Holowniki MW w latach 1945–2010
Robert Rochowicz
Bez jednostek tej klasy trudno sobie wyobrazić sprawne funkcjonowanie jakiejkolwiek floty. Z tego względu w spisach jednostek pływających naszej marynarki wojennej od jej utworzenia figurowało co najmniej kilka holowników.
Tworzenie od podstaw morskiego rodzaju sił zbrojnych w zniszczonej Gdyni nastręczało wiele trudności. W pierwszych miesiącach po zakończeniu wojny priorytetem było odtworzenie zdolności portu do przyjmowania jednostek pływających. Większe okręty i tak nie miałyby gdzie cumować czy odtwarzać gotowości bojowej, nie wspominając już o fakcie zagrożenia minowego w porcie i na jego redzie. Potrzebny był tabor pomocniczy, zdolny do wszechstronnego wspierania prac przy oczyszczaniu i odbudowie infrastruktury portowej.
To, co zostawili Niemcy
Od razu po przejęciu wyzwolonych terenów na Wybrzeżu rozpoczęto inwentaryzację wszystkiego, co nadawało się jeszcze do wykorzystania. Niemal od razu po wejściu do Gdyni żołnierze 1. Samodzielnego Morskiego Batalionu Zapasowego znaleźli w porcie sprawny kuter, który nazwano Korsarz. To oficjalnie pierwsza jednostka pływająca odtwarzanej marynarki wojennej, która szybko okazała się przedwojenną polską pilotówką pływającą pod nazwą Pilot V. Wkrótce w Gdyni i w Gdańsku, a także na akwenach w ich pobliżu odkryto i zewidencjonowano wiele jednostek, z których część nadawała się do wyremontowania i włączenia do eksploatacji. W rejonie Zatoki Gdańskiej, a później również w rejonie Świnoujścia i Szczecina, wyspecjalizowane jednostki radzieckiej marynarki wojennej narzuciły Polsce podział prac przy zinwentaryzowanych wrakach oraz zatopionych statkach i okrętach. Jeszcze w 1945 r. naszym tworzonym od podstaw służbom ratowniczym udało się wydobyć lub przywrócić sprawność niektórym, zwykle mniejszym jednostkom. Wspomina o nich w swoich raportach komendant Głównego Portu Marynarki Wojennej, czyli dowódca pododdziału zajmującego się m.in. pracami porządkowymi na Oksywiu.
Pierwsze dwa holowniki weszły do służby już w grudniu 1945 r. Mowa o jednostkach, które otrzymały nazwy Hel i Pionier. Włączono je w skład tworzonego od podstaw pomocniczego taboru pływającego. Były to jednostki znalezione w trakcie inwentaryzowania mienia pozostawionego w portach przez Niemców i przydzielonego Polsce w ramach podziału ze Związkiem Radzieckim.
Informacji o nich, zwłaszcza o holowniku Hel, jest bardzo niewiele. Według dostępnych, opublikowanych opracowań odnaleziono go w basenie Stoczni Głównego Portu MW w Gdyni. We wrześniu 1945 r. pracownicy tejże stoczni przeprowadzili doraźny remont pozwalający na rozpoczęcie normalnej eksploatacji. Nieznane są pochodzenie ani rok budowy jednostki. Ubogo wygląda też zestawienie podstawowych danych, w których znana jest tylko przybliżona wyporność. Brak informacji wynika z niewykazania holownika w dwóch znalezionych w dokumentach archiwalnych zestawieniach stanu posiadania taboru pomocniczego tworzącej się marynarki wojennej. Pierwszy pochodzi z sierpnia 1946 r. i trudno wytłumaczyć, dlaczego Hel się w nim nie znalazł. Drugi sporządzono w grudniu 1947 r. na podstawie meldunków znalezisk ze wszystkich pododdziałów i zawiera krótkie opisy danych taktyczno-technicznych jednostek, których docelowo nie wpisano na stan floty.
Hel, choć klasyfikowany jako holownik, przez krótki okres aktywnej służby był wykorzystywany głównie jako baza dla nurków realizujących prace przy znalezionych w porcie w Gdyni wrakach. W spisie z grudnia 1947 r. już go nie było, został bowiem spisany rozkazem dowódcy MW nr 0103 z 29 marca 1947 r. i następnie przekazany do Państwowego Zarządu Wodnego w Płocku. Ostatnim dokumentem dotyczącym tej jednostki jest wystawiony 16 kwietnia 1947 r. protokół o dyskwalifikacji do dalszej służby. Drugi z holowników o nazwie Pionier posłużył w marynarce wojennej trochę dłużej. Też jednak nieznane są miejsce ani rok jego budowy i również był wykazywany jako jednostka wykorzystywana w porcie na Oksywiu we wrześniu 1945 r. Tuż przed oficjalnym wcieleniem klasyfikowano go jako kuter motorowy. Formalnie wspomniane wcześniej Hel i Pionier oraz Lech rozkazem dowódcy MW nr 0333/Org. z 30 listopada 1945 r. otrzymały etaty, które zamierzano utworzyć do 30 grudnia. Pierwszy i trzeci zgodnie z etatem 35/19A miały pięcioosobowe załogi, a drugi sformowano według etatu 35/19B z jednym podoficerem i trzema marynarzami. Cała trójka początkowo wchodziła w skład taboru pomocniczego w Gdyni, ale jesienią 1947 r. Pioniera przeniesiono do Świnoujścia. W 1951 r. według jednolitego dla wszystkich holowników wzoru nazwę zmieniono na BG-6. Jednostkę wycofano ze służby 15 stycznia 1955 r.
Od 1 stycznia 1946 r. w składzie floty formalnie znalazły się kolejne jednostki pomocnicze, w tym wspomniany trzeci holownik, któremu nadano nazwę Lech. W zachowanych dokumentach archiwalnych jednostka o tej nazwie pojawia się w meldunku komendanta Głównego Portu MW we wrześniu 1945 r.: Kadłub holownika, który otrzymaliśmy w darze od Czerwonej Armii, jest w dobrym stanie. Brak silnika, są robione próby zastosowania silnika firmy DEMAG, który był darowany przez Czerwoną Armię i który znajduje się w Jastarni. Nie wiadomo dokładnie, kiedy przeprowadzono montaż napędu, ale holownik o nazwie Lech otrzymał wspomniany wyżej etat i formalnie zaczął służbę od początku stycznia 1946 r.
Dla tej jednostki było to już drugie wcielenie w skład polskiej floty. Był to bowiem przedwojenny holownik o tej samej nazwie, który wszedł do służby w PMW w 1930 r. Jednostkę o cywilnej nazwie Krakus nabyto w grudniu 1928 r. po likwidującym się w tym czasie Towarzystwie Żeglugi Morskiej „Żegluga Wisła–Bałtyk” z siedzibą w Tczewie. To holownik morski o sporej mocy maszyny parowej (450 KM), ale niewielkim zasięgu. Parametry te wystarczały jednak do holowania większych jednostek (np. kontrtorpedowca) w porcie. Lech wszedł do służby po niewielkiej przebudowie. Jednostka została zbudowana w 1904 r. w stoczni F.G. Schichau w Elblągu (ówczesny Elbing). Jej niemieckie nazwy to najpierw Herkules, a od 1920 r. Brussa. Obsługiwała ruch w porcie w Gdańsku (Danzig) i Hamburgu. Wspomniane polskie towarzystwo zakupiło holownik w 1926 r.
Lech, którego wojenne losy niestety są nieznane, początkowo nie posłużył zbyt długo w odtwarzanej flocie. W lipcu 1946 r. zatonął w czasie silnego sztormu w basenie nr 1 portu w Gdyni. Wkrótce Dowództwo Marynarki Wojennej (DMW) podjęło decyzję o wydobyciu kadłuba, który odstawiono do remontu. Formalnie jednak jednostkę spisano ze stanu 28 sierpnia 1946 r. Remont przedłużał się w związku z brakiem mocy przerobowych w Stoczni Głównego Portu MW (od lipca do listopada 1945 r. zakład działał pod nazwą Warsztaty Remontu Środków Pływających Głównego Portu MW). Dopiero w 1952 r. powrócono do pomysłu ponownego włączenia holownika do służby w związku z określonymi potrzebami marynarki wojennej, poszukującej jednostki o mocy napędu głównego rzędu 500 KM. Holownik po odbudowie został ponownie włączony do służby 15 stycznia 1957 r. Otrzymał oznaczenie BG-6, pierwsze wolne w grupie holowników po wycofaniu dawnego Pioniera. W listopadzie tego samego roku oznaczenie zmieniono na H-6.
Powojenne powroty
Szybko okazało się, że Lech nie był jedynym przedwojennym holownikiem odzyskanym z wojennej pożogi. W połowie 1946 r. doszło do pierwszych rozmów między DMW a Głównym Urzędem Morskim (GUM) w sprawie wymiany jednostek pływających będących polską własnością, zagrabionych przez Niemców w czasie II wojny światowej, a odzyskanych w różnych okolicznościach i miejscach. W zamian jednostki wcielone w skład MW (motorówka Wacuś, kuter pilotowy Korsarz, Dźwig Pływający 2-tonowy) GUM zobowiązał się do przekazania flocie przedwojennych holowników, które stopniowo rewindykowano z Niemiec i sprowadzano do Gdyni. Na przygotowanej przez Ministerstwo Żeglugi, zamkniętej w 1948 r. liście jednostek rewindykowanych z Niemiec znalazły się cztery holowniki i dwa jachty, należące we wrześniu 1939 r. do Polskiej Marynarki Wojennej.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 7-8/2024