Niech płk Dworak szykuje ludzi
Jędrzej Korbal
Pierwszy rok funkcjonowania 10. BK w motorowej – a więc eksperymentalnej w skali całego Wojska Polskiego – formie to czas kompletowania kadr i sprzętu oraz intensywnego szkolenia. Zdobyte w tym czasie doświadczenia, szczególnie gdy uwzględnimy dwukrotny udział w ćwiczeniach międzydywizyjnych, miały charakter unikalny. Rozwój sytuacji w Europie wczesną jesienią 1938 roku sprawił, że pokojowy tryb szkolenia rzeszowskiej brygady pancerno-motorowej przerwała nieplanowana wcześniej weryfikacja jej zdolności taktycznych i bojowych. W awangardzie wielkiej jednostki maszerował dowodzony przez płk. dypl. Kazimierza Dworaka 24. Pułk Ułanów.
10. BK skierowano na Zaolzie transportami kolejowymi 19 września 1938 roku wprost z zakończonych defiladą w Łucku ćwiczeń międzydywizyjnych rozgrywanych na Wołyniu. Tego dnia sztab 24. Pułku Ułanów (24. puł) znajdował się jeszcze w miejscowości Derno, leżącej w połowie trasy miedzy Równem a Łuckiem, bezpośrednio przy linii kolejowej. Przerzut pułku na trasie o długości około 650 kilometrów zajął blisko dwie doby. 22 września, po wyładowaniu z transportów, przemaszerowano w rejon Skoczowa, gdzie zatrzymano się na tymczasowy postój. Tam też oczekiwano na dostarczenie amunicji oraz brakujących elementów wyposażenia. Pułk, jak i cała 10. BK, tworzył odwód formowanej równolegle SGO „Śląsk”, dowodzonej przez gen. bryg. Władysława Bortnowskiego. Kolejnego dnia podległe Dworakowi oddziały przesunięto do położonej niespełna 10 kilometrów na południe od Skoczowa, na wschodnim brzegu Wisły, wsi Lipowiec (m.p. dowództwa – budynek szkoły). Niestety rozkazy dzienne pułku z Kraśnika na kolejne dni nie zachowały się, co uniemożliwia odtworzenie funkcjonowania jednostki w początkowej fazie obecności na Śląsku Cieszyńskim. Za ciekawostkę może posłużyć informacja, że dodatkiem do ostatniego z zachowanych wrześniowych rozkazów pułku była poglądowa tablica ze znakami tożsamości wojskowych i cywilnych samolotów czeskich, sowieckich i niemieckich. Tablice poglądowe z sylwetkami sprzętu pancernego, w tym niemieckiego i czechosłowackiego, pułki kawalerii zmotoryzowanej pobrały jeszcze w drugiej połowie czerwca, przed wyjściem na koncentracje.
Mimo że 10. BK była najwartościowszą z jednostek, którymi rozporządzał gen. bryg. Bortnowski, nie została wykorzystana w momencie wkroczenia do Cieszyna 2 października 1938 roku. Podległe płk. Antoniemu Trzaska-Durskiemu oddziały pozostawały w rezerwie. Utrwalony – m.in. na kronice PAT – moment przekroczenia przez WP dotychczasowego mostu granicznego na Olzie obserwowała jedynie część kadry brygady w charakterze widzów. Znane zdjęcia ciężarówek Fiat 621 przewożących zmotoryzowanych kawalerzystów zostały wykonane dopiero 12 października, podczas defilady przed Generalnym Inspektorem Sił Zbrojnych marsz. Edwardem Śmigłym-Rydzem. Wracając do chronologii, kilkutygodniowy stan wyczekiwania przerwano 6 października, kiedy spłynęły nowe rozkazy. W sztabie rzeszowskiej wielkiej jednostki odbyła się pilna narada dowódców jednostek wchodzących w jej skład. Informacje otrzymane ze sztabu SGO „Śląsk” mówiły o niepokojącym rozwoju sytuacji w północno-zachodniej części obszaru podlegającego przyłączeniu do Rzeczpospolitej. W będącym ważnym węzłem komunikacyjnym i ośrodkiem przemysłowym Boguminie odnotowano ożywione wystąpienia licznej grupy mieszkańców narodowości niemieckiej, niechętnych spodziewanemu przyłączeniu miasta do Polski. W tym czasie wojska niemieckie kończyły już zajmowanie stref, których zakres opisano w układzie