Na rowerze, ale w ostrogach. Kolarze w kawalerii II RP. Część 1
Przemysław Fedorowicz
Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej w armiach niektórych państw europejskich można było spotkać formacje rowerzystów w sile od kompanii do batalionu. Pierwsze wzmianki o jednośladach w armii francuskiej datuje się na rok 1870, prym w dziedzinie rozwoju tej broni zdecydowanie zaś wiodły Włochy, gdzie w 1910 roku utworzono aż 12 batalionów cyklistów. Już wtedy dostrzegano duże możliwości „związku” roweru i konia, wobec czego przewidywano użycie tych oddziałów głównie do współpracy z kawalerią. O ile pozycyjny charakter frontu zachodniego I wojny światowej nie dawał zbyt wielu możliwości do działania cyklistów, o tyle w walkach na wschodzie mieli oni duże możliwości wykazania swoich zalet. Przykładem tego było utworzenie w armii niemieckiej brygady(!) kolarzy o sile sześciu batalionów w październiku 1916, łączna zaś liczba kompanii rowerowych w Niemczech dochodziła wówczas do 200. Także w Wojsku Polskim zainteresowano się tym tematem.
Koń nam nade wszystko drogi
Jeden z pierwszych głosów na temat możliwości wykorzystania oddziałów kolarzy w polskiej kawalerii został opublikowany w październiku 1927 roku w „Przeglądzie Kawaleryjskim”.
Por. Zygmunt Powała-Dzieślewski z 8. Pułku Ułanów w artykule Parę słów o cyklistach zdecydowanie sprzeciwiał się wcielaniu ich jako stałych elementów organizacyjnych do wielkich jednostek zarówno piechoty, jak i kawalerii, a nawet oddziałów zmotoryzowanych. Twierdził, że powinni oni stanowić oddzielny rodzaj wojsk, który czasowo mógłby być przydzielany jako wsparcie pułków i brygad. Obawiano się wówczas uzależnienia cyklistów od dróg i warunków atmosferycznych, co równocześnie miało oznaczać niską manewrowość w terenie, niższą nawet od zwykłego piechura, nieobarczonego ciężarem roweru w marszu na przełaj. Autor twierdził, że kawaleria jako broń szybka, opierająca walkę przede wszystkim o manewr, nie mogła sobie pozwolić na tego typu „ciężar” i zależność od szlaków komunikacyjnych. Artykuł ten doskonale charakteryzuje ówczesny negatywny stosunek do cyklistów w środowisku kawaleryjskim i specyficzną niechęć do środków lokomocji innych niż koń. Autor potraktował predyspozycje kolarzy bardzo surowo i wyraźnie próbował zestawiać te grupy zagadnień czy zadań taktycznych, w których oddziały konne zajmowały z góry wygraną pozycję. Zabrakło jednak rozważań o ewentualnych korzyściach, jakie kawaleria mogła czerpać ze wsparcia jednostek rowerowych. Te kwestie miały wyjaśnić niebawem pierwsze ćwiczenia doświadczalne, które wielu oficerom kawalerii otworzyły oczy na zagadnienie kolarzy w wojsku.
Niecałe pół roku przed publikacją artykułu por. Powały-Dzieślewskiego, 17 maja 1927 roku, zgodnie z Wytycznymi wyszkolenia na okres letni Oddział III Sztabu Generalnego skierował do II Wiceministra Spraw Wojskowych dezyderaty do przeprowadzenia pierwszych ćwiczeń doświadczalnych z użyciem cyklistów (pismo O III S.G. L.dz. 2205/Wyszk.). Miały one na celu przede wszystkim ustalenie zasad taktycznego użycia i organizacji kolarzy oraz danie materiału do opracowania w przyszłości instrukcji wykorzystania bojowego tych oddziałów. Ponadto planowano zbadać sprawę przewożenia ciężkich karabinów maszynowych na motocyklach jako elementu wsparcia ogniowego jednostek cyklistów. Badane zagadnienia taktyczne obejmowały ewentualne możliwości współpracy z piechotą, kawalerią, samochodami pancernymi oraz transportami samochodowymi. W odniesieniu do działań z kawalerią nacisk kładziono szczególnie na porównanie ruchliwości cyklistów i oddziałów konnych w zależności od jakości szlaków komunikacyjnych oraz zbadanie różnic w wydajności ogniowej. Przedmiotowe ćwiczenia odbyły się w okolicach Zambrowa. Brały w nich udział oddziały 2. Dywizji Kawalerii i doświadczalna kompania kolarzy 36. Pułku Piechoty. Podobne ćwiczenia z udziałem powyższych jednostek miały miejsce w 1928 roku na trasie Płock–Mława. W raporcie końcowym doceniano wydajną pracę cyklistów i łatwość rozwijania się w terenie. Podkreślano również ich dobre wyszkolenie, znacznie lepsze niż w roku poprzednim. Podczas ćwiczeń dostrzeżono kilka zagadnień, które argumentowały celowość przydziału kolarzy do wielkich jednostek kawalerii, m.in. szybkość i cichość manewru w działaniach nocnych oraz dużą skuteczność w służbie ubezpieczeń dzięki poruszaniu się skokami, pod warunkiem wykorzystania małych oddziałów kawalerii dla osłony skrzydeł rowerzystów. W zwykłym natarciu zaś kolarze przedstawiali cechy oddziałów piechoty. W końcowych wnioskach podkreślano konieczność corocznego przydziału cyklistów do wielkich jednostek kawalerii w okresie letniej koncentracji w celu wypracowania koordynacji działań tych dwóch rodzajów broni.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia nr specjalny 4/2024