Infiltracja – rosyjski sposób na ukraińską obronę
Andrij Charuk
Rosyjska tegoroczna letnia ofensywa, która stopniowo przeszła w jesienną, choć nie doprowadziła do przełamania linii obrony wojsk ukraińskich, wywołała jednak kilka poważnych kryzysów. Przede wszystkim w rejonie ukraińskich aglomeracji Pokrowsk–Myrnohrad (obwód doniecki) oraz w Kupiańsku (obwód charkowski). Taktyka wojny rosyjsko-ukraińskiej nieustannie ewoluuje, przechodząc istotne zmiany. Wszystkie one są skierowane na rozwiązanie zadania aktualnego jeszcze od czasów I wojny światowej – przełamania pozycyjnego impasu, sforsowania przygotowanej obrony przeciwnika. Tradycyjne szturmy z użyciem czołgów i innego sprzętu pancernego już dawno przestały być skuteczne z powodu dominacji dronów i aktywności artylerii. Trzeba więc szukać nowych sposobów. W ostatnim czasie Rosjanie podczas szturmów rejonów obrony opartych o miejscowości aktywnie stosują infiltrację. W dużej mierze dzięki tej taktyce, Rosjanom udało się uzyskać pewne zdobycze.
Warunki taktyczne
Od samego początku rosyjskiej inwazji na pełną skalę (luty 2022 roku) armia ukraińska dość skutecznie wykorzystuje obronę, która przede wszystkim oparta jest na miejscowościach. Stopniowo do tego doszło masowe wykorzystanie w strefie taktycznej przez Siły Obrony Ukrainy małych powietrznych bezzałogowców różnego przeznaczenia. Kompleksowe podejście do ich użycia w celu wczesnego wykrywania wrogich atakujących pododdziałów już na etapie ich docieraniaw rejon styczności wojsk oraz ich dalszego rażenia ogniowego pozwalało zadawać wojskom rosyjskim bardzo duże straty. To zaś w większości przypadków prowadziło do zerwania ataków/szturmów przeciwnika jako takich. W istocie można mówić o uformowaniu taktycznego rozpoznawczo-uderzeniowego konturu wojsk ukraińskich na poziomie taktycznym. Każdy pododdział, każda jednostka, formacja, budując system obrony w swoim pasie lub na swoim odcinku, czyniły to (lub dążyły do tego), stawiając na kompleksowe i intensywne wykorzystanie małych dronów.
Użycie małych BSP jest korzystne także z punktu widzenia efektywniejszego zarządzania czy wręcz oszczędzania własnych sił. Ustępując przeciwnikowi, czasem kilkukrotnie, pod względem liczby sił i środków, ukraińskie jednostki dzięki szerokiemu zastosowaniu bezzałogowców mogły zapewniać niezbędny poziom odporności swojego systemu obrony. Wszystkie klasyczne taktyczne normy obliczeń sił potrzebnych „do obrony” okazały się w ten sposób zniwelowane.
Ukraińskim śladem poszli również Rosjanie. Oni także masowo wprowadzili małe bezzałogowce na poziomie taktycznym. Tym samym linia frontu uległa radykalnej transformacji, a praktyczniezniknęła. W zamian pojawiła się tzw. kill zone, czyli umowny pas szerokości od 500 m do 6–7, a czasem nawet 10 km, w którym przemieszane są ukraińskie i rosyjskie nory i schrony, głośno nazywane w oficjalnych komunikatach stanowiskami ogniowymi. Za umowną szarą strefę uznaje się pas 20–30 km pomiędzy głównymi siłami stron, który jest obserwowany przez drony i ostrzeliwany przez obie strony. Najbliższe przeciwnikowi kilka kilometrów tej strefy to już nie szara strefa, lecz kill zone, gdzie człowiek nieustannie „bawi się w chowanego” ze śmiercią.
W istocie na polu walki powstała więc sytuacja, w której przeciwnik nie mógł niespodziewanie (skrycie i z wykorzystaniem zaskoczenia) wyjść nawet na rubież rozpoczęcia natarcia/działań szturmowych. Jeszcze w drodze do tej rubieży pododdziały przeznaczone do natarcia ponosiły straty, wielokrotnie na tyle krytyczne, że uniemożliwiały podjęcie stawianych zadań.
Stworzenie kill zone pozwoliło wojskom ukraińskim zneutralizować przewagę liczebną przeciwnika w strefie taktycznej. Rosyjskie dowództwo próbowało więc znaleźć stosowną odpowiedź na takie warunki pola walki. Do tego nieustannie i niezmiennie „zachęca” je polityczno-wojskowe kierownictwo Federacji Rosyjskiej, które regularnie wymaga odpowiedniego rezultatu na „tu i teraz”. Poszukiwania „odtrutki” były bardzo dramatyczne. Rosyjskie dowództwo przede wszystkim sięgnęło po znaną i powszechną metodę – „zdusić wroga masą”. Doprowadziło to jedynie do wzrostu strat ponoszonych w kill zone. Jednak ostatecznie, metodą prób i błędów, udało mu się znaleźć optymalny na obecne warunki wariant działania.
Jak pokonać kill zone?
Pierwszym zadaniem, które rosyjskie dowództwo musiało rozwiązać, było zapewnienie swoim wysuniętym pododdziałom szturmowym możliwości szybkiego i przy tym o minimalnych stratach pokonywania kill zone, utworzonej przez wojska ukraińskie za pomocą taktycznych BSP. Doprowadziło to do pojawienia się i szerokiego stosowania w wysuniętych jednostkach rosyjskich środków tzw. małej mechanizacji (motocykli, motorowerów, różnego rodzaju pojazdów klasy buggy, samochodów osobowych, czasem nawet elektrycznych hulajnóg itd.). Problemem dla rosyjskiego dowództwa było również to, że równolegle z jego poszukiwaniami doskonalił się także ukraiński system obronny (kill zone się rozszerzała i zyskiwała przestrzeń, ukraińskie drony stawały się bardziej zaawansowane i skuteczne, pojawiały się nowe ich modyfikacje). Rosyjskie wojska musiały się więc także nieustannie dostosowywać i nadrabiać zaległości. Proces się przeciągał, a w jego trakcie nikt po stronie rosyjskiej nie zamierzał rezygnować z masowych ataków zwanych „nakatami” (Kreml wymagał i nadal wymaga „zwycięstw” – więc trzeba „iść naprzód za wszelką cenę”).
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 11/2025
