Mogami, czyli sukces eksportowy Nipponu
Sławimir J. Lipiecki
Australia, a konkretnie jej Królewska Australijska Marynarka Wojenna (Royal Australian Navy, w skrócie RAN), stoi u progu wielkiej modernizacji floty. Obejmuje ona przede wszystkim siły podwodne, które to – w ramach paktu AUKUS – mają składać się z uderzeniowych okrętów podwodnych o napędzie nuklearnym (SSN). Z kolei flota nawodna wzbogaci się o duże, wielozadaniowe fregaty rakietowe typu Hunter (oparte na mocno zmodyfikowanych brytyjskich jednostkach projektu 26 typu City). Zaistniała również konieczność dokonania wymiany pokoleniowej nieco mniejszych jednostek zwalczania okrętów podwodnych ASW (Anti-Submarine Warfare) typu Anzac, których parametry taktyczno-techniczne, mimo kompleksowej modernizacji, stają się powoli niewystarczające wobec rosnących zagrożeń w regionie Indo-Pacyfiku. Wobec tego, w ramach programu SEA 3000, australijski rząd zdecydował się zastąpić te jednostki japońskimi wielozadaniowymi fregatami rakietowymi typu Mogami w ich mocno „ulepszonej” wersji Block II/New FFM.
Wybór dostawcy nie jest przypadkowy. Kaijō Jieitai (jap. 海上自衛隊, pl. Japońskie Morskie Siły Samoobrony, ang. Japan Maritime Self-Defense Force, w skrócie JMSDF) – w opinii ekspertów – dysponują obecnie drugą pod względem realnej (a nie teoretycznej) siły, po US Navy, marynarką wojenną w regionie Azji i Pacyfiku. Siły morskie Japonii są doskonale wręcz wyposażone technicznie i wyszkolone. Ich kadra liczy ponad 51 tys. osób, z których 12 tys. służy w lotnictwie morskim (liczącym blisko 350 statków powietrznych). Zasadniczy trzon sił nawodnych tworzą cztery uniwersalne okręty desantowe LHA (w Japonii CVM, co wszakże nie przeszkadza prasie klasyfikować ich – całkowicie błędnie – jako lotniskowce lekkie), dwa krążowniki rakietowe (oba w budowie), 26 niszczycieli rakietowych (z czego co najmniej dwa zostaną przeklasyfikowane na krążowniki rakietowe), 10 mniejszych niszczycieli ASW, 6 niszczycieli eskortowych oraz 8 wielozadaniowych fregat rakietowych ASW. Okręty podwodne – 24 jednostki (plus cztery dalsze w budowie i/lub planowane) z napędem niezależnym od powietrza AIP, opartym na szwedzkim silniku Stirlinga lub na bateriach litowo-jonowych – zgrupowane są w dwie flotylle, bazujące w Kure i Yokosuka. Wyspiarski kraj utrzymuje również pokaźną flotę jednostek przeciwminowych (np. 30 zaawansowanych niszczycieli min). Znaczna większość okrętów wchodzących w skład JMSDF to bardzo nowoczesne jednostki, na ogół wybudowane już w XXI wieku. Japończycy przyjęli bowiem zasadę, że trzy czwarte ich okrętów nie może liczyć więcej niż 25 lat.
Zmiana polityki eksportowej
Eksport japońskiego sprzętu wojskowego przez długi czas był bardzo ograniczony. Sytuacja zmieniła się jednak w ostatnich latach. Rosnące zagrożenie ze strony Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL) oraz niesłabnące obawy dotyczące Korei Północnej spowodowały bowiem, że Stany Zjednoczone były skłonne poprzeć pewne zmiany konstytucyjne w dziedzinie obronności Kraju Kwitnącej Wiśni (a konkretnie art. 9 konstytucji o wyrzeczeniu się wojny i posiadania sił wojskowych oraz pacyfistycznej polityki rządowej z lat 60. XX wieku). Oczywiście nadal obowiązują pewne restrykcje, jak choćby wyjątkowo ścisła selekcja puli potencjalnych odbiorców, która w praktyce ogranicza się wyłącznie do najbliższych sojuszników USA i Japonii w ramach tzw. Trójkąta Pacyficznego lub Quad (Japonia, Australia, USA, Indie, aczkolwiek ten ostatni kraj nie jest objęty zezwoleniem eksportowym). Obecnie w ramach zasady „Three Principles on Transfer of Defense Equipment and Technology" prawo zezwala Japonii na eksport broni i technologii tylko do krajów sprzymierzonych o wspólnych interesach strategicznych (jak np. Australia) pod warunkiem, że zachowana zostanie pełna kontrola nad przekazanym sprzętem, a on sam nie zostanie użyty ofensywnie, np. do agresji.
Japońska oferta (a konkretnie konsorcjum Mitsubishi Heavy Industries, w skrócie MHI) wiąże się z wyzwaniami, w tym przede wszystkim logistycznymi, finansowymi i przemysłowymi. Tym niemniej decyzja o wyborze typu Mogami ma istotne znaczenie strategiczne, zarówno dla bezpieczeństwa kraju, jak i pozycji Australii w regionie. Poza tym, jako platforma, oferuje więcej niż wielki przegrany przetargu – niemiecki tkMS ze swoim jednak przestarzałym już pod wieloma względami projektem MEKO A200. Nie bez znaczenia pozostaje bliskość dostawcy. Pierwsze trzy fregaty rakietowe mają być zbudowane w Japonii, ale reszta już w Australii (na licencji) w zakładach Henderson Maritime Precinct w Australii Zachodniej – co oznacza gotowy projekt, dostępny „od ręki”, i w konsekwencji dostawę prototypu już w 2029 roku, a także szybki rozwój lokalnego przemysłu stoczniowego. Kolejnym ważkim argumentem jest kompatybilność. Zamówione okręty wykorzystują bowiem w znacznym stopniu komponenty preferowane wśród krajów Trójkąta Pacyficznego, a więc produkcji amerykańskiej. Chodzi tu zarówno o zintegrowany system dowodzenia i zarządzania walką (CMS), jak i sensory oraz efektory, w tym użytkowane przez RAN pociski SM-2, SM-6 i RGM-109 Tomahawk. Wpłynie to na łatwość tworzenia międzynarodowych okrętowych grup zadaniowych, operujących w ramach operacji połączonych w środowisku sieciocentrycznym. Zwycięski kontrakt na eksport FFM typu Mogami oznacza też dla Japonii pierwszy przypadek eksportu okrętu uderzeniowego w nowożytnej historii tego kraju.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 11/2025
