Kłopotliwa zdobycz

 


Jarosław Jabłonski


 

 

 

Kłopotliwa zdobycz

 

– czołgi M3 Stuart w służbie japońskiej

 

 

Pierwszego Stuarta Japończycy zdobyli 22 grudnia 1941 r. Wpadł im w ręce na skrzyżowaniu dróg pod wioską Damortis na wyspie Luzon, gdzie zorganizowali zasadzkę połączoną z drogową blokadą. Ostatniego – 11 maja 1942 r. -  nad rzeką Chindwin na pograniczu indyjsko-birmańskim.  Jest to pierwszy z cyklu kilku materiałów na temat Stuartów w rekach japońskich.

 



Pierwsze potwierdzone, bojowe użycie japońskich Stuartów miało miejsce 5 marca 1942 r. na Jawie, pod wioską Babat, gdzie przeszły ciężką próbę ogniową. Ostatnie – prawdopodobnie - 16 lutego 1945 r. podczas walk o Manilę. Nie dysponujemy udokumentowanymi źródłami, ile dokładnie czołgów lekkich M3 zdobyła strona cesarska w przedziale tych pięciu miesięcy, gdy na podobieństwo pochodu agresywnych mrówek rozlała się po szerokim obszarze Azji i Pacyfiku niszcząc wszystko, co stanęło na jej drodze. W garści mamy masę, często niespójnych dokumentów, z których wyłania się pewien obraz zbliżony do dziecięcej układanki, niemniej na koniec zostają nam tylko szacunki. Wynika z nich, że sprawnych, lub nadających się do użytku po uprzednim remoncie Stuartów zdobytych na samych tylko Amerykanach mogli Japończycy przejąć w granicach 30 maszyn.  Wcześniej, część z tych wozów, jeszcze w amerykańskich barwach tworząc długą kolumnę, przetoczyła się w paradzie ulicami Manili 19 października 1941 r. Swą defiladę pojazdy rozpoczęły od ulicy Padre Burgos zataczając półkole wzdłuż zabytkowych wałów intramuros aż do monumentalnej wieży gmachu City Hall, gdzie paradę odbierał gen. MacArthur ze swoim sztabem.  Defilada ściągnęła tłum wiwatujących entuzjastycznie Filipińczyków. Wraz z nimi także japońskich szpiegów, którzy skrzętnie zliczyli przejeżdżające pojazdy. Przed nimi przedefilowało 37 Stuartów z 194. Batalionu Czołgów i 25 niszczycieli czołgów T-12 zabudowanych na podwoziach half-tracków. Pierwsze dotarły do manilskiego portu 26 września, drugie na trzy dni przed paradą – 16 października 1941 r. Niemal dokładnie 7 miesięcy później, 18 maja 1942 r., te same Stuarty, tylko w mniejszej liczbie i w zmienionych „barwach klubowych”, uczestniczyły w kolejnej tryumfalnej defiladzie. Przemierzały dokładnie tę samą trasę po manilskim bruku z finalnym postojem przed City Hall. Tym jednak razem zamiast wiecznie posępnego El Supremo przegląd tych samych Stuartów odbierał nietypowo jak na Japończyka wesoły gen. Homma. Machając ręką stał na tym samym, co MacArthur podium i zadowolony z życia słuchał dokładnie tej samej co jego poprzednik manilskiej orkiestry reprezentacyjnej, która grała nawet te same paradne marsze co na wcześniejszej defiladzie amerykańskiej. Stuarty z japońskimi już oznaczeniami, choć wciąż pokryte jednolitą, klasyczną farbą Olive Drab No.9 Jankesów prezentowały spory potencjał bojowy. Jesienią 1941 r. wozy tego typu pod względem opancerzenia dystansowały większość, jeśli nie wszystkie odpowiedniki w swojej klasie pochodzące z innych państw. Amerykańską załogę chronił bowiem pancerz rzędu 44-25 mm. Armata M6 kal. 37 mm L/57 strzelała z użyciem naboi ppanc. M51. Ich pociski uderzając w pancerz nachylony pod kątem 30 stopni penetrowały jednolitą płytę pancerną grubości 53 mm z dystansu ok. 450 m. To było już coś. W grudniu 1941 r. pozwalało to na efektywne zwalczanie niemal wszystkich pojazdów pancernych występujących w szeregach walczących ze sobą stron. Nawet jeśli tę optymistyczną statystykę zaburzały stalowe behemoty w rodzaju sunących przez stepy Rosji czołgów z rodziny KW, nie zmieniało to faktu, że w konfrontacji z czołgami innych państw pochodzących z tej samej co Stuart klasy, miał już na starcie sporą przewagę, jeśli nie ognia to na pewno pancerza.  Ponadto Stuarty błyskawicznie wyrobiły sobie opinię maszyn mało awaryjnych i pewnych w użyciu, czego odzwierciedleniem stało się nadane im przez brytyjskich użytkowników przezwisko – Honey (Miodek). Japończycy uważnie zakonotowali sobie wszystkie powyższe zalety czołgów lekkich M3 po czym pragmatycznie uznali, że ten typ wozu jest dla nich… nieprzydatny.

