Jachty żaglowe i motorowe na usługach wojska

Jachty żaglowe i motorowe na usługach wojska

Robert Rochowicz

 

Czy zaliczać jachty w poczet jednostek pływających marynarki wojennej? Wydaje się, że tak. Nie można traktować żaglówek jako tylko i wyłącznie sposobu na przyjemny i aktywny wypoczynek po służbie. Rejsy – czy to wzdłuż polskiego Wybrzeża, czy na akweny odległe od rodzimych portów – miały (i często mają) charakter szkoleniowy, a nierzadko wywiadowczy.

Tradycja jachtingu w marynarce wojennej miała swoje początki w okresie II Rzeczypospolitej. 15 marca 1932 r. w Gdyni powstał Oddział Morski Oficerskiego Yacht Klubu RP, a jego szefem został ówczesny kmdr por. Włodzimierz Steyer. W tym samym roku oddział pozyskał pierwszy jacht morski, który otrzymał nazwę Mohort. Łącznie w owym sezonie wykorzystywano siedem jednostek. W 1934 r. używano sześciu jachtów, w tym czterech pełnomorskich, a rok później o jeden więcej. Dużo nowych jednostek zakupiono w 1936 r. w stoczni Abeking Rasmussen w Lemweder k. Bremy. Do Gdyni trafiły 24 września 1936 r. na pokładzie transportowca ORP Wilja. W sumie pojawiło się aż 12 jachtów, nie wszystkie jednak otrzymał gdyński oddział OYK RP. Przed wybuchem wojny miał on na stanie 21 jednostek, w tym 8 pełnomorskich i 5 zatokowych. We wrześniu 1939 r. niektóre uległy zniszczeniu, a zdobyte przez Niemców jednostki podniosły banderę III Rzeszy. Większość na szczęście ocalała, losów niektórych nie udało się odtworzyć. Kilka po odnalezieniu i zidentyfikowaniu rewindykowano do Polski.

Skromne początki

Pierwsze lata funkcjonowania marynarki wojennej na Wybrzeżu po zakończeniu II wojny światowej nie były dobrym okresem na rozwijanie żeglarstwa. Tym niemniej w powojennych spisach taboru pływającego MW jachty pojawiły się bardzo szybko. Już w pierwszym oficjalnym zestawieniu dowódcy Oddziału Okrętów Pomocniczych i Przystani Portu MW, przygotowanym na dzień 1 sierpnia 1946 r., figurowały określenia „jacht nr 1” i „jacht nr 2”. Przy obu wpisano niemal te same dane techniczne: wymiary 12,6 × 2,6 × 1,8 lub 1,9 m, wyporność ok. 8 t, bez napędu.

Pięć miesięcy później, w spisie przygotowanym na koniec 1946 r., ujęto już sześć jachtów. Tylko jeden z nich miał nazwę własną – Sopot – pozostałe oznaczone były mniej lub bardziej sprecyzowanymi określeniami: „zielony”, „wydobyty”, „bez nazwy”, do tego dochodziły dwa już znane „jacht nr 1” i „jacht nr 2”.

Kolejny zestaw informacji o jachtach przynosi nam spis jednostek pływających Kadry MW, sporządzony według stanu na dzień 11 grudnia 1947 r. Znajdują się w nim m.in.:

- łódź Elka: 9,2 × 2,5 × 0,8 m;

- łódź Seerose: brak danych, adnotacja „nie nadaje się do użytku”;

- jacht Frechdachs: 8,35 × 2 × 0,4 m, adnotacja „szmelc bez motoru”;

- jacht Soppot: 11,25 × 1,75 × 0,5 m, określony jako „szmelc bez motoru”;

- jacht Santa Maria: 11,2 × 1,75 × 0,5 m;

- jacht określany jako „zielony”, bez nazwy: 9,2 × 1,8 × 0,5 m;

- jacht bez nazwy, „mahoniowy”: 11,5 × 2 × 0,45 m;

- jacht Carl: 12 × 2 × 0,35 m;

- jola NEI UT: 5,8 × 1,5 × 0,36 m;

- jola „mahoniowa”: 8,35 × 1,9 × 0,45 m;

- jola „bez nazwy”: 4,95 × 1,3 × 0,25 m.

Niestety jednostki porzucone przez Niemców, a odnalezione w wyzwolonych portach w większości nie nadawały się do dalszej eksploatacji. Brak też pewnych informacji, czy którakolwiek z jednostek wykazywanych w owych spisach w latach 1946–1947 została wcielona do służby w latach 1948–1949. Można tylko ewentualnie dokonać porównania znanych nam danych technicznych.

Z informacji pewnych wiadomo jedynie, że „jacht nr 1” i „jacht nr 2” w pierwszej połowie 1947 r. były wystawione na ląd przy nabrzeżu basenu nr 1 gdyńskiego portu. Nie posiadały masztów i sterów. Najprawdopodobniej jeden z nich został odbudowany i w maju 1948 r. wcielony do Morskiego Ośrodka Sportów Wodnych pod nazwą Bosman. Drugą jednostką z odzysku mógł być Bosmat, którego wymiary pasują do jachtu określanego jako „bez nazwy, mahoniowy”. Jednak samo porównanie wymiarów nie daje oczywiście absolutnej pewności, że tak faktycznie się stało.

Oprócz ewidencjonowania mienia pozostawionego przez uciekających Niemców Polska starała się także odzyskać jak najwięcej jednostek, które w 1939 r. stanowiły naszą własność. Nie inaczej było również z jachtami. Przed wybuchem wojny dość prężnie działający Oddział Morski w Gdyni Oficerskiego Yacht Klubu miał do swojej dyspozycji kilkanaście jednostek pływających. Po wojnie okazało się, że część z nich przetrwała trudne czasy. W Travemünde odnalazły się: Hetman, Goplana, BożenaBystry. Ten pierwszy został sprowadzony do Szczecina już w 1946 r., pozostałe trzy rok później znalazły się od razu w Gdyni.

W maju 1947 r. z myślą o eksploatacji jachtów sformowano Morski Ośrodek Sportów Wodnych (MOSW). Pierwszy etat o numerze 35/94 miał 10 stanowisk wojskowych i 1 dla pracownika cywilnego. Początkowo podlegał szefowi Oddziału VI w Sztabie MW, a od 1951 r. – już z etatem 35/105 – dowódcy Oddziału Okrętów Pomocniczych i Przystani. Nazwa w żaden sposób nie nawiązywała do przedwojennych tradycji, ale był to krok jak najzupełniej świadomy. Przedwojenne jachty trafiły do niego parami: w maju 1948 r. HetmanKomandor (eks-Goplana), a w lutym 1949 r. – Kapitan (eks-Bożena) i Mat (eks-Bystry). Oprócz wymienionej szóstki także w maju 1948 r. do MOSW włączono jeszcze trzy inne jachty, które otrzymały nazwy: Komodor, BałtykJantar.

Najcenniejszym odzyskanym jachtem był bez wątpienia Hetman, zbudowany w 1936 r. we wspomnianej stoczni Abeking Rasmussen. Do kraju po rewindykacji trafił w czerwcu 1947 r., jednak początkowo pływał w Szczecinie i dopiero w 1948 r. pojawił się w Gdyni. To piękny, drewniany jacht o powierzchni żagla 80 m². W trakcie długoletniej służby trzykrotnie przechodził gruntowny remont: po raz pierwszy w latach 1966–1969, drugi w ostatnich latach XX w. i wreszcie trzeci na początku drugiej dekady XXI w. Ma pozostać w służbie jeszcze przez przynajmniej kilkanaście lat, będąc chlubą Ośrodka Szkolenia Żeglarskiego MW. Dwie kolejne, również jeszcze przedwojenne jednostki, a mianowicie MatKomodor, należały do klasy R-6. Obie zbudowano w tej samej stoczni co Hetman i mniej więcej w tym samym czasie. O dziejach tego drugiego jachtu, do 1945 r. używanego przez Niemców, nie wiemy praktycznie nic.

Kolejnymi dwoma jednostkami były KapitanKomandor, tak jak i poprzednie zbudowane w 1936 r. w stoczni w Bremie. Jan Pinkiewicz w swoim opracowaniu pt. Jachty pod banderą Jacht Klubu Marynarki Wojennej „Kotwica” napisał, że były to jednostki identyczne, ale przeczą temu zapisy z dwóch pierwszych powojennych katalogów jednostek pływających MW z 1949 r. i 1951 r., w których dane KomandoraKapitana najpierw były identyczne, a dwa lata później różniły się dość wyraźnie. Były to pięciomiejscowe slupy regatowo-turystyczne o powierzchni żagla 50 m². W czasie wojny Niemcy wykorzystywali je w swoich ośrodkach sportów wodnych. W Travemünde odnaleziono je w 1946 r.

Kolejną parę tym razem raczej na pewno niemal identycznych jednostek tworzyły BosmatBałtyk – poniemieckie jednostki, pozostawione przez Niemców w Gdyni w 1945 r. Były to slupy turystyczno-regatowe o powierzchni żagla 60 m². Według informacji zawartych w pierwszym katalogu jednostek pływających z 1949 r. oba kadłuby miały bardzo podobne wymiary.

Poniemiecki, niestety nieznany rodowód miały dwa ostatnie jachty z grupy wcielonej oficjalnie do służby w latach 1948–1949, a mianowicie BosmanJantar. Ten drugi dość szybko jednak, bo już z dniem 28 czerwca 1951 r., zakończył „służbę wojskową”, przechodząc w podporządkowanie prezesa cywilnego Klubu Sportowego Budowlani Gdańsk.

W 1948 r. dwa jachty, a mianowicie KapitanBosman, trafiły do Świnoujścia. Były tam podporządkowane dowódcy, najpierw Szczecińskiego Obszaru Nadmorskiego, a potem Bazy MW II Kategorii. Do Gdyni powróciły w 1958 r. wraz ze zmianami w systemie organizacji szkolenia jachtowego.

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 11-12/2025

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter