Młot na czerwoną flotę. Szwedzka stacjonarna artyleria nadbrzeżna doby zimnej wojny

Młot na czerwoną flotę. Szwedzka stacjonarna artyleria nadbrzeżna doby zimnej wojny

Krzysztof Kubiak

Żaden ze szwedzkich gabinetów sprawujących władzę po zakończeniu II wojny światowej, i to niezależnie od tego czy wywodził się z prawej czy z lewej strony sceny politycznej, nie miał wątpliwości, kto w istocie stanowi zagrożenie dla skandynawskiego królestwa. Pomimo, że w przestrzeni międzynarodowej usiłowano utrzymać pozory równego dystansu od wschodu i zachodu, w praktyce wojskowej utrzymywano bliskie, choć nie do końca sformalizowane kontakty z państwami Sojuszu Północnoatlantyckiego, głównie Norwegią i Danią, ale również Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią. Prócz tego, w sposób niezwykle konsekwentny rozbudowywano narodowy potencjał obronny.

Dość powiedzieć, że pod koniec lat sześćdziesiątych poprzedniego wieku, szwedzkie lotnictwo uznawane było za piąte lub szóste pod względem potencjału na świecie, a rozwijano również własny program atomowy. Nie zaniedbywano też rozbudowy systemu obrony wybrzeża, który miał pełnić rolę zarówno tarczy powstrzymującej pierwszy impet sowieckiej inwazji, jak i młota zadającego przeciwnikowi bolesne straty. Co interesujące – stacjonarną szwedzką artylerię nadbrzeżną rozwijano intensywnie, gdy w Polsce ten rodzaj sił marynarki wojennej uznano za nieperspektywiczny. Inna sprawa, że nasze baterie artylerii stałej miały się do rozwiązań artylerii szwedzkiej jak nie przymierzając Volvo P-1800 do poczciwej Syrenki (nawet w wersji 105 Lux).

Szwedzka artyleria nadbrzeżna wyszła z II wojny światowej, w trakcie której była intensywnie rozbudowywana, jako formacja liczna (tylko w Archipelagu Sztokholmskim znajdowało się 77 baterii), ale dysponująca bardzo różnorodnym uzbrojeniem o nader zróżnicowanych walorach bojowych. W pododdziałach ogniowych znajdowały się:

- armaty stacjonarne posadowione w wieżach pancernych, skazamatowane i prowadzące ogień ze stanowisk otwartych (w części osłonięte maskami przeciwodłamkowymi) kalibru 37, 57, 84, 120, 152 i 240 mm,

- haubice stacjonarne kalibru 305 mm,

- armaty półstacjonarne kalibru 210 mm,

- armaty holowane kalibru 105, 152 mm.

W obrębie jednego kalibru występowały działa różnych modeli i wzorów, co znakomicie utrudniało ich obsługę techniczną i stanowiło znaczne wyzwanie szkoleniowe. Po zakończeniu wojny większość uzbrojenia złożono do składów mobilizacyjnych, stopniowo wycofując najstarsze i najmniej perspektywiczne modele. W pierwszej kolejności spotkało to haubice stacjonarne m/16, 37 mm armaty m/98 oraz 57 mm armaty m/89 i m/95.

W drugiej połowie lat czterdziestych i w latach pięćdziesiątych XX wieku, szwedzka artyleria nadbrzeżna znalazła się więc w stanie pewnego zawieszenia. Z jednej strony zachowano znakomitą większość posiadanego uzbrojenia, z drugiej nie podejmowano poważniejszych wysiłków modernizacyjnych. Stan taki wynikał ze swoistego wyczekiwania, podyktowanego w zasadniczej mierze brakiem pewności, co do tego, jaka będzie rola tego rodzaju sił marynarki wojennej w przyszłym konflikcie zbrojnym. Zauważyć przy tym należy, że był to czas olbrzymich wyzwań w sferze wojskowej o charakterze nie tylko materialnym (finansowym, sprzętowym), ale przede wszystkim intelektualnym. Użycie przez Stany Zjednoczone broni atomowej w ostatniej fazie II wojny światowej, a potem pierwsza sowiecka eksplozja nuklearna uzmysłowiły, że przyszłą wojnę postrzegać należy jako konflikt jądrowy. Z kolei upowszechnienie napędu odrzutowego w lotnictwie i powszechna motoryzacja zwiększyły tempo i dynamikę działań militarnych. W takich okolicznościach pytanie o to, czy artyleria nadbrzeżna, a zwłaszcza stacjonarna ma jeszcze rację bytu było jak najbardziej zasadne. Kwestię tę w Szwecji rozstrzygnięto w sposób zasadniczo odmienny, niż w większości państw świata, stwierdzając że owszem, w stacjonarnej artylerii nadbrzeżnej tkwi jeszcze znaczny potencjał. Jednakże musiała być to artyleria nadbrzeżna całkowicie nowego rodzaju, projektowana i wyposażana od początku z założeniem, że uczestniczyć ona będzie w wojnie atomowej. Już na początku lat pięćdziesiątych XX wieku wypracowano więc kanoniczny fundament założeń taktyczno-technicznych przyszłej artylerii nadbrzeżnej. Miały ją cechować:

- wysoki poziom odporności umożliwiający przetrwanie i zachowanie zdolności bojowej w warunkach użycia przez przeciwnika broni atomowej (czy też szerzej: broni masowego rażenia),

- wysoka szybkostrzelność i precyzja ognia, które w połączeniu z zaawansowaną technicznie amunicją zapewniały szybkie obezwładnienie i zniszczenie jednostek pływających podstawowych klas.