monachijskim. Wobec uzasadnionego ryzyka wystąpienia na terenie miasta uzbrojonych bojówek niemieckich i wybuchu zamieszek w momencie wycofania oddziałów czechosłowackich podjęto decyzję o zaangażowaniu odwodowej 10. BK. Otrzymane rozkazy mówiły o wkroczeniu do miasta przed terminem ustalonym w pierwotnym harmonogramie. Pułkownik Trzaska-Durski do realizacji zadania wyznaczył 24. puł, w którym zarządzono ostre pogotowie. Podobna sytuacja miała miejsce w dywizjonie rozpoznawczym mjr. Ksawerego Święcickiego. Postawiony w stan alarmu pułk ściągnięto z położonego nieco na południe od Lipowca rejonu ćwiczeń w masywie Równicy (885 m n.p.m.), gdzie realizowano szkolenia z zakresu terenoznawstwa. Zmotoryzowani ułani wsparci artylerią i czołgami (symbolicznie) utworzyli ponownie Oddział Wydzielony „Dworak” (dalej: OW „Dworak”). W oddziałach wydano po dwie jednostki ognia ostrej amunicji: 60 naboi na kbk, 1000 naboi na erkaemy, 4000 naboi na cekaemy, 80 do armat ppanc oraz 50 min ppanc i zapasy żywności na dwa dni. Kilkuzdaniowy opis sytuacji rysującej się z końcem pierwszego tygodnia października przed ułanami z Kraśnika pozostawił szef sztabu 10. BK, mjr dypl. Franciszek Skibiński: Operacja była złożona, implikowała bowiem rozmowy z Czechosłowakami i Niemcami, współpracę z policją, ochotnikami zaolziańskimi itp. Musiała być przeprowadzona nie tylko zdecydowanie, ale również z wyczuciem lokalnych nastrojów politycznych oraz z wielkim taktem. Do takiej roli najlepiej nadawał się płk dypl. Dworak, on więc został mianowany dowódcą oddziału wydzielonego (…). W stanie pogotowia i wyczekiwania na dalsze rozkazy OW „Dworak” pozostawał od południa 6 października do godz. 17.00 dnia następnego. Wtedy też otrzymano rozkaz przejścia w rejon koncentracji, przy czym dotyczył on jedynie I Dywizjonu (3. i 4. Szwadron). Punktem zbiórki oddziałów, osiągniętym marszem w ulewnym deszczu, była położona około 12 kilometrów na północny zachód od dotychczasowego miejsca postoju w Lipowcu wieś Simoradz. Tam też pozostawano w pogotowiu marszowym do momentu otrzymania dalszych rozkazów. Na ich podstawie całość sił wyznaczonych do działania na kierunku bogumińskim przeszła w ciągu około dwóch godzin, po śliskich i mokrych drogach, około 40-kilometrowy odcinek wzdłuż Olzy, zatrzymując się w rejonie Gorzyczki–Gorzyce–Uchylsko. Punkty łączności telefonicznej z dowództwem brygady i całej grupy ustalono w Łaziskach i Gorzycach. Bogumin znajdował się zaledwie 5–6 kilometrów na południe, na przeszkodzie pozostawała jednak Olza. Problem ten rozwiązał zaangażowany do akcji batalion saperów mjr. Majewskiego, który kończył prace nad przerzuceniem przez rzekę mostu pontonowego. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że prace odbywały się w nocy, przy oświetleniu placu budowy za pomocą reflektorów. Na marginesie dodajmy, że sprawne przerzucenie jednostki saperskiej w przywołany wyżej rejon i szybkie przystąpienie do realizacji zadania było możliwe dzięki jej pełnej motoryzacji i wyposażeniu w nowoczesny sprzęt. Samo skierowanie oddziałów OW „Dworak” wschodnim brzegiem Olzy akurat w ww. miejscu wynikało z kilku przesłanek. Po pierwsze, marsz przez Cieszyn Zachodni i dalej na północ spotkałby się z żywą reakcją ludności polskiej, co wpłynęłoby na tempo działania. Po drugie, aby dotrzeć do Bogumina, należało przejść przez Karwinę i Frysztat, których zajęcie zaplanowano dopiero 11 października. Całe przedsięwzięcie miało wiec charakter improwizowanej akcji uprzedzającej.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia nr specjalny 2/2024