M3 Grant


Tymoteusz Pawłowski


 

 

 

 

Przejściówka: M3 Grant

 

 

 

Bohater artykułu swoją chwilę świetności miał na pustyniach Libii, w górach Tunezji, a przede wszystkim na poligonach Stanów Zjednoczonych. Jego popularna wojenna nazwa Grant została w ostatnich latach przyćmiona przez nazwę niemal wcale wówczas nieużywaną – Lee, a oficjalnego oznaczenia M3 dziś nie używa prawie nikt.

 

 

Pozbawieni militarnego romantyzmu Amerykanie nie nadawali nazw swojemu uzbrojeniu. Jedynie oznaczenia alfanumeryczne. Nie mając w tym żadnej praktyki robili to po amatorsku i tak pod oznaczeniem M3 może kryć się pistolet maszynowy, pojazd rozpoznawczy, transporter opancerzony, buldożer, dwutonowy dźwig, samobieżny warsztat, sławny czołg lekki i nieco już zapomniany czołg średni. Dopiero po pewnym czasie US Army podjęła decyzję, że będzie numerowała wszystkie modele wyposażenia kolejnymi liczbami (z pewnymi wyjątkami). Też nie jest to najlepszym rozwiązaniem, bo dzisiejsi księgowi potrzebują specjalnych ksiąg, żeby sprawdzić, czym jest M1030M1. Z pomocą przyszli im Brytyjczycy, którzy swoje wyposażenie oznaczają oczywiście abstrakcyjną zbitką liter i cyfr, ale też nadają mu bojowe nazwy. Stąd też zamówiony w Stanach Zjednoczonych czołg średni przezwali General Grant. Dostarczano im także takie same czołgi, ale w wersji produkowanej dla US Army, które nazwali General Lee. (Obaj generałowie byli przeciwnikami w czasie amerykańskiej wojny secesyjnej.) Przeciętny brytyjski żołnierz miał w nosie oficjalne decyzje i czołgi te – niezależnie od pochodzenia – nazywał po prostu Grant. Administracja amerykańska nie przyjęła do wiadomości żadnej z tych nazw, ale walczący w Afryce żołnierze również swoje M3 nazywali Grantami. Wszystko wskazuje na to, że jedynymi, dla których czołgi M3 były znane jako Lee, byli żołnierze Wehrmachtu – bo w niemieckich broszurach przedstawiających aliancki sprzęt właśnie tak są te czołgi podpisywane.

Amerykańskie czołgi średnie

Geneza czołgów walczących w II wojnie światowej jest prosta – niemal wszystkie wywodzą się bowiem z 6-tonowego Vickersa. Tak też jest z bohaterem niniejszego artykułu, który odziedziczył po swoim przodku wiele dobrych i złych cech. Zafascynowani brytyjskim projektem amerykańscy inżynierowie z Rock Island, Illinois, w połowie lat 30. XX wieku rozpoczęli pracę nad pojazdem T2E1, który niebawem przybrał nazwę Light Tank, M2. W 1935 roku rozpoczęto produkcję czołgu, kontynuowaną do 1941 roku. Ze względu na to, że większość pojazdów – 411 spośród 796 – miało konfigurację dwuwieżową, żołnierze przezwali ten czołg imieniem Mae West, honorując w ten sposób aktorkę znaną nie tylko ze zdolności scenicznych, ale też wyzywającego stylu bycia i obfitego biustu. Dwuwieżowy czołg lekki M2 był uzbrojony jedynie w broń strzelecką. Dopiero ostatnia wersja tego wozu – produkowana od 1939 roku i nazwana M2A4 – została wyposażona w wieżę niosącą armatę 37 mm ze sprzężonym karabinem maszynowym. W ten sposób powstał dość dobry czołg lekki, porównywalny z Pz III G, 7TP, brytyjskimi Cruiser Tankami.