108 Stuartów na powstrzymanie pochodu Japończyków – dlaczego tylko tyle
Takie podejście tylko pozornie wydaje się paradoksalne. Aby rzecz wyjaśnić, musimy się cofnąć o kilka miesięcy, przed Pearl Harbor. Może nie do czasu powstania konstrukcji lekkiego czołgu M3, ale na pewno do okresu, w którym wóz zaczął masowo trafiać do rąk alianckich czołgistów.  Prezydent Roosevelt składając swój podpis pod ustawą Lend Lease w marcu 1941 r. oddał do dyspozycji Brytyjczyków m.in. wszystkie dostępne w tym czasie amerykańskie konstrukcje pancerne. Dzięki temu 165 czołgów lekkich M3 Stuart zadebiutowało bojowo w listopadzie 1941 r. w szeregach 4. Brygady Pancernej walczącej w ramach słynnej 7. Dywizji Pancernej Desert Rats podczas operacji Crusader mającej doprowadzić do deblokady Tobruku.  Mimo wysokich strat poniesionych przez Stuarty podczas tej akcji Brytyjczycy docenili zalety nowych wozów zabiegając o otrzymanie jak największej ich ilości. Oczywiście na taki stan rzeczy wpłynął również fakt, że ze względu na specyfikę walk w Afryce Północnej pożądany był tam każdy pancerny pojazd. Tak czy inaczej 280 pojazdów tego typu spośród 588 lekkich M3 wyprodukowanych w kwietniu, maju i czerwcu 1941 r. skierowano właśnie do Afryki Północnej realizując brytyjskie zamówienia. W lutym 1942 r. mimo ponoszonych strat jednostki stacjonujące w Egipcie dysponowały ponad 250 czołgami lekkimi w wersji M3.  Dlatego tym większy wydaje się wysiłek Brytyjczyków próbujących powstrzymać japońskie natarcie na Malajach, którzy właśnie w lutym 1942 r. wyekspediowali do obrony Singapuru 7. Brygadę Pancerną w sile 115 nowiutkich Stuartów – ale o tym opowiemy w kolejnym artykule.  Drugi wielki odbiorca dostaw w ramach umowy o pożyczce-dzierżawie, Związek Sowiecki, otrzymał w samym tylko grudniu 1941 r. 180 czołgów M3, zarówno lekkich M3 Stuart, jak i średnich M3 Lee. Nawet Australia składając w czerwcu 1941 r. zamówienie na 150 Stuartów przyjęła w sierpniu 1941 r. 46 z nich (36 przekazując jednak niebawem Rosji na prośbę Brytyjczyków).

Wszystko to, co naświetliliśmy tylko pozornie odchodzi od tematu naszej opowieści. Odpływ nowych czołgów zasilających brytyjskich i sowieckich sojuszników odbywał się bowiem ewidentnie kosztem wyposażania w nowy sprzęt amerykańskich jednostek pancernych mających zmierzyć się w niedalekiej przyszłości z Japończykami. Oczywiście, gdy przyszedł czas by rozjeżdżać Japończyków, uzbrojonych jak zakładano w same okulary, Stuarty się znalazły, niemniej amerykańscy czołgiści dostali je w ostatniej chwili nie mając czasu na zapoznanie się z nowym sprzętem. Ale po kolei.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 1/2012

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter