Mołdawsko-naddniestrzański węzeł. Rosyjski atut na flance NATO

Mołdawsko-naddniestrzański węzeł. Rosyjski atut na flance NATO

Krzysztof Kubiak

 

Republika Mołdawii oraz splecione z nią prawdziwym „węzłem gordyjskim” Naddniestrze (czy też jak chcą władze owego samozwańczego quasi-państwa Naddniestrzańska Republika Mołdawska) to na mapie bezpieczeństwa europejskiego obszar szczególny. Mołdawia, z powierzchnią całkowitą 33 843 km2 (nieco mniej niż województwo mazowieckie) i ludnością 2,6 mln, nie może być uznana za państwo duże, ani nawet średnie (zwłaszcza, że w praktyce odliczyć trzeba jeszcze około 4100 km2 powierzchni oraz 470 tys. ludności Naddniestrza). Przez ponad dwie dekady władza pozostawała tam w rękach lokalnej, postsowieckiej elity, dbającej przede wszystkim o własne interesy. Obecnie państwo usiłuje nadrobić owe stracone dekady, ale startuje z bardzo niskiego pułapu. Niezmiennie od dekad ten obszar w Europie wzbudza duży niepokój wśród specjalistów od bezpieczeństwa, szczególnie nasilony po agresji Rosji na Ukrainę.

Nie jest łatwo żyć i wiązać przyszłość z tym regionem. Średnie dochody Mołdawian są 3,5 razy niższe niż z w strefie euro, zaś oczekiwana długość życia o 10 lat krótsza. Trudno się zatem dziwić, że jednym z głównych problemów kraju jest depopulacja wywołana migracją ekonomiczną. Od 1991 roku populacja skurczyła się o około 35%. Bardzo trudne warunki życia przekładają się na niestabilność społeczno-polityczną. Mołdawski establishment, kierując się doraźnymi celami, pozostawiał od 1991 roku państwo w obrębie Wspólnoty Niepodległych Państw. Tym samym zamknął sobie drogę do zachodnich struktur obronnych. Dość długo nie odgrywało to ważniejszej roli. Wraz z odrodzeniem imperialnych tendencji w Rosji, a zwłaszcza po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę, Mołdawianie (a przynajmniej ich większość) uświadomili sobie, że ich państwo bardzo głęboko tkwi w „szarej strefie bezpieczeństwa”.

Z kolei Naddniestrze to obszar ciągnący się wzdłuż wschodniego brzegu Dniestru oraz rejon prawobrzeżnego miasta Bender. Ma on około 195 km długości, a jego największa szerokość to zaledwie 38 km (najmniejsza 6 km). Naddniestrzańska Republika Mołdawska uznawana jest de iure tylko przez Osetię Południową i Abchazję. Mieszkańcy Naddniestrza są jeszcze ubożsi od pobratymców z prawego brzegu rzeki. Szacuje się, że przeciętnie otrzymują mniej niż połowę tego, co Mołdawianie. O niestabilności jednak nie ma tam mowy. Służby bezpieczeństwa kontrolują wszystkie dziedziny życia i skutecznie eliminują w zarodku objawy niezadowolenia.

Nowe państwo, rosyjska Besarabia i „Wielka Rumunia”

Określenie dziejów Mołdawii jako złożonych byłoby daleko idącym eufemizmem. Traktując zagadnienie w olbrzymim skrócie przypomnieć należy, że w 1859 roku państwa zachodniej Europy doprowadziły do zjednoczenia dwóch europejskich, nietureckich krain Imperium Osmańskiego, czyli zachodniej Mołdawii i graniczącej z nią od południa Wołoszczyzny. Dało to początek niepodległej Rumunii. Kreując nowe państwo dążono przede wszystkim do zapobieżenia nadmiernemu wzrostowi potęgi Rosji kosztem słabnącej permanentnie Turcji. Od 1881 roku Rumunia była królestwem pod berłem Karola I (z rodu Hohenzollern-Sigmaringen). Z kolei wschodnia część Mołdawii, zarządzana od 1812 roku przez rosyjskich generałów-gubernatorów, otrzymała w roku 1873 status cywilnej jednostki administracyjnej, stając się Gubernią Besarabską ze stolicą w Kiszyniowie.

Kiedy carskie imperium zaczęło się chwiać, w Besarabii proklamowano powstanie Mołdawskiej Republiki Ludowej. Od razu doszło do starcia dwóch frakcji: komunistycznej i narodowej. Narodowcy, wśród których zdecydowaną większość stanowili przedstawiciele wolnych zawodów i zamożniejsi, aktywni politycznie chłopi, wahali się między ogłoszeniem niepodległości a proklamacją przyłączenia do Rumunii. Paradoksalnie wątpliwości rozstrzygnęli sami bolszewicy. Kiedy 14 stycznia 1918 roku (według kalendarza gregoriańskiego) do Kiszyniowa wchodzić zaczęły komunistyczne bojówki, a miasto ogarnął czerwony chaos, umiarkowani deputowani lokalnego parlamentu zwrócili się do Rumunii o pomoc wojskową. 23 styczna armia królewska zajęła Kiszyniów, 9 kwietnia parlament proklamował niepodległość i unię z Rumunią, a 10 grudnia pełne zrzeczenia się niepodległości na rzecz Rumunii. Bolszewiccy aktywiści kontrolowali w tym czasie lewy brzeg Dniestru. Powołano tam Besarabską Socjalistyczną Republikę Sowiecką. Wyzyskując międzynarodową interwencję w Rosji, do września 1919 roku Rumuni ten rozłamowy byt zlikwidowali. Traktat paryski z 28 października 1920 roku potwierdził przyłączenie całej Besarabii do Rumunii.

Dobra passa Rumunii, opierającej (podobnie jak Polska) swoją politykę bezpieczeństwa na sojuszu z Francją, skończyła się w połowie lat trzydziestych. Abdykacja Francji z roli zwornika systemu sojuszów wschodnich (wymierzonych od początku w Niemcy, a nie Sowietów) wymusiła zmianę orientacji politycznej. Rumunia, z konieczności, postawiła na Berlin. Mimo tego musiała przełknąć dwa upokorzenia w 1940 roku. Najpierw, w rezultacie zapisów zawartych w układzie Ribbentrop-Mołotow z jednej i klęski Francji z drugiej strony, 26 czerwca Związek Sowiecki zażądał „zwrotu” Besarabii/Mołdawii. Rumunii postawiono 48 godzinne ultimatum, grożąc wojną. Sprawujący rzeczywistą władzę (jako Conducător) generał Ion Antonescu zmuszony był się ugiąć. Władze sowieckie od początki swojej obecności prowadziły działania ukierunkowane na likwidację wszelkich przejawów „burżuazyjnego rumuńskiego nacjonalizmu”. Następnie, na mocy drugiego arbitrażu wiedeńskiego z 30 sierpnia zmuszona była przekazać Węgrom północną część Siedmiogrodu oraz część Marmaroszu i Kriszany.

Rumuni, którzy w październiku 1940 roku przystąpili do tzw. paktu trzech, uczestniczyli w walkach na froncie wschodnim od pierwszego dnia wojny. Szybko odzyskano obszar między Prutem a Dniestrem. 16 października 1941 roku, po 73 dniach zaciętych, krwawych walk, rumuńska 4. Armia zajęła Odessę. Mołdawia wróciła w granicę Rumunii, do której przyłączono również rozległe obszary sowieckiej Ukrainy leżące na wschód od Dniepru, łącznie z Mikołajowem i Odessą.

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 11/2025

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter