Od Pumy do Zjawy


Michał Buslik


 

 

 

 

Od Pumy do Zjawy

 

 

– minoodporne transportery opancerzone

 

rodezyjskiej wojny domowej

 

 

 

Nie ulega wątpliwości, że jednym z głównych symboli rodezyjskiej wojny domowej są pojazdy minoodporne. Stosunkowo dobrze znamy wozy Rhino i Kudu czy też dzieła słynnego konstruktora, inżyniera Ernesta Konschela, takie jak Leopard, Cougar i Pookie. Nieco w ich cieniu pozostają minoodporne transportery opancerzone, zarówno licznie reprezentowana rodzina stosunkowo prostych technicznie konstrukcji, bazujących na podzespołach pojazdów ciężarowych, jak i MPCV Spook – minoodporny transporter opancerzony wysokiej mobilności, stanowiący szczytowe osiągnięcie rodezyjskiej myśli konstrukcyjnej w dziedzinie pojazdów minoodpornych.

 

 

Puma, Krokodyl i MAP-y
Konsekwencją ogłoszenia 11 listopada 1965 roku przez rodezyjski rząd białej mniejszości jednostronnej deklaracji niepodległości stało się zadeklarowanie przez czarną ludność, w większości zamieszkującą ten kraj, rozpoczęcia „wojny narodowowyzwoleńczej”. Działania zbrojne przeciwko rządowi Iana Smitha rozpoczęły: Ludowa Rewolucyjna Armia Zimbabwe (ZIPRA) oraz Narodowa Armia Wyzwolenia Zimbabwe (ZANLA). Obie organizacje stanowiły wojskowe skrzydła funkcjonujących od lat 60. XX wieku głównych markistowskich ugrupowań, zrzeszających czarnoskórych mieszkańców Rodezji – Afrykańskiego Związku Ludowego Zimbabwe (ZAPU) oraz Afrykańskiego Narodowego Związku Zimbabwe (ZANU). Ich działalność była wspierana nie tylko przez sąsiednią Zambię (a w późniejszym okresie także przez Mozambik), ale – co istotne – także przez ZSRR oraz ChRL. W początkowym okresie aktywność militarna obu ugrupowań była niewielka i sprowadzała się do lokalnych działań dywersyjnych o ograniczonym zasięgu i skutkach. Jednak, począwszy od 1972 roku, wzmocnione liczebnie oraz odpowiednio przeszkolone i doposażone marksistowskie ugrupowania zbrojne przeszły do zakrojonych na szerszą skalę działań o charakterze partyzanckim. Wśród owych działań wkrótce na pierwszy plan wysunęło się powszechne ustawianie min, głównie przeciwpancernych, jako skutecznego środka zarówno zastraszenia miejscowej ludności, jak i efektywnego zablokowania dróg, a tym samym „zduszenia”, poddanej ostrym sankcjom ONZ, gospodarki Rodezji – i, docelowo, przejęcia władzy. W latach 1972-1979 doszło w Rodezji do 2405 incydentów, w których pod pojazdami eksplodowały miny bądź improwizowane urządzenia wybuchowe, w wyniku czego śmierć poniosły 632 osoby, zaś kolejne 4410 zostały ranne. Odpowiedź sił rodezyjskich na zagrożenie minowe przybierała różne formy. Siły specjalne dokonywały rajdów na terytoria sąsiednich państw wspierających marksistowską partyzantkę, których celem była zarówno eliminacja nieprzyjacielskiej siły żywej, jak i likwidacja składów amunicji i uzbrojenia. Doskonalono również metody wykrywania min oraz prowadzono przeciwminowe operacje inżynieryjne, polegające m.in. na asfaltowaniu kluczowych gruntowych szlaków komunikacyjnych. I wreszcie – podjęto również kroki mające na celu zmniejszenie efektywności detonowanych min poprzez odpowiednie zabezpieczenie przeciwminowe wykorzystywanych pojazdów. Początkowo wprowadzono bardzo proste, doraźne środki ochrony w postaci m.in. montażu rozmaitych improwizowanych deflektorów, wzmacniania kabin pojazdów gumą pochodzącą z pasów transmisyjnych taśmociągów, zaś ich podłóg stalowymi płytami, czy też wypełniania opon wodą. Środki te stosowano głównie w samochodach terenowych Land Rover oraz 3-tonowych ciężarówkach Bedford RL/RM. Nieco później sięgnięto po bardziej zaawansowane technicznie rozwiązania, wprowadzając do służby prawdziwe minoodporne pojazdy. Z uwagi na ograniczenia budżetowe import większej liczby pojazdów minoodpornych z Republiki Południowej Afryki nie był możliwy, stąd postawiono na rozwój rodzimych konstrukcji. Pierwotnie były to pojazdy z niewielką kabiną-kapsułą w kształcie litery „V”, osadzoną na podwoziu ramowym – najczęściej pochodzącym z popularnych samochodów Land Rover w wersjach o większym rozstawie osi. Po pewnym czasie dołączyły do nich stopniowo udoskonalane, lecz wciąż o ograniczonych możliwościach transportowych (mogące w stosunkowo bezpieczny sposób przewozić w swych niezbyt pojemnych kabinach-kapsułach nie więcej niż kilka osób), pojazdy minoodporne z lekko opancerzonym kadłubem typu monocoque z dnem wyprofilowanym w kształcie litery „V” i przymocowanymi do niego zespołami przedniego i tylnego zawieszenia.

Niewątpliwy sukces operacyjny owych stosunkowo niewielkich pojazdów minoodpornych skłonił Rodezyjczyków do podjęcia prac nad zbliżonymi konstrukcyjnie, lecz zdecydowanie większymi konstrukcjami, mogącymi na tamtejszym polu walki pełnić przede wszystkim rolę dobrze chronionych, kołowych transporterów opancerzonych, zdolnych do bezpiecznego transportu kilkunastu w pełni wyposażonych żołnierzy. Potrzeba szybkiego wprowadzenia tego typu wozów do służby była tym bardziej nagląca, iż w związku z ewolucją taktyki partyzantów (wzrost liczby kompleksowych zasadzek z użyciem broni strzeleckiej oraz min, a także stosowanie coraz skuteczniejszych – o większej sile rażenia – improwizowanych urządzeń wybuchowych) wzrastały straty wśród personelu sił bezpieczeństwa, wykorzystujących zmodyfikowane pojazdy ciężarowe ze wspomnianymi wcześniej, bardzo prostymi środkami ochrony przeciwminowej. Dlatego też podczas konstruowania nowych pojazdów należało skoncentrować się nie tylko na zapewnieniu odpowiednio dobrej ochrony przeciwminowej, ale również pamiętać o tym, by zagwarantowały one także wystarczającą ochronę balistyczną dla załogi i przewożonych żołnierzy. Poziom ochrony balistycznej w przypadku już użytkowanych, lżejszych pojazdów minoodpornych był niewielki – często stosowano dodatkowe, doraźne osłony balistyczne kabin-kapsuł.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 3/2013

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter