Niewykorzystane szanse?

 


Tymoteusz Pawłowski


 

 

 

Niewykorzystane szanse?

 

 

 

Użycie polskiego lotnictwa w kampanii 1939 r. było wielokrotnie opisywane, a niemal każdy z tych opisów był krytyczny. Nieliczni mieli odrębne stanowisko. Większość zaś wskazywała, jak można było właściwie wykorzystać posiadane siły, jak można było skutecznie przygotować się do wojny. Czy takie alternatywne rozegranie lotniczej kampanii 1939 r. ma jednak sens?
 
 

 


Alternatywne wizje historii są często wykpiwane. Ludzie, którzy tak czynią charakteryzują się dwiema – przynajmniej – cechami. Jedną z nich jest kompletny brak poczucia humoru. Drugą – ważniejszą – zupełne niezrozumienie powodów, dla których bada się przeszłość. Historia to nie tylko opis dziejów, zbiór dat, nazwisk, haseł, ale przede wszystkim ocena dorobku przeszłych pokoleń. Jak oceniać decyzje, nie biorąc pod uwagę innych możliwych rozwiązań?

Niewykorzystane możliwości Brygady Bombowej
Polskie lotnictwo nie wykorzystało w 1939 r. swoich wszystkich możliwości. Szczególnie zarzut ten tyczy się lotnictwa dyspozycyjnego Naczelnego Wodza. Brygada Pościgowa walczyła raptem przez tydzień, a Brygada Bombowa została użyta w sposób chaotyczny i niepełny. Pierwszego dnia Brygada była bezczynna, w ciągu następnych trzech dni przeprowadziła 9 ataków bombowych na pancerne kolumny niemieckie (z reguły siłami dywizjonów Karasi, ataki były prowadzone pojedynczymi kluczami), kolejne trzy dni – to znów 9 ataków (tym razem z reguły pojedynczymi eskadrami Łosi). W drugim tygodniu września zadania bojowe wykonywano z rzadka eskadrami, a częściej – pojedynczymi kluczami. 17 września Brygada została ewakuowana do Rumunii. Jak można było skuteczniej wykorzystać 36 Łosi i 50 Karasi Brygady Bombowej? Przede wszystkim należało postępować zgodnie z zasadami sztuki wojennej. Należało atakować zdecydowanie, wykonywać uderzenia całością sił, na cele o najważniejszym znaczeniu. Zrzucenie 100 ton bomb w jednym locie mogłoby skutecznie opóźnić marsz dywizji pancernej. Kilkaset bomb 100 kg oraz 50 kg wystarczyłoby aż nadto, aby sparaliżować dużą bazę lotniczą nieprzyjaciela. Atak Brygady Bombowej na któreś z niemieckich miast nie tylko zdemolowałoby jego śródmieście, ale być może zniechęcił Niemców do terrorystycznych bombardowań Warszawy (7 września piloci Brygady domagali się zgody na zbombardowanie Królewca). Ile takich ataków można było przeprowadzić? Z 18 Karasi biorących udział w pierwszym bombardowaniu na straty spisano 7. Nawet jeśli – dzięki zaskoczeniu i miejscowej przewadze – straty byłyby dwa razy mniejsze, to spośród 86 bombowców Brygady do kolejnej akcji byłoby gotowych tylko siedemdziesiąt. Zakładając aktywność na poziomie 3–4 wylotów całością sił, oznaczałoby to, że pod koniec pierwszego dnia zaangażowania dysponowano by 50 samolotami, a pod koniec trzeciego dnia walki – niczym. Anihilacja Brygady Bombowej w pierwszym locie byłaby tragedią.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW Numer Specjalny 5

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter