Niderlandy i II wojna światowa


Tymoteusz Pawłowski


 

 

 

Niderlandy i II wojna światowa

 

 

 

Niderlandy to polska nazwa regionu Europy, rozpościerającego się od ujścia Renu, Mozy i Skaldy do Morza Północnego aż po Ardeny. Wojenne dzieje państw tego obszaru – Belgii, Holandii i Luksemburga – zakończyły się utworzeniem unii zwanej Beneluksem.

 

 

Belgia, Holandia i Luksemburg zostały najechane przez III Rzeszę 10 maja 1940 r. Jednak podbój tych trzech państw nie był celem Wehrmachtu, a jedynie środkiem do pokonania schowanej za umocnieniami Francji. Niemieckie wojska na froncie zachodnim były podzielone na trzy Grupy Wojsk. Heeresgruppe C broniła Renu, Heeresgruppe A miała wykonać główne uderzenie przez Ardeny, odcinając północne skrzydło wojsk alianckich. Miało ono być związane przez dywizje Heeresgruppe B, która miała wkroczyć do Niderlandów. Siły Grupy Wojsk B nie były duże. Składały się na nią 6. i 18. Armia, liczące 26 dywizji piechoty oraz 3 dywizje pancerne, podporządkowane 7 korpusom armijnym. Większość związków piechoty było formacjami mobilizowanymi w 3 i 4 fali mobilizacyjnej, a więc bardzo słabo wyposażonymi i uzbrojonymi. Również dywizje pancerne należały do słabszych.

Pomimo tego Niemcom udało się odnieść sukcesy nad dwakroć niemal liczniejszym przeciwnikiem. Oprócz bowiem wojsk francuskich i brytyjskich Holendrzy i Belgowie wystawili do walki 28 dywizji piechoty i 5 dywizji szybkich.

Holenderskie siły zbrojne składały się przede wszystkim z czterech korpusów armii polowej w sile 10 dywizji piechoty – w tym jednej „Lichte divisie”, czyli zmotoryzowanej (i „zroweryzwanej”). Oprócz tego obsadę granic i pozycji pośrednich stanowiły 3 brygady forteczne oraz 25 samodzielnych batalionów.

Z kolei belgijskie siły zbrojne wystawiły przeciwko Niemcom 18 dywizji piechoty. Dysponowano również 2 dywizjami kawalerii zmotoryzowanej i 2 dywizjami strzelców ardeńskich oraz mniejszymi formacjami m.in. pułkami fortecznymi.

Podstawę sił zbrojnych Luksemburga stanowił Corps des Gendarmes et Volontaires (w Luksemburgu w dokumentach używało się przede wszystkim języka francuskiego, choć większość mieszkańców używa odmiany języka niemieckiego, która dopiero w 1984 r. uzyskała – jako język luksemburski – status języka urzędowego). W Korpusie Żandarmów i Ochotników przeprowadzono w 1939 r. mobilizację i liczył on 13 oficerów, 255 żandarmów oraz 425 ochotników.


Paweł i Gaweł w jednym stali domu...
Żeby zrozumieć wojnę w Niderlandach, niemiecką okupację i konflikty toczące tę krainę, należy rozpocząć od rzadkiej w artykułach o II wojnie światowej retrospekcji: w 843 r. traktat w Verdun podzielił dawną monarchię Karola Wielkiego na trzy części: zachodnią – romańską, wschodnią – germańską i środkową, o którą przez kolejne stulecia toczyły się walki pomiędzy Niemcami i Francuzami. Blisko 1000 lat później – w 1815 r. – w północnej części tych spornych ziem powstało Królestwo Niderlandów. Nie przetrwało ono zbyt długo: w 1830 r. oddzieliła się od niego katolicka Belgia. Jej niepodległość i neutralność gwarantowały europejskie mocarstwa. Aby zrozumieć skomplikowaną sytuację Niderlandów, należy również wspomnieć, że o ile Królestwo Niderlandów – czyli Holandię – zamieszkiwali germańscy Niderlandczycy, to Królestwo Belgii było – i wciąż jest – zamieszkane zarówno przez mówiących po francusku Walonów, jak i Flamandów, którzy od Niderlandczyków różnili się tylko tym, że byli katolikami, a nie protestantami.

Trzecim państwem niderlandzkim jest bardzo małe „Wielkie Księstwo Luksemburg”. Gdy w połowie XIX wieku państwa niemieckie jednoczyły się w cesarstwo, Luksemburg nie został do niego włączony. Stało się tak dziwnym zrządzeniem losów, gdy bowiem w 1867 r. Francja chciała odkupić to małe księstwo od Holandii, Berlin sprzeciwił się temu i zagwarantował jego niepodległość, więc później musiał uznawać własną gwarancję. Były to bowiem takie czasy, w których przestrzegano zawartych umów.

Pierwszym pogwałceniem umów międzynarodowych w najnowszych dziejach Europy był niemiecki najazd na Belgię w 1914 r. W pierwszych dniach Wielkiej Wojny Niemcy uderzyli na Francję przez terytorium neutralnej Belgii (której niepodległość i neutralność gwarantowali). Gwarantem była również Wielka Brytania, której najazd na Belgię dał formalny powód wypowiedzenia wojny Niemcom. Belgia stała się więc sojusznikiem Wielkiej Brytanii i Francji, a w latach 20. i 30. XX wieku dysponowała silną i nowoczesną armią. Z kolei doświadczenia pierwszej wojny światowej utwierdziły Holendrów w przekonaniu, że Niemcy nie zdecydują się na naruszenie ich neutralności.

 

Holenderskie państwo, jego armia...
W końcu lat 30. XX wieku Holandia była metropolią bogatego imperium kolonialnego. Ufna w swoją neutralność przez długi czas niemal nie dysponowała siłami zbrojnymi, mając w przededniu Wielkiej Wojny nieco ponad 12 000 wojska zawodowego. Po 1918 r. wojska – zmobilizowane dla obrony neutralności – znacznie zredukowano (do 17 000 żołnierzy) i dopiero od 1936 r. pośpiesznie rozbudowywano, wprowadzając 11-miesięczną służbę wojskową. Holandia miała tylko dwa razy mniej mieszkańców niż Rzeczpospolita, ale holenderskie królewskie siły zbrojne – Koninklijke Landmacht – były niemal czterokrotnie mniej liczne od Wojska Polskiego i liczyły niespełna 300 000 żołnierzy. Rozwinięcie mobilizacyjne – jak na możliwości ludnościowe – było małe, ale i tak za duże jak na możliwości kadrowe i wyposażeniowe. Kupowanego gorączkowo uzbrojenia nie wystarczyło dla zbyt pośpiesznie rozbudowywanej armii: choć dywizje holenderskie – obok polskich – były jedynymi na świecie uzbrojonymi w armaty przeciwlotnicze, to obrona przeciwpancerna spoczywała przede wszystkim na archaicznych, XIX-wiecznych armatkach piechoty. Czołgów Holendrzy nie mieli – do 1939 r. uważano, że są niepotrzebne, a później nie było ich gdzie kupić. Królestwo Niderlandów do wojny nie było przygotowane również na szczeblu politycznym: dyplomaci ufali w neutralność, generałowie zaś nie chcieli współpracować ani z Francuzami, ani z Brytyjczykami, ani nawet z – będącymi „braćmi w neutralności” – Belgami.

Jak już wspomniano, do obrony granic Holendrzy skierowali cztery korpusy armii polowej w sile 10 dywizji piechoty – w tym jednej „Lichte divisie”. Oprócz tego obsadę granic i pozycji pośrednich stanowiły 3 brygady forteczne oraz 25 samodzielnych batalionów. Dzięki trwającym ponad pół roku przygotowaniom wojennym były to formacje dobrze uzbrojone i nasycone nowoczesnym sprzętem technicznym, były jednak źle wyszkolone i miały fatalnie niskie morale.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 3/2014

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter