Jak planowano zdobyć Danię?
Robert Rochowicz
Połączony desant morski i powietrzny miał przyspieszyć zdobycie Półwyspu Jutlandzkiego i otworzyć swobodne przejście okrętów bałtyckich flot państw Układu Warszawskiego na Morze Północne. Ta operacja od początku planowania była jednak obarczona bardzo dużym ryzykiem niepowodzenia, a co najmniej ciężkich strat w ludziach i sprzęcie.
W tegorocznym, czerwcowym numerze miesięcznika „Nowa Technika Wojskowa” temat został już zasygnalizowany przy okazji omawiania zdolności transportowych naszej floty, przygotowywanych właśnie do przeprowadzenia tej operacji. Całe zagadnienie ma jednak znacznie szerszy kontekst, który postaramy się przybliżyć w tym artykule.
Półwysep Jutlandzki i Cieśniny Duńskie to obszar niezwykle istotny ze strategicznego punktu widzenia. Kto nad nim panuje ma klucz do swobodnego przejścia pomiędzy Bałtykiem a Morzem Północnym i dalej Północnym Atlantykiem. W planach zdobywania Europy Zachodniej po II wojnie światowej było to o tyle istotne, że pozwalało na przejście zgromadzonych na Bałtyku okrętów radzieckich, polskich i wschodnioniemieckich do aktywnego udziału w zwalczaniu żeglugi z dostawami pomocy wojskowej z USA do portów w Holandii, Belgii i Francji. Zajęcie Danii zabezpieczało ponadto frontom lądowym prawą flankę w zdobywaniu Niemieckiej Republiki Federalnej i przegrupowanie sił do uderzenia na Francję.
Trudne początki planowania
Na przełomie lat 40. i 50. XX wieku w Polsce narastały obawy, że wybrzeże będzie dogodnym miejscem do wysadzenia desantu morskiego, który może skomplikować plany obrony terytorium naszego kraju. Obawy te miały ogromny wpływ na planowanie obronne, w którym przewidziano miejsce dla polowych umocnień na wybranych odcinkach plaż i rozmieszczenie głównych związków operacyjnych i taktycznych w kilku pasach działania biegnących równolegle do linii brzegowej.
W pierwszych latach po utworzeniu Układu Warszawskiego paniczny strach przed wojną co prawda zmalał, jednak później stopniowo pojawił się w to miejsce zainicjowany w Moskwie szaleńczy plan błyskawicznej ofensywy na Europę Zachodnią, rzekomo wyprzedzający agresywne zamierzenia NATO przeciw państwom socjalistycznym.
W decydującym dla dalszego rozwoju sytuacji wojskowej w Europie 1961 roku zapadły w Moskwie decyzje o konieczności znaczącej rozbudowy sił zbrojnych państw członkowskich UW wraz z ich możliwie szybkim nasyceniem najnowszymi rodzajami uzbrojenia. W tym czasie nalegania kierownictwa MON i SG WP sprawiły, że towarzysze radzieccy zgodzili się na utworzenie odrębnego frontu dowodzonego przez polską generalicję i składającego się w przeważającej większości z jednostek Sił Zbrojnych PRL.
Front Polski, oficjalnie później nazwany w dokumentacji planistycznej Frontem Nadmorskim, rozwijał się powoli, choć od początku było wiadomo, że zadania stawiane przed polskimi żołnierzami były bardzo wymagające. Polska miała bowiem posuwać się na zachód w pasie lądu do 100 km od wybrzeża, a w dalszych etapach nawet do 150–160 km. Przydzielony rejon działania obejmował swym zasięgiem Danię oraz akwen cieśnin z broniącymi do nich dostępu wyspami, co oznaczało konieczność przejęcia nad nimi pełnej kontroli.
Przyjęcie założenia pełnoskalowej operacji desantowej znacząco komplikowało planowanie działań ofensywnych w ramach działań frontu. W pierwszej połowie lat 60. XX wieku dwie posiadane w strukturach okręgów wojskowych dywizje desantowe były raczkującymi związkami taktycznymi bez odpowiedniego sprzętu, z etatami właściwymi dla brygad oraz bez potrzebnego sprzętu do przerzutu, czyli samolotów transportowych i okrętów desantowych.
Wątek zdobywania duńskich wysp pojawił się niemal od początku planowania wojny ofensywnej przeciwko NATO i pierwszego planu, którego założenia zaczęły kiełkować od czerwca 1961 roku. To wtedy Moskwa zgodziła się, aby Polska samodzielnie zaczęła przygotowywać dokumentację prowadzenia działań wojennych na terenie północnych Niemiec, Danii, Belgii i Holandii. W tym samym roku odbyły się ćwiczenia sztabowe, a rok później na poligonach w Polsce i NRD przeprowadzono zakrojone na dużą skalę manewry wojsk sojuszniczych „Burza 62”, w których jednym z ćwiczonych epizodów było wysadzenie desantu morskiego na nieuzbrojony brzeg morski broniony przez nieprzyjaciela. Był to pierwszy poważniejszy sprawdzian, którego wyniki pilnie analizowano pod kątem taktycznym i technicznym oraz realności wykonania. Na podstawie poczynionych obserwacji pojawiały się późniejsze rekomendacje odnośnie do wprowadzenia niezbędnych zmian w wyposażeniu pododdziałów piechoty morskiej, jak również zespołów jednostek desantowych i transportowych. Całość pierwszego sojuszniczego planu operacji zaczepnej przeciwko NATO znanego pod kryptonimem OP-61, konsultowana w 1963 roku, została ostatecznie zatwierdzona w Moskwie listopadzie 1964 roku. Był to dokument sporządzony w języku rosyjskim, na rosyjskojęzycznych mapach i dopiero w lutym 1965 roku pojawiła się jego przetłumaczona na język polski wersja.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 12/2022