 

Amerykańskie czołgi lekkie miały służyć do działań rozpoznawczych i pościgowych – często na tyłach przeciwnika – musiały więc być mobilne, ale ryzyko napotkania artylerii przeciwpancernej nie było duże, więc ich opancerzenie musiało zabezpieczać przed ogniem broni strzeleckiej i odłamków artyleryjskich. Tymczasem Ordance Department (Departament Uzbrojenia) poszukiwał czołgów średnich. Miały być one pojazdami szturmowymi, zdolnymi do walki w terenie nasyconym uzbrojeniem przeciwpancernym, stąd też ich opancerzenie musiało być bardziej wytrzymałe. Niestety, z pozyskaniem takich czołgów były trudności. Przede wszystkim masa czołgów miała być ograniczona do 15 ton – dla cięższych pojazdów nie było bowiem ani odpowiednich mostów, ani infrastruktury ewakuacyjno-remontowej. Ograniczenia masowe doprowadziły do tego, że żadne prototypy nie były zadawalające.

Przypominający swym kształtem pierwszowojenne czołgi wóz T1 wyjechał na próby w maju 1927 roku. Ważył 23 tony – był więc zbyt ciężki, w dodatku napędzający go 200-konny silnik Packarda nie był w stanie nadać mu większej prędkości. W 1928 roku pojawił się spełniający wymogi masowe czołg T2, wyraźnie wzorowany na brytyjskim czołgu Vickers Medium Mk II. Bardzo wiele obiecywano sobie po czołgu T3, rozwijanym od października 1928 roku według idei Johna Waltera Chrisitego. Kołowo-gąsienicowy wóz okazał się szybki, ale nie dawało się nim ani jeździć, ani walczyć. Zarówno przedział bojowy, jak i silnikowy były zbyt ciasne, załoga nie miała jak prowadzić ognia, obiecywane uzbrojenie artyleryjskie nijak nie dawało się wcisnąć do wieży, a silnik przegrzewał się. „Zabawy” z czołgiem Christiego trwały kilka lat. W 1928 roku pojazd standaryzowano jako M1, potem standaryzację cofnięto, wykonano kilka prototypów oznaczonych już jako T4, aż wreszcie w 1937 roku uznano, że koncepcje są może rewolucyjne, ale nie doprowadzą do zbudowania skutecznej maszyny bojowej.

W 1937 roku na warsztat wzięto zatem Mae West. Grubszy pancerz nie był opcją poważniej rozważaną ze względu na uwarunkowania obiektywne: w końcu lat 30. XX wieku Amerykanie nie dysponowali technologią produkcji tanich pancerzy zdatnych do montażu w pojazdach lądowych. Standardowy 1-calowy pancerz czołgu M2 nie dawał odporności na ogień nowoczesnych przeciwpancernych armat piechoty, toteż płyty znacznie pochylono, mając nadzieję, że pociski będą rykoszetowały. O ile nie miało to większego wpływu na odporność pancerza – czepce w pociskach przeciwpancernych stosowane już od końca XIX wieku zmniejszają skuteczność skośnych pancerzy – to doprowadziło do zwiększenia wymiarów czołgu.

Konieczne było zatem poszerzenie kadłuba i dodanie kolejnego wózka podwozia. Zbudowany w ten sposób pojazd oznaczono T5 i zabudowano na nim makietę przedziału bojowego: wykonaną z drewna nadbudówkę kadłuba i również drewnianą wieżę. W listopadzie 1937 roku sprawdzono ten pojazd na poligonie. Jeździł, jednak aranżacja uzbrojenia nie zadowalała wojskowych fachowców. Rozpoczęto więc studiowanie innych wersji czołgu, oznaczając je jako kolejne fazy pracy. Niektóre – jak phase II – pozostały jedynie „na papierze”, inne zaś „w metalu”. W lutym 1937 roku próbowano na poligonie w Aberdeen wóz oznaczony jako T5 phase I – z nadbudówką wykonaną z miękkiej stali, w której karabiny maszynowe były umieszczone w sponsonach. Do wieży – ze względu na brak długolufowej armaty 37 mm – trafiły dwie takie armaty, tyle tylko, że o krótkiej lufie.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia Spec 5/2012

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter