Leatherman Bond i Curl
Michał Sitarski
Znany i lubiany producent multitooli amerykańska firma Leatherman co roku wypuszcza nowości – czasem są to zupełnie nowe konstrukcje, wnoszące powiew świeżości i zupełnie nową funkcjonalność narzędzia, a czasem toole bazujące na modelach kultowych albo sprzedażowych hitach.
W tym roku większość nowości Leathermana to toole właśnie z tej drugiej kategorii – poprzednio opisywany Raptor Response oraz dwaj bohaterowie dzisiejszego artykułu Curl i Bond.
Curl
Najkrócej tego toola można opisać tak, że jest to uproszczona wersja flagowego modelu Wave (obecnie w produkcji jest już tylko wersja +), pozbawiona niektórych narzędzi i większości blokad, a zatem zaliczany jest do kategorii Full Size.
Długość złożonego narzędzia wynosi 10 cm, otwartego – 15,87, szerokość – 3,14 cm, a grubość bez klipsa 1,5 cm, a jego masa wynosi 212 g. W porównaniu z pierwowzorem jest więc o 1 mm szerszy, 2,8 mm chudszy i o 29 g lżejszy.
Różnice wynikają z pozbawienia go piłki ostrza ząbkowanego – po jednej stronie narzędzia mamy więc po prostu płaską ściankę, ale za to z klipsem mocującym, czego brak w Wave. Po drugiej umieszczono ostrze o długości 7,37 cm ze stali 420HC (jak w oryginale) oraz dwustronny pilnik (drewno/metal – część do metalu pokryta pyłem diamentowym) – oba blokowane blokadami typu liner lock, charakterystycznymi dla tooli Leathermana, i ta strona Curla przypomina, jako żywo, Wave +. Na zewnątrz nie ma także żadnych blokad back lock blokujących w pozycji otwartej narzędzia skryte w ramionach toola.
Po rozłożeniu Curla widać także kolejną różnicę, czyli nieco delikatniejsze, uproszczone szczypce znane ze starych Leathermanów. Oczywiście są wielofunkcyjne: szczypce wąskie, szerokie półokrągłe oraz przecinak do drutu cienkiego i grubego, ale przecinaki do drutu stanowią integralną część szczypiec i są niewymienne, jak ma to miejsce w Wave. Zabrakło także obciskacza do konektorów elektrycznych pod zawiasem szczęk.
Wewnątrz ramion znajdziemy linijkę z podziałką centymetrową i calową (10 cm/4” ), o połowę krótszą niż w Wave, bo każda podziałka naniesiona jest tylko na jednej części chwytu, podczas gdy w oryginale znajdują się one po obu stronach, niewielkie, ale bardzo skuteczne nożyczki (typowy Leatherman), średni wkrętak płaski, szydło, obsadkę do bitów LM (z dwustronnym bitem krzyżakowo-płaskim) oraz „trzy w jednym”, czyli otwieracz do kapsli, puszek i ściągacz do izolacji. Do tego wszystkiego jeszcze nylonową „kaburkę” na pasek zamykaną „wciśnijkropkiem” i koniec. UWAGA – żadne narzędzie nie jest blokowane (mają jedynie sprężyste zatrzaski) i trzeba o tym pamiętać, bo można się mocno zdziwić podczas pracy. Cóż, uproszczenie konstrukcji i zejście z masy wymusiło takie trochę anachroniczne rozwiązanie, które niewątpliwie redukuje możliwości toola, co jest jego wadą.
Mamy więc 15 narzędzi vs 18 w Wave, ale lżej i prościej (bo bez blokad!) no i z możliwością wpięcia klipsem do kieszeni, w której, w porównaniu z Wave, zostanie nam jeszcze 150 złotych (za Crula płacimy 399, a za Wave + - 449 PLN)...
Bond
Tool noszący imię legendarnego agenta (ponoć ostatnio w końcu go zabili) to narzędzie wprost nawiązujące do starego modelu PST, czyli – de facto – jednego z pierwszych multitooli Leathermana. Jeśli więc planujesz jego zakup, to przygotuj się na hardkor – tu nie ma miękkiej gry, to narzędzie dla prawdziwych twardzieli o spiżowych dłoniach.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 9-10/2021