Su-24MK). Praktycznie zupełny brak wyszkolenia wojskowego i dyscypliny wśród rebeliantów spowodował, że po początkowym odwrocie, na początku drugiej dekady marca siły rządowe odzyskały inicjatywę i kolejno odbijały objęte rebelią miasta. W połowie marca dotarły już na przedpola Bengazi, będącej nieformalną stolicą powstania. Ciężkie walki toczyły się również o Misratę, ostatnie nadmorskie miasto w Trypolitanii pozostające pod kontrolą opozycji. Początkowo państwa zachodnie, przynajmniej oficjalnie, nie nawoływały do interwencji zbrojnej w Libii. Stan ten uległ zmianie 17 marca, cją zbrojną” włącznie. Rezolucja obejmuje ustanowienie strefy zakazu lotów dla libijskich (rządowej i powstańczej) stron konfliktu. Jednak tekst rezolucji jest na tyle nieprecyzyjny, a pojęcie „ochrony cywilów” na tyle szerokie, że umożliwia atakowanie wojsk rządowych nie tylko bezpośrednio zagrażających ludności czy też samolotów znajdujących się w powietrzu, lecz także stanowisk dowodzenia, ośrodków łączności, stacji radiolokacyjnych oraz innych baz i obiektów wojskowych. Pospieszne wprowadzenie rezolucji w życie, jej niejasne cele oraz sprzeciw Turcji odnośnie dowodzenia operacją przez NATO, spowodowały rozproszenie systemu dowodzenia (patrz ramka „Dowodzenie operacją”). Państwa uczestniczące w akcji oddelegowały swoje siły lotnicze i morskie do udziału w operacji (patrz ramka „Siły koalicji”). Przebieg operacji wymuszania przestrzegania rezolucji ONZ, która otrzymała kryptonim Odyssey Dawn (Świt Odysei) był typowy i podobny do interwencji zbrojnych państw Zachodu obserwowanych w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Symbolicznie, po południu 19 marca, rozpoczęły je uderzenia francuskich samolotów Rafale i Mirage 2000 na cele naziemne. Właściwa operacja rozpoczęła się w nocy z soboty na niedzielę. Najpierw obezwładniono obronę przeciwlotniczą i ośrodki dowodzenia za pomocą pocisków manewrujących Tomahawk TLAM-C. Później do akcji włączyły się bombowce „stealth” B- 2, tradycyjnie operujące z bazy Whiteman w USA, które zaatakowały bazę lotniczą Ghardabiya bombami JDAM, a także maszyny przełamania obrony powietrznej F-16CJ z 52 Fighter Wing oraz samoloty walki radioelektronicznej EA-18G Growler. Wspomagały je włoskie Tornada ECR. Zasadniczym uzbrojeniem wymienionych maszyn, przeznaczoprzeznaczonym do zwalczania stacji radiolokacyjnych, są pociski AGM-88 HARM. Dodatkowo samoloty EA-18G mogą wytwarzać silne zakłócenia elektroniczne i w ten sposób paraliżować pracę środków OPL, czy też systemu łączności i dowodzenia. Jednak nie ma potwierdzonych informacji, że libijskie posterunki radiolokacyjne, czy też zestawy przeciwlotnicze podjęły jakąkolwiek aktywność. Położenie większości z nich zostało dokładnie rozpoznane przed operacją (wiadomo np., że od lutego w Libii działały brytyjskie oddziały specjalne, których celem – oprócz pomocy w ewakuacji swoich obywateli – mogło być rozpoznanie i identyfikacja ew. celów uderzeń) i zostały one zniszczone uderzeniami pocisków manewrujących Tomahawk i Storm Shadow/SCALP.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 4/2011