New York i Texas – ostatnie drednoty US Navy
Sławomir J. Lipiecki
Tuż przed wybuchem I wojny światowej największe floty świata wprowadzały do służby coraz potężniejsze i bardziej zaawansowane technicznie okręty liniowe. Jednymi z nich były amerykańskie pancerniki typu New York, które w praktyce okazały się ostatnimi drednotami US Navy. Mimo iż uzbrojone były w armaty kalibru 356 mm, pretendujące je do miana superdrednotów, pod względem przyjętych rozwiązań konstrukcyjnych w większości bazowały na swoich poprzednikach – okrętach liniowych typu Delaware, Florida i Wyoming.
Pancerniki typu New York aktywnie uczestniczyły w działaniach podczas obu wojen światowych. Z chwilą przeniesienia ich do rezerwy w 1946 roku niejako z automatu stanowiły ogromną wartość historyczną. O ile jednak USS New York (BB‑34) nie miał szczęścia, kończąc swoją długą karierę na dnie Pacyfiku w charakterze okrętu-celu, to bliźniaczy USS Texas (BB-35) wzbudził wielkie zainteresowanie w całych Stanach Zjednoczonych. Dzięki energicznemu działaniu władz rodzimego stanu Texas (w szczególności kilku kongresmanów i gubernatora) zapadła decyzja o przekształceniu pancernika w jednostkę muzealną. Ostatniego amerykańskiego drednota (i zarazem jedynego zachowanego na świecie) można dziś podziwiać zakotwiczonego na Houston Ship Channel w San Jacinto Battleground State Historic Site (stan Texas, w pobliżu Houston).
Pierwsza generacja
Wprowadzenie do służby przez Royal Navy pancernika HMS Dreadnought – okrętu liniowego nowej generacji (m.in. z armatami artylerii głównej jednego typu o jednolitym kalibrze, w myśl nowej idei zwanej „all big gun battleship”) – wstrząsnęło światowym budownictwem okrętowym. Amerykanie, dysponujący już wówczas drugą flotą liniową świata, również wybudowali swoje pierwsze pancerniki (zwane od tamtego czasu drednotami), uzbrojone wyłącznie w artylerię najcięższą – typu South Carolina. Jednostki te były w praktyce lepiej opancerzone i bardziej racjonalnie uzbrojone względem Dreadnoughta, jednak napędzała je klasyczna maszyna parowa-tłokowa (co w żadnym razie nie było wówczas traktowane jako wada), a ich prędkość maksymalna rzadko przekraczała 19 węzłów. Co ciekawe, gdyby nie stosunkowo długi czas budowy, to do nich należałaby palma pierwszeństwa w kategorii „all big gun battleship”!
Możliwość skonstruowania nowego, możliwie dużego typu pancernika dla marynarki amerykańskiej była omawiana na łamach Proceedings (oficjalnej publikacji U.S. Naval Institute) już w marcu 1902 roku. Głównymi entuzjastami postępu w tej dziedzinie byli młodsi oficerowie marynarki (absolwenci Akademii Marynarki Wojennej w Annapolis), a szczególnie William Sims (wówczas jeszcze w stopniu porucznika), doradca prezydenta Theodore Roosevelta do spraw marynarki i Homer Poundstone, który już w 1902 roku zaproponował pancernik, uzbrojony w liczną jednolitą artylerię głównego kalibru, zamiast stosowanych na tzw. semidrednotach dwóch głównych kalibrów (305 mm i 203 mm).
W 1903 roku Poundstone z własnej inicjatywy sporządził projekt wstępny takiej jednostki, uzbrojonej w 12 armat kal. 305 mm, o roboczej nazwie USS Possible („możliwy”). Pomimo oporu konserwatywnych kół nadzorujących projektowanie okrętów, skupionych wokół Rady Konstrukcyjnej (Board of Construction) i Biura Konstrukcji i Remontów (Bureau of Construction and Repairs, w skrócie BC&R), rósł nacisk na realizację nowych projektów. W 1904 roku, po bezpośredniej interwencji Rady Głównej Marynarki (US General Board) – ciała doradczego działającego przy sekretarzu marynarki wojennej, a także samego prezydenta Roosevelta, BC&R przystąpiło do projektowania nowego rodzaju pancernika. Głównym projektantem okrętów był szef BC&R, kontradmirał Washington Capps.
Pod względem projektu i charakterystyk, nowe pancerniki stanowiły rozwinięcie poprzedniego typu Connecticut. Było to nieco odmienne podejście do zagadnienia względem Brytyjczyków, którzy zaprojektowali swój okręt praktycznie od podstaw. Jedną z wymaganych cech był duży zasięg operacyjny (co było szalenie istotne dla oceanicznej floty liniowej US Navy). Parametry okrętów zostały ograniczone przez limit 16 000 ts (1 ts = 1016,04 kg), wciąż uparcie narzucany przez Kongres. To spowodowało, że Amerykanie musieli skonstruować silniejszą, niż dotychczas jednostkę o wyporności 16 000 ts, podczas, gdy brytyjscy projektanci mieli nawet problemy z utrzymaniem 18 000 ts.
Zadanie udało się wykonać tylko połowicznie. Okręty typu South Carolina wypierały bowiem grubo ponad 17 000 ts, a na dodatek zastosowany na nich zwarty układ napędowy zaowocował niezwykłą ciasnotą pomieszczeń, co nie było bez znaczenia dla funkcjonalności okrętów. Na dodatek artylerię średniego kalibru ograniczono do armat o kalibrze zaledwie 76,2 mm. Okręty miały ponadto zbyt niską wolną burtę, przez co ich pokłady były często zalewane przez fale (szczególnie, że w ramach oszczędnościowych, jeszcze bardziej niż zwykle obniżono im część rufową).
Zaskoczenie wodowaniem HMS Dreadnought zrobiło jednak swoje. Dysponując zbyt skąpymi danymi na temat tego okrętu, zarówno US Navy, jak i Kongres USA doszły do wniosku (nie do końca prawdziwego), że jest on znacznie lepszym pancernikiem, niż dwa okręty typu South Carolina, będące wówczas w końcowej fazie budowy. W związku z tym Kongres definitywnie zniósł zupełnie niepraktyczną ustawę narzucającą limit wyporności nowo budowanych pancerników zastępując go ograniczeniem kwotowym. Dzięki temu kolejne dwa pancerniki amerykańskie, typu Delaware, miały mieć wyporność już o ponad 4000 ts większą względem poprzedników. Ich budowę autoryzowano w 1906 roku. Zlecenie na pierwszy okręt (USS Delaware BB-28) otrzymała stocznia Newport News Shipbuilding w Newport News (stan Virginia), zaś drugi pancernik (USS North Dakota BB-29) stocznia Fore River Shipbuilding CO. w Quincy (stan Massachusetts).
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 3-4/2018