Lata 1986–1990, czyli jak likwidowano WOPK
Robert Rochowicz
Najmłodszy rodzaj Sił Zbrojnych PRL – Wojska Obrony Powietrznej Kraju (WOPK) – był jednocześnie tym o największym nasyceniu najdroższymi elementami uzbrojenia występującego w całej armii. Nic więc dziwnego, że gdy nadszedł kryzys finansowy państwa coraz trudniej było sprostać w nim wysokim wymogom nowoczesności.
WOPK utworzono w kwietniu 1962 roku, włączając do nowego rodzaju sił zbrojnych te jednostki, które w czasie wojny miały odpowiadać za obronę powietrzną własnego terytorium. Pomysł radziecki wprowadzono w życie w całym Układzie Warszawskim, ale nie można powiedzieć, że przypadł on do gustu naszym sztabowcom. Przez kilka pierwszych lat trwała ostra walka generalicji w stalowych mundurach o ustalenie wyższości jednego lotniczego rodzaju sił zbrojnych nad drugim. Ukształtowane ostatecznie w 1969 roku Wojska Lotnicze miały być z kolei w zamyśle Moskwy wsparciem z powietrza ofensywnych sił lądowych walczących z NATO: miały podążać za linią frontu, podczas gdy WOPK niezmiennie miały pozostawać na terenie danego kraju. Siły odpowiedzialne za obronę powietrzną kraju generalnie składały się z czterech podstawowych komponentów bojowych: lotnictwa myśliwskiego, wojsk rakietowych i artylerii, wojsk radiotechnicznych oraz jednostek rozpoznania i walki radioelektronicznej.
Stan posiadania, ocena możliwości
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że przez wiele lat potencjał bojowy WOPK próbowano wzmacniać przede wszystkim przez rozwój rakietowych systemów przeciwlotniczych oraz naziemnej informacji o sytuacji w powietrzu uzyskiwanej przez pododdziały radiotechniczne. Na rozwój tych dwóch komponentów kładziono główny nacisk w latach 60. i 70. XX wieku. W tym czasie siły lotnicze były mocno redukowane, a do walki radioelektronicznej co prawda podchodzono z należytym szacunkiem, ale bez sprzętowego wsparcia z ZSRR niewiele można było zdziałać. Co nie jest bez znaczenia w tej opowieści, siły rakietowe były najkosztowniejszym elementem omawianego rodzaju sił zbrojnych.
Rozbudowa sieci dywizjonów rakietowych na terenie kraju była jednym z priorytetów modernizacji technicznej armii. Zakup kompletnego uzbrojenia i wyposażenia dla jednego dywizjonu ogniowego (do), wraz z odpowiednim zapasem rakiet, był jednak kwotą olbrzymią i bardzo często cierpiały na tym inne elementy składowe wojska. Wystarczy przeliczyć, że w latach 60. cena zakupu wyposażenia zestawu Dźwina z odpowiednim zapasem rakiet i budową całej infrastruktury zamykała się sumą bliską 5 mld złotych, a jeden MiG-21PF/PFM kosztował w tym czasie ok. 25–30 mln złotych, co oznaczało, że zamiast 16 dywizjonów tego systemu można było mieć pięć w pełni przezbrojonych w nowe samoloty pułków myśliwskich. Wtedy jednak wierzono bardzo mocno w skuteczność tego oręża.
System tworzono dwie pełne dekady. Najpierw kupowano zestawy rakietowe Dźwina, później kolejne warianty systemu Wołchow, a w latach 70. uzupełniono je zestawami Newa i Newa-M. W 1980 roku ostatnie dywizjony sformowane w ramach wielkiego planu budowy osłony rakietowej Polski rozpoczęły pełnienie dyżurów bojowych. W sumie 1 stycznia 1986 roku w ramach dwóch dywizji artylerii, dwóch brygad i jednego pułku funkcjonowały aż 54 dywizjony ogniowe artylerii rakietowej oraz sześć dywizjonów technicznych. Siły te tworzyły system ciągłej osłony wybrzeża, ze szczególnym uwzględnieniem obrony dwóch zespołów portów: Szczecin–Świnoujście i Gdańsk–Gdynia, a także pozwoliły na osłonę Warszawy, Poznania oraz Górnego Śląska. System został zbudowany w oparciu o trzy wspomniane wyżej typy zestawów rakietowych, w tym dwa średniego zasięgu (SA-75 Dźwina oraz S-75M Wołchow) i jeden krótkiego zasięgu (reprezentowany przez dwie podwersje: S-125 Newa i S-125M Newa-M). Ostatnim elementem tego systemu miały być dywizjony wyposażone w zestawy rakietowe dalekiego zasięgu S-200D Wega. Pod koniec lat 70. zakładaliśmy w planach jego zakup i instalację na stanowiskach najpóźniej do 1982 roku. Przygotowania do przejęcia czyniliśmy niechętnie, w tym przypadku przymus Moskwy był jednak olbrzymi. To miała być inwestycja zamykająca budowę szczelnego systemu obrony powietrznej terytorium państw należących do Układu Warszawskiego. Odwlekanie wyboru dogodnych lokalizacji na budowę baz rakietowych, tłumaczone kryzysem gospodarczym z początku lat 80., sprawiło, że można było odwlec w czasie ten zakup. Odwlec, ale nie całkowicie zrezygnować. I tak udało nam się nieco oszczędzić, bowiem z dwóch sugerowanych nam do utworzenia pułków (i pięciu dywizjonów ogniowych) wpisaliśmy w plany do wykonania tylko jeden pułk z trzema dywizjonami (w nowszej wersji S-200WE), z czego kupiliśmy ostatecznie tylko dwa.
