Nowe Rosomaki do Afganistanu
Andrzej Kiński
Nowe Rosomaki do Afganistanu
W dniu 22 marca br. w Wojskowym Instytucie Techniki Pancernej i Samochodowej w podwarszawskim Sulejówku odbyła się prezentacja nowego wariantu kołowego transportera opancerzonego Rosomak w wersji bojowej, powstałego w związku z potrzebą zapewnienia lepszej ochrony pojazdom tego typu wykorzystywanym przez Polski Kontyngent Wojskowy w Afganistanie. Najbardziej widocznymi nowościami, acz nie jedynymi, jakie się w nim pojawiły, były: system lekkich osłon przed głowicami kumulacyjnymi ręcznych granatników przeciwpancernych oraz piaskowe malowanie.
Potrzebę zabezpieczenia kołowych transporterów opancerzonych Rosomak przed głowicami kumulacyjnymi granatników przeciwpancernych zaczęto analizować już w 2006 r., a więc wówczas gdy ważyły się losy decyzji o skierowaniu nowych wozów bojowych na ich pierwszą misję ekspedycyjną. Wówczas rozważano jednak zastosowanie w tym celu systemu osłon reaktywnych, a nawet aktywnych. Ostatecznie skupiono się przede wszystkim na podniesieniu ogólnego stopnia odporności balistycznej pojazdu na ostrzał pociskami broni strzeleckiej i odłamkami pocisków artyleryjskich do poziomu 4 STANAG 4569/A, co zrealizowano w 2007 r. poprzez montaż dodatkowego, stalowo-ceramicznego pancerza izraelskiej firmy Rafael Advanced Defense Systems. Tylko czołowy pancerz przed kierowcą pojazdu został wzmocniony panelem o specjalnej konstrukcji, którego zadaniem było także zminimalizowanie oddziaływania strumienia kumulacyjnego pocisku granatnika RPG-7, jeśli wcześniej nie zrykoszetowałby on na nachylonej pod znacznym kątem płycie. Takie opancerzenie otrzymywały dotąd wszystkie Rosomaki-M1 i M3 oraz WEM drugiej odmiany. Łącznie, w ramach pilnej potrzeby operacyjnej, w Izraelu zakupiono 56+1 zestawów pancerza w 2007 r. i 30 kolejnych w 2009 r., których koszt wyniósł ok.1,4 mln złotych za zestaw w przypadku pierwszej partii i ok. 1,5 mln zł w przypadku drugiej. Właśnie koszty oraz systematycznie pstęęujący proces polonizacji produkcji Rosomaków skłoniły Wojskowe Zakłady Mechaniczne S.A. z Siemianowic Śląskich do podjęcia próby zastąpienia importowanego pancerza dodatkowego produktem krajowym, co zresztą niemal zbiegło się w czasie z zastąpieniem importowanych ze Szwecji blach pancernych blachami polskimi w budowie pancerza zasadniczego i innych elementów konstrukcji kadłuba pojazdu.
Polski pancerz do Rosomaka
Polskie rozwiązania pancerza dodatkowego do Rosomaka oferowane były już w czasie przygotowań do wysłania tych pojazdów do Afganistanu, a więc na przełomie lat 2006–2007. Wówczas chyba jednak zabrakło w ich przypadku zaufania wojskowych decydentów. Bynajmniej nie czasu, ponieważ opracowanie i wykonanie zestawu odpowiednich osłon przez Rafaela – na bazie gotowych rozwiązań – też zajęło kilka miesięcy. Z drugiej strony polskie pancerze dodatkowe nie były wówczas produkowane seryjnie, a i tak wykorzystywały importowaną blachę pancerną. W 2007 r. prace nad polskimi cienkimi blachami pancernymi 20PM i 30PM w HSW-Hucie Stali Jakościowej S.A. ze Stalowej Woli, należącej do Grupy Złomrex, były już mocno zaawansowane, ale ostatecznie cykl ich prób technologicznych i balistycznych (obejmujących m.in. ostrzał kadłuba) oraz certyfikację przez fińską Patrię zakończony został dopiero w połowie 2009 r. Wykazały one, że blachy z HSJ nie ustępują dotychczas wykorzystywanym do produkcji kadłuba Rosomaka blachom Armox szwedzkiego koncernu stalowego SSAB Swedish Steel. Pod względem niektórych charakterystyk okazały się nawet lepsze, będąc zarazem konkurencyjnymi cenowo.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 4/2010