Kamaz Tajfun
Tomasz Szulc
Kamaz Tajfun,
czyli „nowe wjeżdża” do armii rosyjskiej
Armia Radziecka u schyłku swego istnienia dysponowała dziesiątkami tysięcy samochodów ciężarowych – obok znakomitych nośników specjalnych MAZ i BAZ, przytłaczającą większość stanowiły niezawodne, ale dość prymitywne ZiŁ-y, Urały i Kamazy. Po rozpadzie ZSRR sytuacja nie uległa zmianie poza tym, że zaprzestano zakupów i park samochodowy systematycznie się starzał. Stan rzeczy zaczął powoli zmieniać się dopiero na przestrzeni ostatnich kilku lat: wznowiono zakupy i finansowanie programów rozwojowych, zorientowanych na wyposażenie Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej w samochody nowej generacji, lepiej dostosowane do współczesnych potrzeb i wymagań. Dotyczy to również podstawowych typów samochodów ciężarowych, których ciągle w każdej armii, także rosyjskiej, jest najwięcej.
W efekcie doświadczeń z Afganistanu Armia Radziecka, jako jedna z pierwszych na świecie, zleciła opracowanie dodatkowych zestawów opancerzenia kabin i silników swych podstawowych ciężarówek. Podobne wnioski wypływały z późniejszych konfliktów w byłych republikach radzieckich, a przede wszystkim wojny w Czeczenii. Ostatecznie rosyjscy generałowie uznali potrzebę posiadania w całości opancerzonych samochodów ciężarowych. Najpierw powstały opancerzone odmiany produkowanych seryjnie Urałów i Kamazów, ale najwyraźniej nie w pełni odpowiadały one oczekiwaniom. Powrócono bowiem do idei daleko posuniętej unifikacji wojskowych samochodów ciężarowych, dostarczanych przez różne firmy. W związku z tym został uruchomiony OKR Tajfun (OKR – opytno-konstruktorskaja rabota, czyli program konstrukcyjno-doświadczalny), w wyniku którego do 2014 r. mają zostać skonstruowane i przetestowane całkowicie opancerzone samochody ciężarowe Urał i Kamaz w układzie dwu- trzy- i czteroosiowym, w konfiguracjach: ramowej i z nadwoziem samonośnym.
Poprzednicy
Pierwszą, bliską realizacji, próbą unifikacji wojskowych ciężarówek był program Susza, zainicjowany jeszcze w 1977 r. W jego ramach opracowano nową generację Urałów napędzanych silnikami Kamaza, wyposażonych w zunifikowane z samochodami z Nabierieżnych Czełn skrzynie przekładniowe, a nawet (w części wariantów) niemal identyczne kabiny kierowców. Obie firmy opracowały samochody trzy- i czteroosiowe, a także ich odmiany pływające. Nie jest wykluczone, że gdyby nie rozpad ZSRR, to przynajmniej część modeli powstałych w ramach programu Susza zostałaby skierowana do produkcji seryjnej.
Pod koniec istnienia ZSRR zainicjowano kolejny program samochodowy – Garaż. Nie ujawniono dotąd ani jego szczegółów, ani skonstruowanych w jego ramach prototypów. Wiadomo, że dotyczył on opracowania niemal całkowicie zunifikowanych Urałów i Kamazów przystosowanych do montażu opancerzenia.
W latach 2003–2006 w obu zakładach zbudowano prototypy pojazdów ze zunifikowanymi kabinami, układem napędowym, a podobno także zawieszeniem (program Garaż 2.1). Po nagłym i arbitralnym anulowaniu programu w 2008 r., szereg opracowanych i przetestowanych rozwiązań zastosowano w samochodach rodziny Miedwied (niedźwiedź). Powstała ona jako rozwiązanie doraźne i objęła seryjne samochody Urał Motowoz (modele 43206,4320 i 5323) oraz Kamaz Mustang (4350, 5350 i 6350), które otrzymały zunifikowane, opancerzone kabiny oraz kapsuły transportowe, opracowane w NII Stali wspólnie z producentami samochodów i firmą Asteis, w ramach programu, półoficjalne nazwanego gajka (nakrętka), z racji sześciokątnego przekroju. Kabiny są całkowicie odporne na ostrzał karabinową amunicją 7,62 mm, a od przodu także 12,7 mm. Niewątpliwą kompromitacją była pierwsza publiczna demonstracja tych wozów, kiedy okazało się, że transportowana piechota ma do dyspozycji tylko drewniane ławki (!). Przedstawiciele NII Stali tłumaczyli, że byli odpowiedzialni jedynie za skonstruowanie osłony kabiny i pancernej kapsuły do przewożenia ludzi, a nie jej wyposażenia wewnętrznego. Producenci samochodów próbowali wyjaśniać, że transport żołnierzy nie jest głównym zadaniem Miedwiedi. Wrażenie pozostałe po prezentacji było jednak fatalne.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 01/2013