Nowy północnokoreański okręt podwodny
Tomasz Szulc
Po latach spekulacji zagranicznych analityków i wielokrotnych fragmentarycznych informacjach w północnokoreańskich mediach, w dniu 6 września br. odbyła się oficjalna ceremonia wodowania w stoczni Sinpo nowego okrętu podwodnego-nosiciela rakiet balistycznych. Otrzymał on numer burtowy 841 i nazwę Kim Kun Ok (to imię i nazwisko północnokoreańskiego dowódcy okrętu, który wsławił się szczególną odwagą „w początkowym okresie walk o niepodległość”). Pierwsze informacje o budowie nowego okrętu podwodnego pochodzą z 2016 roku. Wtedy na zdjęciach satelitarnych zidentyfikowano nową halę produkcyjną w Stoczni Południowej w Sinpo nad Morzem Japońskim i uznano, że posłuży ona do budowy okrętów podwodnych. Wiadomo było, że jako pierwsza zostanie zbudowana jednostka, przystosowana do przenoszenia rakiet balistycznych, gdyż takowe są testowane w Korei Północnej co najmniej od 2014 roku.
Było to przedsięwzięcie bardzo ambitne z kilku powodów. Po pierwsze, wymagało opanowania procesu odpalania rakiety spod wody, po drugie – konieczne było zbudowanie okrętu-nosiciela wyrzutni, a po trzecie zdecydowano się na budowę rakiet napędzanych przez silniki spalające paliwo stałe, podczas gdy wszystkie dotychczasowe północnokoreańskie rakiety balistyczne używały rakiet z silnikami na paliwo ciekłe. Pierwszy udany start rakiety Pukguksong (Gwiazda Polarna) miał miejsce w sierpniu 2016 roku i odbył się prawdopodobnie z zanurzalnej platformy, na której była zamontowana wyrzutnia. Jednak jeszcze w 2014 roku ujawniono zdjęcia okrętu, nazwanego na Zachodzie Sinpo od nazwy stoczni lub Gorae, co po koreańsku oznacza kaszalota, na którym zainstalowano pojedynczą pionową wyrzutnię Pukguksonga. Po pierwszym udanym starcie rakiety okręt otrzymał oficjalną nazwę 8.24 Jongung, czyli „Bohater 24 sierpnia”. Jest to stosunkowo niewielka jednostka, powtarzająca konfigurację radzieckich okrętów projektów 629 i 658 z końca lat 50. XX wieku, gdyż wyrzutnię wbudowano w wydłużony i podwyższony kiosk okrętu.
Następnie z jego pokładu odpalano kilkakrotnie pociski pierwszej generacji. Jeszcze później, bo w październiku 2019 roku, odbył się start większego Pukguksonga-3 (zapewne znowu z zanurzalnej platformy), a w 2022 roku, zapewne z wyrzutni okrętowej, start zmodyfikowanej rakiety ziemia–ziemia, nazywanej często Kimskanderem, ze względu na jej podobieństwo do rosyjskiego pocisku 9M723 Iskander. W bieżącym roku z pokładu Sinpo odpalono także rakiety skrzydlate Hwasal.
Należy przyjąć, że Sinpo jest okrętem doświadczalnym i budowa podobnych jednostek nie będzie prowadzona. Istnieje oczywiście możliwość budowy flotylli takich okrętów, ale relacja nakłady-efekty byłaby w takim przypadku bardzo niekorzystna. Potrzebne byłoby rozbudowane zaplecze portowe, liczne załogi i spore nakłady na bieżącą eksploatację. Znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby zbudowanie mniejszej liczby okrętów, uzbrojonych w większą liczbę wyrzutni. Nie było to przedsięwzięcie niewykonalne, choćby dlatego, że w latach 90. XX wieku Korea Północna zakupiła, oficjalnie w celu złomowania, radziecki konwencjonalny okręt podwodny projektu 629A uzbrojony w trzy wyrzutnie rakiet balistycznych kompleksu D-4 z rakietami R-21. Gdy rozpoczęły się testy Pukguksongów spekulowano, że pociski są odpalane albo z wyrzutni, wymontowanych z radzieckiego okrętu (co jest jak najbardziej prawdopodobne), albo po prostu z pokładu tego okrętu, który zamiast złomowania przeszedł kapitalny remont. Przeciw tym ostatnim przypuszczeniom przemawiały raporty wywiadów Korei Południowej, Japonii i USA, w których wielokrotnie stwierdzano, że nie zaobserwowano prób remontowania tej jednostki, a byłyby one trudne do ukrycia.