Należy przy tym precyzyjnie wyjaśnić jakie zadania przewidywano dla nowoczesnej artylerii nadbrzeżnej, czy też szerzej rzec ujmując, w jaki sposób zamierzano ją wrysować w całościowy wysiłek obronny. To zaś wymaga poczynienia kilku uwag ogólniejszej natury. Szwedzi, oceniając zagrożenia militarne, będące udziałem ich państwa, przyjęli założenie, że ich kierunki determinowane są przede wszystkim warunkami geograficznymi. W sposób naturalny kanalizowały one (i kanalizują nadal) możliwości manewru potencjalnego przeciwnika, w znacznym stopniu wyznaczając jego posunięcia, czyniąc je mniej lub bardziej przewidywalnymi. Przyjąwszy powyższe stwierdzenie za prawdziwe, należało jeszcze rozeznać sposoby działań nieprzyjaciela na poziomie operacyjnym i taktycznym. Analizując sowiecką literaturę wojskową i dostępne materiały z przebiegu ćwiczeń, szwedzcy analitycy doszli do wniosku, że na kierunkach kluczowych dla bezpieczeństwa państwa, czyli:

- północnym (botnickim), wyznaczanym przez ukształtowanie nadmorskich nizin na wybrzeżu Zatoki Botnickiej, obejmującym zagłębie wydobywcze rudy żelaza w Kirunie,

- centralnym (sztokholmskim), ukształtowanym przez możliwość wykorzystania jako podstawy wyjściowej Wysp Alandzkich, obejmującym stolicę,

- południowym (jutlandzko-zelandzkim), wyznaczonym przez Półwysep Jutlandzki i wyspy duńskie jako postawę wyjściową, a obejmującym południową Szwecję z Malmö i Göteborgiem,

liczyć należy się z uderzeniami jądrowymi, za którymi podążać będą (niemal za falą uderzeniową) desanty (kierunek centralny i południowy) lub silne zgrupowania wojsk pancernych i zmechanizowanych (kierunek północny). Taki wariant działania stawiał przed planistami organizującymi obronę bardzo istotne wyzwania. Rozwinięcie wojsk polowych w przewidywanych pasach wtargnięcia bądź ich koncentracja w bezpośredniej bliskości, narażało je bowiem na zniszczenie bronią jądrową, zaś odsunięcie w głąb własnego terytorium czyniło prawdopodobnym uchwycenie owych newralgicznych rejonów przez nieprzyjaciela. Usiłując rozwiązać powyższy dylemat, sięgnięto po umocnienia stałe. Postanowiono rozwijać i modernizować, bądź też wykorzystywać jedynie w części, systemy fortyfikacyjne, których budowę rozpoczęto jeszcze podczas II wojny światowej (a niekiedy znacznie wcześniej), takie jak Linia Kalix na północy, Linia Vaxholm, Linia Korv i Linia Värmdö w rejonie centralnym oraz Linia Skåne (zwana też Linią Per Albina) na południu. Rolą fortyfikacji miało być przy tym nie tyle trwałe powstrzymanie przeciwnika, co związanie go walką, a w następstwie tego jego spowolnienie i zyskanie w ten sposób czasu, niezbędnego na wprowadzenia do działań wojsk operacyjnych. W taki właśnie generalny zamiar wpisywała się artyleria nadbrzeżna.

Opracowując szczegółowe założenia techniczne dla artylerii nadbrzeżnej nowej generacji uwzględniono fakt fundamentalnych przemian, jakie zaszły we flotach wojennych po II wojnie światowej, przede wszystkim zaś zanik pancernych okrętów artyleryjskich. Co prawda w owym czasie w składzie floty sowieckiej jednostki takie jeszcze występowały, by wymienić 6 krążowników projektu 26 i 26bis (typ Kirow i Maksim Gorki), 5 krążowników projektu 68 (typ Czapajew), 14 krążowników projektu 68bis (typ Swierdłow), ale po ukończeniu ostatniego okrętu projektu 68bis tej klasy już nie rozwijano. Poza tym, sowieckie krążowniki posiadały pancerz burtowy o grubości 100-150 mm i artylerię główną kalibru 150 mm, co umożliwiało podjęcie walki z nimi przy użyciu własnych armat kalibru 105-120 mm wyposażonych w nowoczesną amunicję i systemy kierowania ogniem.

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 3-4/2019

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter