Indyjskie poszukiwania nowego czołgu lekkiego

Indyjskie poszukiwania nowego czołgu lekkiego

Andrzej Pawłowski

Dyskusja, czy indyjskim wojskom lądowym potrzebne są wozy bojowe kategorii czołgi lekkie trwa co najmniej od kilku lat, ale znacznie przyspieszyła w połowie ubiegłego roku. Niewątpliwie wpływ na to miała konieczność dorównania kroku chińskim wojskom lądowym, które rozmieściły na spornych terenach czołgi lekkie Typu 15. Potrzeba pozyskania lżejszych i bardziej mobilnych pojazdów pancernych widziana jest nie tylko w obecnym dowództwie indyjskich wojsk lądowych, ale również wśród byłych wojskowych.

Niewątpliwie indyjskie siły zbrojne mają bogate doświadczenia w wykorzystaniu broni pancernej w terenach wysokogórskich, które wyniesiono z konfliktów na niekiedy bardzo niespokojnych granicach z sąsiadami: Pakistanem i Chińską Republiką Ludową. Choć indyjskie T-72 i T-90 z pewnością są równorzędnym przeciwnikiem dla chińskich czołgów Typ 96 i Typ 99, to luka w potencjale jest zauważalna, a czas zmitrężony po zarzuceniu wdrożenia nowych czołgów lekkich – z powodzeniem wykorzystywanych przez stronę chińską w rejonie spornej granicy – będzie ciężko nadrobić.

Indie zdały sobie sprawę, że muszą szybko działać, aby stworzyć odpowiednik chińskiego czołgu lekkiego Typu 15, czyli przystosowanego do działań na dużych wysokościach, mobilnego wozu bojowego. W połowie 2020 roku sformułowano pierwsze wymagania: wóz taki powinien mieć relatywnie dużą siłę ognia, być przystosowanym do transportu drogą powietrzną i zdolnym do wystrzeliwana z armaty kierowanych pocisków rakietowych. Od tamtego czasu Nowe Delhi coraz częściej myśli o tym, aby w ramach pilnej potrzeby pozyskać czołgi lekkie, ale to tylko wierzchołek góry lodowej problemów, które stoją przed tamtejszym ministerstwem obrony.

Niemoc

Co najmniej w połowie 2015 roku wystartowały prace nad projektem FRCV (Future Ready Combat Vehicle), za które odpowiadała indyjska Organizacja Badań i Rozwoju Obronności (DRDO). Nieco później sformułowano pierwsze wymagania stawiane przed FRCV. Założenia były bardzo ambitne, gdyż zamierzano stworzyć rodzinę pojazdów na wzór tego, co zrobili Rosjanie, produkując uniwersalne podwozie Armaty, służące do budowy czołgów i pojazdów specjalistycznych. O skali projektu świadczyło, że Indusi zamierzali zbudować aż jedenaście jego wariantów: czołg podstawowy i lekki, samobieżną haubicę i system przeciwlotniczy, całą gamę pojazdów inżynieryjnych i saperskich, ambulans, a nawet tajemniczą wersję kołową. FRCV miał trafiać do służby liniowej w latach 2025–2027, ale priorytet nadano wówczas zastąpieniu niemal 2500 czołgów podstawowych T-72 Ajeya, które są już przestarzałe.

DRDO założyła, że czołg powstanie na podwoziu armatohaubicy K9 Vajra-T kal. 155 mm, co wiązało się z licznymi przeróbkami kadłuba. Przede wszystkim należało obniżyć masę o przynajmniej 10 t (z 47 t). Zakładano, że lekki czołg produkcji krajowej mógłby ważyć nawet 30 t, aby nadawać się do działań operacyjnych w górach. W sierpniu 2020 roku zapewniano, że prototyp pojazdu pojawi się już w ciągu osiemnastu miesięcy, co będzie możliwe dzięki niemal natychmiastowej dostępności systemów wieżowych (z zakładów w Awadi), które miały być szybko zintegrowane z podwoziem armatohaubicy. Rozważano zastosowanie belgijskiej wieży Cockerill 3105 z armatą kal. 105 mm lub zaczerpniętej z rosyjskiego czołgu T-90S Bhishma. Belgijska wieża pozwala na podniesienie lufy w zakresie do 42°, co byłoby bardzo pożądane w walce wysokogórskiej. Projekt nadal funkcjonuje w zamysłach indyjskich inżynierów i tamtejszego Ministerstwa Obrony i wskazuje się, że przeróbki podwozia są w zasięgu przemysłu obronnego.

Indyjskie doświadczenia z czołgami lekkimi

Indie posiadały w przeszłości czołgi lekkie, które z sukcesem używano podczas operacji w Kaszmirze w latach 1947–1948. Czołgi M5 Stuart (masa ok. 16 t) wzięły udział w bitwie na przełęczy (nie bez przyczyny nazwanej „Przełęczą Śnieżyc”) w Himalajach, położonej w stanie Dżammu i Kaszmir i łączącej miasta Leh i Srinagar. Śmiały plan zakładał rozmieszczenie czołgów na wysokości 3528 m.

Z bazy Baltal czołgi przemieszczały się przygotowaną wcześniej przez inżynierów drogą Dżammu – Srinagar. Ruch musiał być utrzymany w tajemnicy i aby to zapewnić, wieże czołgów tymczasowo zdjęto i transportowano na innych pojazdach. Bezwieżowe pojazdy pancerne, mocno zakamuflowane, poruszały się pod osłoną ciemności. Wprowadzono godzinę policyjną, aby utrzymać w tajemnicy kierunek ruchu czołgów. W okolice Srinagaru trafiły po miesiącu i operacja ruszyła 1 listopada. Czołgi brały udział w przejmowaniu pozycji obsadzonych przez Pakistańczyków, a operacja zakończyła się po 23 dniach. Ówcześnie, nigdzie na świecie czołgi nie były eksploatowane na takich wysokościach. Fenomen użycia czołgów lekkich bazował na wykonywaniu zadań w temperaturach poniżej 45°C, na stokach o dużym nachyleniu i na wąskich ścieżkach.

To nie wszystko. Indyjskie wojska lądowe w przeszłości wykorzystywały czołgi lekkie AMX-13 z armatą kal. 105 mm i PT-76. Pierwszy typ wozów uczestniczył w operacji desantowania z powietrza i wziął udział w bitwie pod Chushul w listopadzie 1962 roku, choć szczególną kartę zapisał trzy lata później podczas wojny z Pakistanem. AMX-13 w składzie 20. Pułku Lansjerów (podporządkowanego 10. Dywizji Piechoty) pod Chamb-Jaurian w Dżammu i Kaszmirze wytrzymały atak czołgów M48 Patton i niszczycieli czołgów M36 Sherman B-2. Mając mniejszy kaliber działa i stojąc w obliczu bardziej licznego wroga, zniszczyły trzynaście maszyn przeciwnika i zapobiegły okrążeniu 191. Brygady Piechoty.

Czołgi PT-76 (masa ok. 15 t) odegrały z kolei znaczącą rolę podczas wojen indyjsko-pakistańskich w 1965 i 1971 roku. Szczególnie podczas tej drugiej, taktyka armii indyjskiej pozwoliła PT-76 odegrać istotną rolę na wschodnim teatrze wojny. Wówczas czołgi tego typu okazały się lepsze od przestarzałych pakistańskich czołgów lekkich M24 Chaffee, występujących w przewadze liczebnej. Dobrym przykładem takiego starcia była bitwa pod Garibpur w listopadzie 1971 roku, w której batalion piechoty z zaledwie 14 wozami PT-76 poradził sobie z liczniejszym przeciwnikiem, niszcząc osiem pakistańskich M24 Chaffee, kolejne trzy zdobywając, kosztem dwóch utraconych PT-76. Ostatnie ze 178 zakupionych egzemplarzy PT-76 wycofano w 2009 roku. Po tym czasie, indyjski korpus pancerny musiał polegać na czołgach podstawowych, które jednak nie do końca się do tej roli nadawały.

Nowe Delhi – jak już wspomniano – już wcześniej próbowało zapełnić lukę powstałą w tej kategorii wozów. W październiku 1999 roku indyjskie wojska lądowe wystosowały zapytanie o informację w sprawie 200 kołowych niszczycieli czołgów i około 100 czołgów lekkich. Było to niebawem po zakończeniu wojny z Pakistanem o Kargil, podczas której walczono w ekstremalnych warunkach terenowych, na wysokości nawet powyżej 5000 m n.p.m. Co ciekawe, ponad piętnaście lat przed wybuchem konfliktu, DRDO zatwierdziła projekt rozwoju czołgu lekkiego BMP-I na bazie bwp BMP-1. Planowano skokowo zwiększyć siłę ognia, montując w nim francuską armatę GIAT TS-90 kal. 105 mm (koncepcja ta ewoluowała w 1988 roku, bowiem wcześniej brano pod uwagę armatę kal. 90 mm), nie tracąc jednocześnie wiele z mobilności pojazdu. Pierwotnie zakładano, że pojazd będzie gotowy dla wojska w 1986 roku. Jednak nigdy nie został wprowadzony do służby, chociaż próby trwały do 1996 roku (dziesięć lat po terminie oddania wojskom lądowym), znacznie przekraczając szacowane koszty. Widać było niezdecydowanie Indusów, gdyż w maju 1993 roku czołg lekki uznano za zbędny, a rok później doradca naukowy ministra obrony doradził zamknięcie projektu. Mimo tych decyzji prowadzono poligonowe próby ogniowe, ciągle windując koszty programu, który określono jako nieperspektywiczny. Projekt ostatecznie zarzucono w 2000 roku, a dziewięć lat później podjęto nieudaną próbę jego reaktywacji.

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 9/2021

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter