MSPO 2008 okiem Commando

 


Mateusz Kurmanow


 

 

MSPO 2008 okiem Commando

 

Tegoroczny Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego w Kielcach oglądany z punktu widzenia użytkownika zainteresowanego „małą” techniką dla wojska i policji — taką jak broń ręczna, pancerze indywidualne lub oporządzenie i umundurowanie nie przyniósł zbyt wielu niespodzianek. Większość nowości jakie mogliśmy obejrzeć w tym roku miała co najwyżej status krajowych premier wyposażenia znanego chociażby z amerykańskiego Shot Show czy paryskich Milipolu/Eurosatory i komentowanego już wcześniej w prasie specjalistycznej i na internecie. Mimo tego pozornego braku niespodzianek warto jednak przyjrzeć się uważnie ofercie prezentowanej w Kielcach przez branżowych wystawców, bo zachodzące w niej zmiany są dobrą ilustracją przemian na lokalnej, polskiej scenie — w tym również dokonującej się mozolnie, ale nieustanne zmianie myślenia o potrzebach użytkownika końcowego. Z całą pewnością zabrakło dobrze przygotowanej wystawy narodowej gościa Targów, którym w tym roku była Szwecja — porównując profesjonalnie przygotowaną prezentację USA z zeszłego roku, czy najlepszą jak dotąd, pokazaną w 2004 roku ekspozycję niemiecką. Można powiedzieć, że to zaniedbanie było wręcz zabawne, bo jeśli odwiedzający MSPO nie doczytał się o tym w prasie targowej, z łatwością mógł przeoczyć fakt że w tym roku była jakakolwiek wystawa narodowa. Szkoda, bo tego typu prezentacje są dla wielu unikalną możliwością zapoznania się z najnowszym wyposażeniem i uzbrojeniem zagranicznym naszych sojuszników, zwłaszcza jeśli jest ono prezentowane tak profesjonalnie i szczegółowo jak czyni to departament informacyjny amerykańskiego programu rozwoju wyposażenia i uzbrojenia PEO Soldier.

 
 


Broń ręczna — zbiór umiarkowanych nowości
Wracając jednak do tego co warto było zobaczyć na kieleckim Salonie — niewątpliwie dla zainteresowanych tematem broni palnej było kilka premier ważnych, spośród których najważniejszą była prezentacja karabinka SCAR (patrz Commando 9/08) w wersjach na nabój pośredni 5,56X45mm (SCAR-L) i 7,62X54mm (SCAR-H). Na stoisku Cenzinu można też było zapoznać się z podlufowym i samodzielnym wariantem 40mm granatnika EGLM dedykowanego do SCAR’a. Musimy w tym miejscu napisać o zdecydowanej zmianie nastawienia do tej konstrukcji jaka nastąpiła u współpracowników naszego pisma — trochę w ten karabinek nie wierzyliśmy, niesieni falą entuzjazmu dla konkurencyjnych produktów HK. Natomiast po zapoznaniu się z konstrukcją, rozmowie z przedstawicielami FN i krótkim ćwiczeniu na sucho jesteśmy pod wrażeniem. Konstrukcja urzeka prostotą, czystością ergonomii (nawet w stosunku do uznanej przecież platformy AR), a co najważniejsze — masą! SCAR w porównaniu do masywnej „ciężkiej na lufę” 416-tki i jest naprawdę lekki i wyważony, a różnica masy pomiędzy wersjami L i H, przy tej samej długości lufy wynosi zaledwie 200 gram. Nawet budząca wcześniej wątpliwości teleskopowa kolba karabinka, zaskoczyła nas pozytywnie swą składnością, a w porównaniu najkrótszych ustawień okazała się mieć tę samą długość co popularna obecnie, rozbudowana kolba HK 416/417. Oczywiście jest jeszcze trochę zbyt wcześnie by ferować ostateczne wyroki, ale miejmy nadzieję że korzystając z uprzejmości FN i jego krajowego przedstawiciela, już wkrótce będziemy mogli na łamach „Commando” przedstawić miarodajną ocenę tej konstrukcji z osi strzelnicy. Skoro napisaliśmy o SCARze trudno pominąć milczeniem jego głównego konkurenta, który z takim entuzjazmem został przyjęty w wybranych spec-jednostkach wojska i policji w kraju. O prezentowanych na stoisku Cenrexu niemieckich HK 416 i 417 napisano już sporo i renoma tej broni jest zasłużona i potwierdzona bojowo — jako połączenie zalet obsługowych klasycznego AR z niezawodnością mechanizmu z tłokiem gazowym. Być może pozostajemy pod urokiem broni FN, ale HK 417 nie wydaje się już takim przełomem jak jego mniejszy kuzyn — zwłaszcza że masa broni jest jeszcze większa, droga rączki zamkowej (zważywszy na większy nabój) bardzo długa, co nie uprzyjemnia obsługi, zaś nowe 20 nabojowe magazynki z tworzywa sztucznego zdają się powielać grzech magazynków karabinka G36 — czyli nadmierną masywność w stosunku do pojemności.
 

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 10/2008

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter