Lekkie pojazdy Sarmat – odpowiedź na wyzwania wojny

Andrij Charuk
Tocząca się wojna rosyjsko-ukraińska rażąco zmieniła podejście do taktyki zastosowania pojazdów opancerzonych na polu walki. Zimnowojenne czołgi, bojowe wozy piechoty czy transportery opancerzone w wielu wypadkach okazały się zupełnie bezsilne w obliczu nowej plagi – coraz liczniejszych dronów uderzeniowych, w tym stosowanych najszerzej i w tysiącach egzemplarzy dziennie – FPV. Doprowadziło to do ogromnych strat wśród tych pojazdów. Musiano zatem znaleźć rozwiązanie, jak zapewnić skuteczne działanie wozów opancerzonych. Z perspektywy rosyjskiej do produkcji i wojennej służby wdrożono kołowe wozy Sarmat.
Poziom strat okazał się całkowitą niespodzianką dla wojskowych planistów. W Rosji przemysł nie nadąża za tymi stratami, a nawet zapasy pojazdów, znajdujących się w składnicach sprzętu jeszcze z czasów radzieckich, zbliżają się do wyczerpania – chociaż wydawały się one wprost gigantycznymi (ewidencyjna liczba zapasów wcale nie oznacza, że w podobnej skali czołgi, pojazdy opancerzone czy działa – mogą trafić na front).
Rozwiązać ten problem Rosjanie próbują na dwa sposoby. Pierwszy z nich to maksymalne wzmocnienie ochrony tradycyjnie stosowanych wozów opancerzonych poprzez wyposażenie ich w środki walki radioelektronicznej, służące do zakłócania systemów sterowania dronami, klatki przeciwdronowe itp. Czasami dochodzi do powstania prawdziwych „stodół na gąsienicach” – czołgów i bojowych wozów piechoty, które ze względu na nieporęczny pancerz improwizowany w bardzo ograniczonym zakresie mogą używać własnego uzbrojenia, ale mają za zadanie przede wszystkim dowieźć w rejon linii okopów ukraińskich grupę szturmową, a następnie po spieszeniu desantu wycofać się. Inny sposób to użycie pojazdów lekkich, odpornych na atak dronów nie ze względu na ochronę pancerną (czy raczej pseudopancerną), lecz ze względu na małe wymiary, zwrotność, szybkość poruszania się po szarej strefie (ziemi niczyjej). Pojazdy takie, zaczynając od motocykli i na mikrobusach-„bochenkach” kończąc, użyteczne są nie tylko do działań szturmowych. Są one również niezbędne do wypełniania zadań logistycznych (na „ostatnim kilometrze”, który ze względu na zakres działań dronów rozciąga się na pięć do dziesięciu kilometrów, a nawet więcej) oraz ewakuacji rannych. Oprócz różnorodnych improwizacji – przeróbek z pojazdów cywilnych – w armii rosyjskiej pojawiają się (na razie nieliczne) pojazdy specjalnie do tego celu wyprodukowane.
Początek historii Sarmatów
Około 2010 roku pułkownik Anatolij Lebiedź z 45. Pułku Specjalnego Przeznaczenia (jednostki rozpoznawczo-uderzeniowej, od blisko dekady rozwiniętej w brygadę) rosyjskich Wojsk Powietrznodesantowych (WPD) zaproponował zastosowanie w pododdziałach rozpoznawczych tej formacji pojazdów lekkich klasy buggy. Idea ta nie była nowością na miarę światową. Takiego rodzaju pojazdy od lat używano w jednostkach desantowych i specjalnego przeznaczenia w wielu państwach. Lecz tradycja radziecka/rosyjska przewidywała zastosowanie WPD nie jako piechoty lekkiej, ale jako lekkich jednostek zmechanizowanych, potrzebujących opancerzonych pojazdów gąsienicowych. Korzyści z wprowadzenia buggy do jednostek WPD wydawały się oczywiste i prace w tym kierunku trwały nawet po śmierci pułkownika Lebiedzia w kwietniu 2012 roku, chociaż trzeba przyznać, że w żółwim tempie.
Projektowaniem wojskowego buggy zajęło się moskiewskie biuro projektowe „Technika”. Około 2013 roku wyprodukowano prototyp WKTS (ros. BKTC, Высокомобильное Kолесное Tранспортное Cредство – wysoce mobilny kołowy środek transportu) Ochotnik. Był to kompaktowy, czteromiejscowy pojazd, zbudowany z użyciem podzespołów z samochodów osobowych. Zastosowany silnik to WAZ-21126 (benzynowy, o mocy 98 KM), skrzynia biegów pochodziła z Łady Priora, a układ kierowniczy z UAZ-3160. Ochotnik otrzymał napęd na wszystkie cztery koła, zawieszenie sprężynowe zapewniające duży skok kół, samoblokujące się mechanizmy różnicowe umożliwiające pewne poruszanie się po złych drogach i w terenie. Pojazd o dopuszczalnej masie całkowitej 2000 kg rozwijać miał prędkość do 105 km/h.
Prototyp Ochotnika po raz pierwszy zaprezentowano publiczności podczas wystawy „Armija-2015”. Jeszcze w 2013 roku pisano o możliwym zamówieniu ośmiu takich pojazdów dla Centrum Specjalnego Przeznaczenia „Sienież”, jednak produkcja tej partii nie została potwierdzona. Wygląda na to, że prace nad Ochotnikiem przerwano około 2015 roku.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 5/2025