Leatherman do karabinu


MICHAŁ SITARSKI


 

 

 

 

MUT:

 

 

Leatherman do karabinu

 

 

 

Masz już karabin – najnowocześniejszy, obwieszony wyposażeniem tak, że nie widać co to za broń. Masz mundur – najlepsze tkaniny, krój, kamuflaż. Masz hełm, rodem z „Żołnierzy kosmosu”, oczywiście obwieszony wyposażeniem. Masz oporządzenie, najlepszych firm, ultralekkie – w sumie samo się nosi. Masz kamizelkę kuloodporną, która w sprzyjających warunkach powstrzyma strzał z armaty  Rosomaka. I co? I karabin będziesz czyścił przydziałowym przybornikiem albo jakimś tam „zwykłym” zestawem? O nie, narzędzie do dbania o broń też musi być topowe!

 

Multitoole firmy Leatherman, dzięki uprzejmości polskiego dystrybutora tej marki – Militaria.pl, gościły już na naszych łamach kilkukrotnie. Amerykańska firma robi toole praktycznie dla każdego – od typowego EDC (Every Day Carry – codziennego użytku), poprzez wyspecjalizowane dla ogrodników, wędkarzy, myśliwych, rowerzystów, biznesmenów, kobiet, breloki do kluczy (jak najbardziej funkcjonalne), narzędzia ratunkowe, aż do przeznaczonych dla odbiorców ze służb mundurowych. W 2010 roku, podczas SHOT Show, premierę miał kolejny mutitool dla żołnierzy, tym razem wyposażony w narzędzia przeznaczone do obsługi broni, przede wszystkim z rodziny M16/M4 i pochodnych.

Transformer dla żołnierza
Wzornictwo Leathermana MUT (Military Utility Tool) jako żywo przypomina robota znanego z serii komiksów i filmów o Transformersach. Można go określić jednym słowem – futurystyczny. Projektanci zadbali o nowoczesny wygląd, zrywając z liniami narzędzi dotąd produkowanych przez Leathermana. Równie no watorskie Skeletool i Freestyle w porównaniu z MUT wyglądają jak stworzone przez kosmitów, ale tych z dużymi głowami i wielkimi, okrągłymi oczyma. Są takie... obłe. MUT jest „nowocześnie kanciasty” i wygląda, jakby zaraz miał przekształcić się w zabójczego robota, co, rzecz jasna, dodatnio wpływa na morale użytkownika i niewątpliwie winduje jego cool factor na najwyższy poziom.

MUT jest duży, można powiedzieć, że wielki – chyba największy z oferty firmy Leatherman. Duży Supertool 300 (STRZAŁ 11/09), będący na prawdę solidnym narzędziem jest mniejszy od MUT i lżejszy – tool do obsługi broni w stanie złożonym ma 12,7 cm długości i masę aż 320 g (S300, odpowiednio – 11,5 cm i niemal 220 g).

Z zewnątrz, bez rozkładania, dostępnych jest kilka narzędzi. Przede wszystkim jest to częściowo ząbkowana klinga o profilu sheep’s foot, wykonana ze stali 420HC, grubości 3 mm i z krawędzią tnącą długości 76,2 mm (dla porównania – S300 ma głownię o prawie 7 mm dłuższą). Zaopatrzono ją w duże wycięcie ułatwiające otwieranie jedną ręką, przy czym tę czynność daje się wykonać bez problemu również dłonią w rękawiczce „taktycznej” – otwór jest naprawdę duży. Klinga w pozycji otwartej zabezpieczona jest blokadą typu liner lock, którą bez problemu można zwolnić dłonią w rękawiczce. W pozycji zamkniętej głownia utrzymywana jest na miejscu dzięki naciskowi listka blokady i kulistemu przetłoczeniu na nim, współpracującemu z odpowiednim wycięciem w klindze. Blokada trzyma pewnie i głownia nie wykazuje luzów w pozycji roboczej. Po złożeniu chowa się ona w odpowiednio ukształtowaną blachę rękojeści, w której wy konano otwory zmniejszające masę i komponujące się z agresywnym wyglądem całości. Po drugiej stronie rękojeści znajduje się piła o długości części roboczej wynoszącej niemal 70 mm. Daje się ją otworzyć jedną ręką bez zmiany chwytu na rękojeści – trzeba tylko do tego użyć palca środkowego. Blokada i sposób chowania piły są tożsame z zastosowanymi w przypadku ostrza. Na grzbiecie ramienia rękojeści mieszczącego piłę i nóż znajduje się wstawka z tworzywa sztucznego służąca do przechowywania krótkiej końcówki wkrętaka podczas pracy z końcówką przedłużoną (o czym dalej).