Do bezpośredniej osłony stanowisk ogniowych przy poszczególnych dywizjonach sformowano najpierw baterie artylerii przeciwlotniczej (baplot), uzbrojone w sześć armat kalibru 37 mm wz. 1939 lub 57 mm typu S-60. Od 1978 roku rozpoczęto proces zastępowania armat wyrzutniami naramiennymi bliskiego zasięgu typu Strzała-2M (S-2M). Pozostawiono już tylko nieliczne baterie z armatami, których zadaniem była w połowie lat 80. przede wszystkim osłona lotnisk i stanowisk dowodzenia w jednostkach radiotechnicznych.
Drugim elementem ugrupowania bojowego WOPK było lotnictwo. Gdy formowano ten rodzaj sił zbrojnych w składzie trzech korpusów funkcjonowało aż 12 pułków lotnictwa myśliwskiego. W drugiej połowie lat 70. było ich już tylko 8. Ambitnych planów z lat 60. zakupu dla całego lotnictwa ponad 500 nowych MiG-21 nie zrealizowano. Zakupy kosztownego sprzętu rakietowego dla wszystkich rodzajów sił zbrojnych sprawiły, że ucierpiała modernizacja lotnictwa. Dopiero w 1982 roku ostatni (62. plm OPK) wycofał z eksploatacji samoloty Lim-5. Było to możliwe po zakończonym procesie przezbrojenia trzech pułków z 2. Korpusu OPK w samoloty MiG-21bis i MiG-23MF. Po innych przesunięciach sprzętu w ramach pułków lotnictwa myśliwskiego z początku dekady, w połowie lat 80. w siłach lotniczych WOPK dało się zauważyć postępujący regres.
W planach perspektywicznych przewidywano, że najpóźniej na początku lat 90. do wymiany będzie sprzęt bojowy w co najmniej dwóch pułkach eksploatujących samoloty MiG-21PF. W dalszej kolejności w kolejce do wymiany czekały niewiele młodsze, a reprezentujące tę samą generację MiG-21PFM.
Trzecim elementem ugrupowania WOPK, bez którego w zasadzie niemożliwe byłoby funkcjonowanie dwóch wcześniej wymienionych, były Wojska Radiotechniczne. Ich funkcjonowanie trzeba ściśle powiązać z systematyczną automatyzacją procesów dowodzenia. Reforma struktur organizacyjnych z połowy lat 70. w końcu zaowocowała optymalnym systemem funkcjonowania i trzy korpusy OPK dzieliły kraj na strefy. Każdy korpus miał jedną brygadę radiotechniczną, której stanowisko dowodzenia na przełomie dekad stało się de facto stanowiskiem dowodzenia korpusu. Brygada dzieliła się na terenowe bataliony radiotechniczne, w których najważniejszym elementem było Połączone Stanowisko Dowodzenia (PłSD). Ogromnym kosztem i wielkim nakładem pracy wszystkie PłSD otrzymały podziemne umocnione miejsca pracy dla obsad etatowych. W tych bunkrach ulokowano urządzenia systemów dowodzenia, a osoby funkcyjne mogły prowadzić operacje obrony przestrzeni powietrznej w danym rejonie, zbierając informacje z terenowych, zautomatyzowanych kompanii radiotechnicznych (przyjęto, że w batalionie będą cztery, jedna w miejscu dyslokacji batalionu i trzy w terenie), dowodzić znajdującymi się w sektorze dywizjonami ogniowymi artylerii rakietowej oraz naprowadzać na wykryte cele samoloty z pułków lotnictwa myśliwskiego. Na PłSD pojawiały się więc kolejno konsole operatorskie stacji radiolokacyjnych, stanowiska pracy osób funkcyjnych pracujących na obiektach kolejno wprowadzanych systemów dowodzenia.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 5/2019