Minoodporne kolosy

 


Mateusz J. Multarzyński


 

 

 


Minoodporne kolosy

 

 

 

Historia militarnej myśli technicznej XX wieku zna wiele przykładów gigantomanii, tworzenia największych, najcięższych, najlepiej uzbrojonych, najlepiej opancerzonych konstrukcji różnego typu maszyn bojowych – od samolotów, przez działa, czołgi, po okręty... Miały one, dzięki swej potędze, zapewnić przewagę na polu walki, a nieraz wręcz ostateczne zwycięstwo. Wiele z nich nigdy nie miało okazji sprawdzić się w boju, jak niemiecki superczołg Maus, inne zaliczyły jedynie krótkie epizody bojowe, czego przykładem są japońskie pancerniki Yamato i Musashi. Większość z wojennych „gigantów” powstała w pojedynczych egzemplarzach lub krótkich seriach, co było związane z ich skomplikowaną konstrukcją oraz wielkimi kosztami budowy. Wojny i tak wygrywały masowe, mniejsze i tańsze konstrukcje, do których produkcji i późniejszej eksploatacji nie potrzeba było wielkich nakładów środków i materiałów.

 


Ta swoista gigantomania w tworzeniu różnych rodzajów broni i jej platform była i jest wynikiem, niemal odwiecznego, wyścigu między „mieczem a tarczą”. Z jednej strony tworzone są coraz skuteczniejsze systemy niszczenia sprzętu oraz siły żywej przeciwnika, a z drugiej wysiłki wielu konstruktorów skupiają się na budowie odpornych na wszystkie możliwe zagrożenia pancerzy. Niestety, niszczyć jest o wiele łatwiej niż chronić, o czym możemy się przekonać codziennie, śledząc doniesienia agencyjne z Iraku czy Afganistanu. Gigantomania również dziś nie opuszcza umysłów niektórych konstruktorów uzbrojenia, w tym także pojazdów, a wiąże się ona oczywiście z chęcią zapewnienia jak najlepszej ochrony, tzw. force protection, znajdującym się w ich wnętrzu żołnierzom. Wyraźnie widać tę tendencję na przykładzie pojazdów minoodpornych, szczególnie tzw. MRAP-ów, które swoimi rozmiarami oraz masą zaczynają „konkurować” z kołowymi transporterami opancerzonymi.

RG-35 – ni pies, ni wydra
Nowy MRAP koncernu BAE Systems,mający premierę na ubiegłorocznym londyńskim salonie uzbrojenia DSEi, to dość dziwna konstrukcja, która powstała z połączenia koncepcji dwóch rodzin pojazdów: minoodpornych RG oraz kołowych bojowych wozów piechoty Ratel, a w zasadzie prototypu jego nowej wersji – iKlwa. O ile jednak w przypadku np.: RG-31 czy Ratela/iKlwa nie było problemów z przypisaniem ich do konkretnej klasy pojazdów, o tyle RG-35 trudno „zaszufladkować”. Zapewne z tego powodu specjaliści od marketingu z BAE Systems stworzyli nową kategorię – XCV (Crossover Combat Vehicle) wyraźnie wzorując się na przemyśle motoryzacyjnym i popularnych w ostatnich latach tzw. crossoverach, czyli samochodach łączących cechy kilku klas. Czym więc jest RG-35, zaprezentowany na DSEi pod nazwą: wielozadaniowy, minoodporny pojazd bojowy (Mine Protected Multi-Purpose Fighting Vehicle)?

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 2/2010

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter