Lekki czołg Škoda T-15
Jaroslav Špitálský
Po wkroczeniu do Czech i Moraw 15 marca 1939 roku Niemcy zdobyły znaczne ilości broni. Dużo bardziej wartościowe zyski przyniosły Rzeszy Niemieckiej jednak fabryki zbrojeniowe, które znajdowały się na terenie nowo utworzonego Protektoratu. Zbrojovka Brno, ČKD i Škoda były jednymi z najlepszych producentów uzbrojenia w międzywojennej Europie, a w 1935 roku w czechosłowackich fabrykach wyprodukowano najwięcej broni na świecie.
W latach 1939–1940 armia niemiecka odniosła spektakularne sukcesy, nie oznaczało to jednak, że zaprzestano poszukiwania nowocześniejszych modeli sprzętu pancernego. Jeszcze w 1940 roku niemieckie jednostki pancerne były w dużej mierze wyposażone w czołgi lekkie, a jedna trzecia czołgów, które walczyły w kampanii francuskiej, została wyprodukowana i zaprojektowana w czeskich fabrykach.
Zgodnie z planem trzonem niemieckich dywizji pancernych miały stać się czołgi średnie Panzer III i Panzer IV, ale ich wprowadzanie do służby – i produkcja – trwało zbyt wolno. Czołgi lekkie miały wykonywać tylko zadania pomocnicze.
Pierwsze dni wojny na Zachodzie pokazały, że dowództwo Wehrmachtu nie ma odpowiedniego typu czołgu zdolnego do wykonania szybkich i agresywnych zadań rozpoznawczych. Dotychczas do takich zadań wykorzystywano samochody pancerne. Czołgi lekkie typu Panzer I, Panzer II czy wozy produkcji czeskiej Panzer 35(t) oraz Panzer 38(t) były zbyt wolne i nie przystosowane do takich zadań. Z tego powodu 30 lipca 1940 roku biura projektowe zakładów Škoda-Pilzno, ČKD (przemianowane już na BMM) i niemiecka firma MAN otrzymały zamówienie na wykonanie prototypów lekkich czołgów rozpoznawczych o masie 11 000–13 000 kg, które byłyby w stanie osiągnąć prędkość 50–60 kilometrów na godzinę. W sierpniu sprecyzowano główne paramenty „czołgu rozpoznawczego“, który przy masie 10,5 t, miał osiągać prędkości 60 km/h, uzbrojeniem wozu miała być armata kalibru 37 lub 20 mm. Oprócz armaty czołg miał być też uzbrojony w jeden ciężki karabin maszynowy, który miał być zamontowany w wieży.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia nr specjalny 5/2021