Miecz i tarcza izraelskich sił morskich

Sławomir J. Lipiecki
Konflikt zbrojny, rozpoczęty 13 czerwca 2025 r. przez Siły Powietrzne Izraela masowymi bombardowaniami celów związanych z irańskim programem nuklearnym, postawił siły zbrojne obu stron, w tym również ich komponenty morskie, w stan najwyższej gotowości bojowej. To dobra okazja, aby przyjrzeć się posiadanym przez obie floty zdolnościom bojowym z uwzględnieniem najnowszych jednostek pływających na ich wyposażeniu.
Ciekawostką jest fakt, że oba kraje nie mają wspólnej granicy lądowej. W linii prostej dzieli je ponad 900 km, a po drodze są Syria, Jordania i kawałek Turcji. To sprawia, że konflikty między Izraelem a Iranem polegają głównie na wymianie ciosów przy użyciu lotnictwa, bezzałogowych statków powietrznych (BSP/BSL) i broni rakietowej. A to z kolei oznacza, że siły morskie mogą uczestniczyć w nich co najwyżej jako elementy strefowej lub punktowej obrony przeciwlotniczej lub przeciwrakietowej. Muszą być jednak do tego odpowiednio uzbrojone.
Izraelski Korpus Morski
Izraelskie siły morskie, a konkretnie Izraelski Korpus Morski (IKM), są najmłodszym rodzajem sił zbrojnych tego kraju. Powstały w latach 1948–1949 w trakcie pierwszej wojny arabsko-izraelskiej. Na czele IKM stoi Dowództwo Korpusu Morskiego Izraela, które mieści się w Tel Awiwie w dzielnicy Ha-Kirja. W jego skład wchodzą: Wydział ds. Kadr, Wydział ds. Wywiadu, Wydział ds. Wyposażenia, Wydział Sztabu, Wydział ds. Operacji Morskich. Główna baza IKM na kierunku północnym znajduje się w Hajfie. Stacjonują w niej m.in. Flotylla Okrętów Rakietowych, Flotylla Okrętów Podwodnych oraz 914. Eskadra Patrolowa. Za kierunek południowy odpowiada baza w Aszdod. Jej zadaniem jest zwalczanie i udaremnianie przemytu oraz działalności terrorystycznej na morzu, w tym w południowym sektorze Morza Śródziemnego. Stacjonuje w niej 916. Eskadra Patrolowa oraz jednostki odpowiedzialne za zabezpieczenie portów Jaban. Istotna również jest baza w Ejlacie, obejmująca swym zasięgiem sektor Morza Czerwonego. Stacjonuje w niej 915. Eskadra Patrolowa, jednostki wsparcia oraz siły antyterrorystyczne.
Mimo niewielkiego stażu siły morskie Izraela zdążyły już zdobyć spore doświadczenie zarówno na bazie spektakularnych sukcesów, jak i dotkliwych porażek – takich jak choćby ta z 21 października 1967 r., gdy egipskie kutry zatopiły rakietami P-15 stary, pochodzący jeszcze z II wojny światowej niszczyciel INS Eliat. To wydarzenie miało odcisnąć piętno na późniejszym kształcie sił morskich tego kraju. Nadal traktowany po macoszemu IKM został bowiem dodatkowo obwarowany ograniczeniami co do wielkości, a więc i realnych możliwości użytkowanych okrętów, w szczególności uderzeniowych. Poza tym w mniejszych krajach zapanowała wówczas niczym nieuzasadniona moda na budowę dużej liczby małych i szybkich jednostek rakietowych (tzw. flot moskitowych), co ostatecznie okazało się ślepą uliczką.
Tendencje wzrostowe współczesnych jednostek zostały dostrzeżone także w krajach, które na ogół nie przywiązują większej wagi do rozwoju własnych sił morskich. Do takich państw należy Izrael, dla którego morski rodzaj sił zbrojnych jest raczej dodatkiem niż równorzędnym partnerem do wojsk lądowych czy sił powietrznych. Tym niemniej także i on dostrzegł rosnące znaczenie okrętów podwodnych z napędem klasycznym, ale wspartych systemem niezależnym od powietrza atmosferycznego (AIP – air independent propulsion), i dysponujących coraz większymi zdolnościami obrony powietrznej jednostek nawodnych, czego efektem było zamówienie czterech wielozadaniowych korwet rakietowych typu Magen (Sa’ar 6) – największych jak dotąd okrętów w historii Izraela. U źródeł ich powstania leżała chęć posiadania jednostek zdolnych do działania w ramach tzw. operacji połączonych z krajowym systemem obrony powietrznej – a konkretnie: z Izraelską Organizacją Obrony Przeciwrakietowej (IMDO) – oraz patrolowania newralgicznych szlaków komunikacyjnych prowadzących do Izraela. Nie bez znaczenia pozostała kwestia zabezpieczenia bogatych złóż pól gazowych Tamar czy Lewiatan na Morzu Śródziemnym, a wszystko to w obliczu potencjalnego zagrożenia ze strony polityczno-militarnych fundamentalistycznych organizacji Hamasu czy też Hezbollahu. Poza tym powstanie korwet wynikało z dość naturalnej ewolucji będącej skutkiem doświadczeń wyniesionych z eksploatacji starszych jednostek oraz bolesnych lekcji udzielonych izraelskim siłom morskim w różnych konfliktach z ostatnich kilkudziesięciu lat. Mimo to trudno jednoznacznie powiedzieć, czy okręty serii Sa’ar 6 wychodzą naprzeciw wymaganiom współczesnego pola walki. Ich największą wadą są ograniczenia w wyporności, które już teraz mają wpływ na ich niezrównoważoną charakterystykę taktyczno-techniczną, a w przyszłości znacząco utrudnią eksploatację i modernizację.
