Nighthawk Custom Firehawk – klamka za miliony monet
Bartosz Szołucha, Kapitan Ameryka
Ameryka Coltem 1911 i jego klonami stoi. Można tam mieć wszelkie mutacje tego klasycznego pistoletu, lepsze i gorsze, tanie i drogie, dobre i beznadziejne. Można mieć też przepięknego, idealnie spasowanego customa, na którego trzeba czekać w kolejce. Tak właśnie się dzieje w przypadku pistoletów tworzonych przez Nighthawk Custom.
Nighthawk Custom to rusznikarska manufaktura z Berryville w stanie Arizona, utworzona w 2004 przez Marka Stone’a, który wcześniej był rusznikarzem w innej firmie specjalizującej się w produkcji wysokiej jakości klonów 1911, w tym semi customów. Stone odszedł i zdecydował się na rozkręcenie własnego biznesu, który zaczął specjalizować się w tworzeniu broni na indywidualne zamówienie. Oczywiście bazą nie mógł być inny model niż 1911. Nighthawk to producent wysokiej klasy pistoletów semi custom, co oznacza, że znaczna część prac związanych z jej powstawaniem wykonywana jest ręcznie, a to kosztuje. Dużo. I powoduje, że całość trwa. Długo trwa.
Ideą przyświecającą produkcji jest „ONE GUN, ONE GUNSMITH”, co oznacza, że za cały proces budowy każdego nowego pistoletu od początku do końca odpowiada wyłącznie jeden rusznikarz, co jest cechą wyróżniającą ją wśród konkurencji. Firma zatrudnia łącznie 57 osób. 21 z nich to master gunsmith – osoby odpowiedzialne za budowę pistoletów. To nie fabryka, nie ma linii produkcyjnej, gdzie dziesiątki osób odpowiadają za dany etap wykończenia. Dzięki temu każdy pistolet z tej manufaktury jest wyjątkowy i niepowtarzalny. Zwyczajnie nie da się przełożyć części z jednego egzemplarza do drugiego. Wszystkie części są pasowane ręcznie do danego pistoletu z dokładnością tysięcznych części cala. Z powyższych powodów całkowita produkcja Nighthawka to zaledwie kilka tysięcy sztuk rocznie.
Najpierw powstały dwa modele – GRP oraz Talon, które zapoczątkowały rodzinę przeszło 40 wersji dostępnych obecnie.
Kiedy wchodzi się na stronę www Nighthawk Custom, nie ma możliwości kupienia pistoletu, który byłby dostępny ot tak, w magazynie. Najpierw trzeba dobrać komponenty, złożyć zamówienie, ustawić się w kolejce i uzbroić w cierpliwość. Proces produkcji trwa długo, czasem nawet bardzo długo, ale efekt jest zaskakujący, ponieważ otrzymuje się perfekcyjnie spasowane i funkcjonujące arcydzieło.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 9-10/2020