Prototyp kołowego ciągnika ewakuacyjnego
Sławomir Drążkiewicz
Prototyp kołowego
ciągnika ewakuacyjnego
Na łamach miesięcznika Nowa Technika Wojskowa 9/2009 poruszony został problem przyczyn braku typowych samochodów ewakuacyjnych w Wojsku Polskim. W artykule opisano w jaki sposób radzono sobie w jednostkach Wojska Polskiego z problemem transportu uszkodzonych pojazdów z poligonów do warsztatów naprawczych. Z tekstu wynika, iż w zakresie sprzętu zabezpieczenia działań w ludowym Wojsku Polskim istniały poważne braki, a z niedostatkami finansowymi, wbrew obiegowej opinii, spotykano się niemal na każdym kroku. Autor opracowania przypomina, że właśnie z przyczyn finansowych Jelczańskie Zakłady Samochodowe (JZS) nie produkowały samochodów z napędem na wszystkie osie. Istniała jednak taka możliwość. W latach 1970-73 zbudowano i przebadano z wynikiem pozytywnym prototypy uterenowionych Jelczy 315 TW z różnymi nadwoziami. Dlaczego nie podjęto produkcji tego samochodu? Czy ich wdrożenie do produkcji było kosztowniejsze od importu czechosłowackich Tatr oraz sowieckich ZIŁ-ów i Urał-ów? Obecnie, w 20 lat po zmianach ustrojowych, problem potrzeby zakupu, mogącego być niezwykle użytecznym, ciągnika ewakuacyjnego nadal jest aktualny. Gdy znalazła się firma gotowa z własnych środków finansować budowę prototypowych ciągników, okazało się jak trudno – w warunkach gospodarki rynkowej – znaleźć potrzebny produkt – w tym przypadku odpowiednie podwozie pod zabudowę specjalistycznego nadwozia. Ostatecznie zdecydowano się na podwozie z zagranicy. Poniżej opisana została jedna z nielicznych prób opracowania w naszym kraju kołowego ciągnika ewakuacyjnego. Niemal 40 lat temu największym problemem był – jak zwykle – brak odpowiedniego, ciężkiego podwozia z mocnym silnikiem, nadającego się do zabudowy specjalnego nadwozia i specjalistycznego wyposażenia. Wybór padł na podwozie sowieckiej ciężarówki KrAZ-255B. Jak do tego doszło?
Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 1/2010