Gdy więc w 2016 roku zaczęto mówić o budowie nowego okrętu, odżyły spekulacje na temat wykorzystania rozwiązań, skopiowanych z projektu 629. Było oczywiste, że będzie to jednostka z napędem konwencjonalnym i jako pewnik przyjęto, że jej uzbrojenie będzie stanowić kilka wyrzutni, najprawdopodobniej trzy, wbudowanych w kiosk.
Północnokoreańskie media opublikowały w 2019 roku zdjęcia z wizyty Kima w stoczni, ale oglądany przez niego okręt fotografowano w sposób, utrudniający ocenę jego wyglądu. Zagraniczni analitycy sformułowali jednak w oparciu o nie zaskakujące wnioski. Widoczne na zdjęciach fragmenty kadłuba lekkiego wskazywały na to, że nie jest to jednostka budowana od podstaw, a modernizowany okręt projektu 633!
Historia jednostek tego projektu w służbie północnokoreańskiej jest długa, ale pełna niejasności. Po pierwsze, nie ma zgodności źródeł co do ich liczby, po drugie – nie wiadomo, jakie jest ich pochodzenie. Według jednej wersji okręty przejęto od marynarki radzieckiej, według drugiej – większość stanowiły jednostki nowe, zbudowane w ZSRR na eksport do krajów spoza kręgu najbliższych sojuszników. Według trzeciej wersji część z nich (być może tylko dwa pierwsze) zbudowano w ZSRR, a większość w Chinach. Według wersji czwartej, część jednostek pozyskano z zagranicy, a resztę zbudowano we własnych stoczniach. Wszystko wskazuje na to, że ta ostatnia hipoteza jest najmniej prawdopodobna, gdyż w takim przypadku do służby trafiłyby okręty, które należałyby do wersji zmodernizowanej i to zapewne kilkakrotnie w rezultacie produkcji trwającej ćwierć wieku. Zarówno w ZSRR, jak i w Chinach okrętów tego projektu nie modernizowano (poza pojedynczymi jednostkami doświadczalnymi), gdyż do dyspozycji były nowsze i bardziej perspektywiczne jednostki. Dodatkowym powodem wątpliwości jest kwestia kalendarza ich wcielania do służby. Pierwsze miały trafić pod banderę północnokoreańską w 1960 roku, co jest zupełnie nieprawdopodobne, jeśli zważyć, że banderę na pierwszym radzieckim okręcie tego projektu podniesiono w tym samym czasie, a pierwszy licencyjny okręt zwodowano w Chinach dopiero w 1969 roku. Do 1982 roku liczba okrętów rosła powoli i osiągnęła poziom 16 egzemplarzy. W latach 1991–1992 miało przybyć jeszcze pięć jednostek (niemal na pewno wycofanych z marynarki chińskiej). Przez kolejnych 30 lat liczba okrętów już nie rosła.
Tłumaczy to, dlaczego nowy okręt nie został zbudowany od podstaw, a powstał w wyniku przebudowy okrętu, użytkowanego przez co najmniej 40 lat! Koreańczycy nie produkowali bowiem wcześniej jednostek tej wielkości, a więc nie mogli zbudować od podstaw okrętu-nosiciela według zmodyfikowanego projektu. Gdy z kolei stało się jasne, że bazą dla nowej konstrukcji jest zupełnie przestarzała i niewielka jednostka, uznano za pewnik, że jej uzbrojenie będzie ograniczone do dwóch–trzech wyrzutni, wbudowanych w kadłub i osłonę kiosku. Dopuszczano możliwość powtórzenia radzieckiego rozwiązania z jednostek projektu 629A, a mianowicie „przebicia na wylot” kadłuba sztywnego, aby tuby wyrzutni o znacznej wysokości nie wystawały z niego mocno do góry, co zagrażałoby stateczności jednostki, a były umieszczone niemal symetrycznie względem osi kadłuba, czyli ich dolna część znajdowałaby się poniżej „kila”. Rysunki hipotetycznego, „ale bardzo prawdopodobnego” wyglądu nowej jednostki, pojawiały się w szeregu miarodajnych i wiarygodnych zwykle źródeł zagranicznych.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 11/2023