III wojna światowa oczami Brytyjczyków (cz. 2)
Robert Czulda
III wojna światowa oczami Brytyjczyków
(część 2)
Pomimo pogorszenia kondycji Imperium Brytyjskiego oraz sił zbrojnych, Londyn nadal podchodził do kwestii III wojny światowej przez pryzmat globalny, a nie regionalny, a więc nie tylko w kontekście obrony Wysp Brytyjskich czy Europy Zachodniej. Za obszar o największym znaczeniu strategicznym uznawano Bliski Wschód, na którym Brytyjczycy chcieli się bronić. Różniło to ich od amerykańskich sojuszników, którzy w razie starcia z Sowietami preferowali koncepcję wycofania większości sił do Afryki Zachodniej.
Szczegóły brytyjskiego podejścia do III wojny światowej można odnaleźć w utworzonym przez Sztab Wspólnego Planowania (JPS – Joint Planning Staff) planie „Doublequick”, który dotyczył ewentualnego konfliktu w okresie od maja 1948 r. do lipca 1949 r., aczkolwiek główne założenia były powielane w późniejszych dokumentach. Założono, że w razie wybuchu działań zbrojnych blok aliantów utworzy Wielka Brytania, Kanada, Australia, Nowa Zelandia, Afryka Południowa, Imperium Brytyjskie (kolonie), Stany Zjednoczone, Francja, Belgia, Holandia, Luksemburg. Do bloku mogłyby dołączyć Irak, Iran, Pakistan, Afganistan, Arabia Saudyjska, Egipt, Palestyna, Transjordania, Syria, Liban, Jemen, Turcja, Hiszpania i Norwegia, ale raczej dopiero, gdyby zostały zaatakowane przez Związek Sowiecki. Uznano, że Szwecja i Dania starałyby się zachować neutralność. Za prawdopodobne uznano użycie broni biologicznej i chemicznej przez obie strony i atomowej przez aliantów (tej drugiej nie wcześniej niż 15 dni po rozpoczęciu wojny).
W „Doublequick” Brytyjczycy uznali, że Armia Sowiecka jednocześnie lub stopniowo rozpoczęłaby zdecydowaną ofensywę w kierunku Europy Zachodniej, Europy Południowej oraz Bliskiego i Dalekiego Wschodu. Byłaby to więc niemal globalna wojna na wielu frontach. W odczuciu Londynu Moskwa chciałaby zająć Bliski Wschód, by przejąć kontrolę nad surowcami energetycznymi. Drugim celem byłoby całkowite rozbicie sił alianckich w Europie i Azji przy jednoczesnym zajęciu tych obszarów, z których alianci – głównie Amerykanie – mogliby przeprowadzić powietrzne kontruderzenie. Jednocześnie doszłoby do zwiększenia własnych wpływów w Chinach, Mandżurii oraz Korei przy jednoczesnym rozpoczęciu dywersji na aliancki potencjał przemysłowy.
Gdyby plan poddano realizacji, alianci mieli dokonać strategicznego uderzenia z powietrza na obszar Związku Sowieckiego z baz na Wyspach Brytyjskich, z Egiptu i Sudanu, Japonii oraz wysp Pacyfiku. Wykluczono jednak wykorzystanie Pakistanu. W Europie Zachodniej natomiast celem byłoby zatrzymanie Armii Sowieckiej jak najdalej na wschód jak tylko byłoby to możliwe jednocześnie licząc na przybycie US Army. Zakładano wycofanie własnych sił z Niemiec Zachodnich i Austrii na linię Renu. Jeśli nie byłoby to możliwe to wówczas liczono się z nagłym i zdecydowanym wycofaniem na południe – do Genui, a następnie ewakuacją na Wyspy Brytyjskie lub Bliski Wschód drogą morską. Wówczas spotkano by się z siłami wycofanymi z Grecji. Za kluczowe uznano obronę Bliskiego Wschodu, Japonii oraz posiadłości na Pacyfiku. Eksperci słusznie zauważyli, że RAF był za słaby, aby prowadzić efektywną ofensywę powietrzną przeciwko Sowietom i konieczny byłby zdecydowany udział Amerykanów. Wówczas RAF mógłby skoncentrować się na obronie Wysp Brytyjskich oraz Bliskiego Wschodu, a więc obszarów dla siebie kluczowych. Wielka Brytania byłaby także odpowiedzialna za przygotowanie baz i lotnisk.
Wyspy Brytyjskie miały być bronione przez siły obrony terytorialnej, które – jak podkreślano – były w praktyce niewielkie. Główny ciężar brytyjskiego zaangażowania operacyjnego położono na wspomniany Bliski Wschód, gdzie Londyn spodziewał się walki na dużą skalę. Liczono się z nagłym i zdecydowaniem uderzeniem sowieckich dywizji na Turcję, Persję oraz Irak przy jednoczesnym skierowaniu części sił na południowy zachód, a więc w rejon Palestyny i Syrii. Liczono się także z możliwymi operacjami powietrzno-desantowymi w Iraku, co pozwoliłoby Armii Sowieckiej zabezpieczyć kluczowe obiekty – głównie mosty i rafinerie. Według brytyjskich sztabowców po miesiącu w rejonie Bagdadu siły sowieckie liczyłyby osiem dywizji. Po 3,5 miesiąca w rejonie Palestyny-Syrii Brytyjczycy spodziewali się jedenastu dywizji, z czego dziewięć prowadzących natarcie z Iraku, a dwie z Turcji. Pięć z tych dywizji miałoby za zadanie ruszyć w stronę Kanału Sueskiego – bez zdecydowanego oporu, w odczuciu brytyjskich planistów, Armia Sowiecka doszłaby do niego po pół roku.
Przy założeniu ściągnięcia na ten teatr działań wojennych jednostek z Wysp Brytyjskich, a także pewnych, choć nieokreślonych, sił amerykańskich, Armii Sowieckiej na Bliskim Wschodzie stawiłoby czoła w miesiąc po rozpoczęciu sowieckiej ofensywy raptem trzy i pół dywizji. Po sześciu miesiącach siły te wzrosłyby zaledwie do sześciu dywizji. Londyn miał świadomość, że to za mało, by utrzymać irańskie oraz irackie rafinerie ropy naftowej, które miały zostać zniszczone przez wycofujące się oddziały. Tam walka miała zostać przejęta przez oddziały paramilitarne. Dlatego też uznano, że w razie wojny trzeba zawęzić linie obrony koncentrując siły na obszarze od północnej Palestyny po południową Syrię, co pozwoliłoby utrzymać kontrolę nad kluczowym Kanałem Sueskim, a jednocześnie uniemożliwić przebicie się Armii Sowieckiej w kierunku Afryki Północnej, co w przypadku dojścia do Maroka umożliwiłoby zamknięcie Morza Śródziemnego dla sił alianckich. Taki plan obronny miał również na celu uniemożliwienie Sowietom wdarcie się do Afryki Subsaharyjskiej.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia Spec 2/2013