Potencjalne zagrożenia
Pomijając najbardziej powszechne zagrożenie ze strony wrogich pocisków rakietowych (głównie balistycznych) i powietrznych bezzałogowców, w zwalczanie których zaangażowane są również siły IKM, za głównego przeciwnika Izraela w domenie morskiej uważa się przede wszystkim Iran. Ten zdominowany obecnie przez islamskich fundamentalistów kraj w celu np. zablokowania newralgicznej cieśniny Ormuz może wystawić dość liczne, aczkolwiek generalnie przestarzałe siły, z którymi jednak trzeba się liczyć. Teoretycznie najgroźniejszymi okrętami w arsenale Marynarki Wojennej Islamskiej Republiki Iranu, w skład której wchodzą także siły morskie Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, pozostają trzy okręty podwodne o napędzie konwencjonalnym projektu 877EKM Pałtus. Problem w tym, że jednostki te są na dzisiejsze czasy kompletnie przestarzałe – tak koncepcyjnie, jak i technologicznie. Co więcej, te irańskie, z uwagi na specyfikę akwenu, w którym mają operować, borykają się z licznymi problemami technicznymi i awariami – np. ze względu na relatywnie gorący klimat ich klimatyzacja okazała się zupełnie niewydolna, co powodowało m.in. przegrzewanie się baterii akumulatorów, przekładające się na ich szybkie rozładowanie i skrócenie żywotności. Z czasem doszły także problemy z resursem uzbrojenia. Co prawda już w 2005 r. przy udziale rosyjskich inżynierów ze stoczni Siewmasz z Siewierodwinska rozpoczęto modernizację pierwszego z okrętów (Tareq), jednak zakres prac pozostaje nieznany. Według nieoficjalnych źródeł jednostka miała zostać uzbrojona w przeciwokrętowe pociski rakietowe Club-S (czyli Kalibr-PŁ) lub co bardziej prawdopodobne jedną z odmian chińskich pocisków YJ-82/83. W praktyce jednak gotowość bojowa tych starych, powolnych jednostek budzi uzasadnione wątpliwości i kto wie, czy w ogólnym rozrachunku którykolwiek z tych okrętów jest operacyjny.
Bardziej realne zagrożenie może stwarzać dość liczna – oficjalnie składająca się z 15 jednostek plus pojedynczy, eksperymentalny Nahang – grupa miniaturowych okrętów podwodnych typu Ghadir (Qadir). Chociaż z uwagi na swoje niewielkie rozmiary są w istocie jednostkami przybrzeżnymi, wykorzystywane są – a przynajmniej tak twierdzi ich użytkownik – jako regularne okręty podwodne, przy czym w Iranie klasyfikowane są jako okręty podwodne lekkie. Oficjalnie niewiele wiadomo na ich temat. Przedstawiane są jako jednostki o wyporności blisko 500 t (w zanurzeniu), choć zdjęcia satelitarne zdają się wskazywać na okręty dużo mniejsze, w granicach 120–150 t. Mogą o tym świadczyć także ich niewielkie wymiary liniowe: długość całkowita 29 m i szerokość maksymalna 2,75 m. Zasadniczym uzbrojeniem są dwie wyrzutnie torped kal. 533 mm. Chociaż więc ich możliwości wydają się mocno ograniczone, a same jednostki stanowią głównie element irańskiej propagandy, trzeba się liczyć z potencjalnym zagrożeniem z ich strony, szczególnie w kontekście ochrony żeglugi komercyjnej.
Istotne zagrożenie nadejść może jednak przede wszystkim ze strony sił nawodnych. O ile trzy niewielkie korwety rakietowe typów Bayandor i Hemzeh są jednostkami już mocno przestarzałymi (aczkolwiek z ich pociskami przeciwokrętowymi C‑802A, będącymi pochodnymi chińskich YJ-83, należy się jak najbardziej liczyć), to cztery, wybudowane według najnowszych trendów jednostki typu Shahid Soleimani stanowią już siłę, której w żaden sposób nie można ignorować.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 7-8/2025