Na drugim ramieniu rękojeści umieszczono aż sześć narzędzi. Przede wszystkim jest to skrobak do nagaru, który znajduje się obok klingi. Narzędzie wykonano z mosiądzu i jest ono wymienne – w trakcie eksploatacji będzie się zużywać, więc wcześniej czy później konieczne będzie zastąpienie go nowym. Skrobak ma kształt mocno spłaszczonej głowni o kształcie zbliżonym do tanto. Takie wyprofilowanie wynika z faktu, że jest on przeznaczony głównie do czyszczenia gniazda zamka w suwadle karabinu M16 (i pochodnych) – jego kształt dokładnie odpowiada wnętrzu suwadła, przez co usuwanie znajdującego się tam nagaru staje się łatwiejsze. Oczywiście można go użyć również do skrobania innych elementów broni – tutaj ograniczeniem jest chyba jedynie wyobraźnia użytkownika. Narzędzie nie ma żadnej blokady manualnej, zaś w pozycji otwartej i zamkniętej utrzymywane jest dzięki podcięciom w pobliżu osi obrotu, współpracującym z blachą rękojeści. W celu zmniejszenia „czepliwości” złożonego skrobaka pod nim znajduje się odpowiednio wyprofilowana wstawka z tworzywa sztucznego, dzięki czemu po złożeniu nie wystaje on poza obrys toola. Po drugiej stronie rękojeści znajduje się wymienny stalowy trzpień do wypychania kołków – np. spajającego komorę spustową i zamkową karabinu M16. Jest on wymienny, dzięki czemu można zastąpić go przebijakiem do materiałów wybuchowych (do wykonywania gniazda na spłonkę), który jest standardowym wyposażeniem wersji MUT EOD (o nim pod koniec tekstu). Oprócz tego gwint, na którym jest osadzony pasuje do... końcówek wyciora od regulaminowego zestawu do czyszczenia M16/M4 oraz zestawów firm komercyjnych (jak np. Otis). Dzięki temu uzyskuje się całkiem wygodną rękojeść do ich mocowania, o niebo lepszą, niż regulaminowy wycior. Trzpień jest osadzony i blokowany tak samo, jak skrobak, także i jego gniazdo wyposażono we wkładkę z tworzywa, wpasowującą go w obrys noża. Kolejne narzędzie jest dwufunkcyjne i zostało już zastosowane w Skeletoolu – to karabińczyk do mocowania toola do oporządzenia, połączony z otwieraczem do kapsli. Krótko – działa. Poniżej niego, na masywnym dole rękojeści umieszczono ostatnie dwa narzędzia. Jest to nóż do pasów i namiastka głowicy młotka. Nóż do cięcia pasów ma wymienną klingę utrzymywaną na miejscu dzięki odpowiedniemu gniazdu i śrubie – w razie zużycia łatwo jest ją wymienić. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że trudno będzie tego noża użyć (częściowo wchodzi w jego obrys końcówka wkrętaka, o którym poniżej), to jednak dzięki dobremu wyprofilowaniu jego dolnej osłony jest to dość proste. Oczywiście nie ma go co porównywać ze specjalistycznymi rescue hooks, ale jako narzędzie w multitoolu działa i nie powinno zawieść. Dolna część osłony głowni, stanowiąca jednocześnie zakończenie rękojeści jest płaska, dzięki czemu można użyć jej jako improwizowanego młotka. Co ciekawe – przednia część „młotka” jest nieco spłaszczona i ścięta po bokach. Nie bez przyczyny – jest to ostatnie, szóste, narzędzie, w zamyśle projektantów mające służyć do usuwania zacięć karabinów rodziny M16/M4. Jak? Ano, banalnie – w przypadku, kiedy zamek nie zostanie zaryglowany, a suwadło zatrzyma się przed dosłaniem naboju do komory nabojowej (np. z powodu niewyrzucenia łuski czy dosłania dwóch nabojów zamiast jednego) należy wyprofilowaną końcówką rękojeści Muta zahaczyć o suwadło i je odciągnąć. Proste, prawda?

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 9/2012

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter