Grodno 1941 (cz.2). Kontratak Grupy Konno-Zmechanizowanej generała Bołdina.
Robert Wróblewski
Powstanie Grupy Konno-Zmechanizowanej generała Bołdina
Stacjonujący w Białymstoku i pobliskich miejscowościach 6. Korpus Zmechanizowany (KZ) generała majora M. Chackilewicza, jako jeden z najsilniejszych korpusów pancernych, był chlubą Armii Czerwonej. 22 czerwca 1941 r. dysponował on 972 czołgami (93 KW-1, 21 KW-2, 238 T-34, 58 T-28, 432 BT-5 i BT-7, 62 T-26, 44 ChT i 24 T-37/38/40) oraz 226 samochodami pancernymi (135 BA-10 i 91 BA-20). Według niektórych źródeł, wliczając czołgi starszych typów, korpus posiadał aż 1131 czołgów, czyli 110% etatowego wyposażenia. W korpusie było więc 11 różnych typów i modeli tych pojazdów, nie licząc najstarszych ich wersji czy tankietek, nawet niewymienianych w zestawieniach, jak np. T-27.
Początkowo nowy sprzęt pancerny kierowano głównie do stacjonującej w Białymstoku 4. Dywizji Pancernej (DPanc). Do połowy czerwca 1941 r. wysłano do niej łącznie 63 czołgi KW i 160 T-34. Jednak pod koniec maja w 7. pułku czołgów, w wyniku niechlujstwa, 28 nowiutkich T-34 zostało zatankowanych benzyną, a nie olejem napędowym. Uszkodzenia silników były tak poważne, że trzeba było je odesłać do naprawy do Zakładów nr 183 w Charkowie. Wtedy 7. pułk karnie przezbrojono w czołgi starego typu, a T-34 przekazano do 7. DPanc.
W przeddzień wojny uzbrojenie i struktura pułków czołgów z 6. KZ były następujące:
- 4. DPanc generała majora A. Potaturczewa (Białystok) posiadała około 390 czołgów, w tym 43 KW-1, 20 KW-2, 88 T-34, 58 T-28, ok. 100 BT, ok. 60 T-26, z tego 30 z miotaczami ognia (ChT). Jej 7. pułk czołgów majora A. Panowa, stacjonujący w byłych koszarach artyleryjskich im. generała Bema (przy ulicy Bema), posiadał 1. batalion czołgów ciężkich KW-1 i KW-2, 2. i 3. mieszany batalion czołgów średnich T-28 i BT, 4. batalion czołgów miotaczy ognia T-26 oraz 5. batalion transportowy. Natomiast 8. pułk czołgów majora Borisowa, stacjonujący w byłych koszarach kawaleryjskich im. Marszałka Piłsudskiego (przy ulicy Kawaleryjskiej), posiadał 1. batalion czołgów ciężkich KW-1 i KW-2, 2. i 3. mieszany batalion czołgów T-34 i BT, 4. batalion czołgów miotaczy ognia T-26 oraz 5. batalion transportowy. Dywizja faktycznie posiadała tylko 60 czołgów T-34, ponieważ 28 T-34, odesłanych do naprawy w Charkowie, już nie powróciło do dywizji. Ponadto część T-28 i T-26 znajdowała się w remoncie kapitalnym poza dywizją. Według niemieckich dokumentów z przesłuchania generała Potaturczewa, 4. DPanc posiadała 355 czołgów KW, T-34, T-28, BT-7, T-26 oraz 30 samochodów pancernych Ford (3 i 2-osiowych) – czyli BA-10 i BA-20.
- 7. DPanc generała majora S. Borziłowa (Choroszcz) posiadała około 370 czołgów, w tym 50 KW-1, 1 KW-2, 150 T-34, ok. 125 BT-5 i BT-7, 42 T-26, z tego 14 z miotaczami ognia (ChT). Stacjonujący w przedwojennym szpitalu psychiatrycznym w Choroszczy 13. pułk czołgów majora I. Tiapkina był najlepiej wyposażonym pułkiem w całym korpusie. Posiadał on 1. batalion czołgów ciężkich KW, 2. i 3. batalion czołgów średnich T-34, 4. batalion czołgów miotaczy ognia T-26 oraz 5. batalion transportowy. Bazujący w nowo wybudowanych koszarach w Nowosiółkach 14. pułk czołgów podpułkownika J. Biełowa posiadał 1. batalion czołgów ciężkich KW, dwa mieszane bataliony czołgów średnich T-34 i BT, 4. batalion czołgów miotaczy ognia T-26 oraz 5. batalion transportowy.
- 29. Dywizja Zmotoryzowana (DZmot) generała majora I. Bikżanowa (Słonim) znajdowała się w trakcie przegrupowania do Supraśla. Jego 47. pułk czołgów posiadał ich 183, w tym 85 BT-7. Jednak zgodnie ze sprawozdaniem dowódcy pułku, 20 czerwca z Obozu Leśna przeprowadzono do Supraśla tylko 85 czołgów BT-7 w składzie trzech batalionów. Co stało się z pozostałymi pojazdami dowódca już nie wyjaśnił. W Obozie Leśna pozostało również 600 żołnierzy, dla których zabrakło uzbrojenia i środków transportowych.
Czołgi T-34 i KW były bronią objętą szczególną ochroną i tajemnicą. Do jednostek dostarczano je tylko nocą. Budowa i zasady ich działania były ściśle tajne. Nauka obsługi czołgów odbywała się początkowo w nocy i nie wyprowadzano pojazdów z parku maszyn na poligon. Doszło do absurdalnej sytuacji, że załogi T-34 i KW szkoliły się na T-26 i BT, gdy tamte stały starannie ukryte pod brezentem. Dopiero później załogi zapoznano z ich budową i obsługą. Kierowcy mieli wyjeżdżone niewielkie ilości godzin na nowych czołgach. W tej sytuacji załogi T-34 i KW przedstawiały w pierwszych dniach wojny tylko niewielką wartość bojową. W chwili wybuchu konfliktu, gdy czołgi wyszły z koszar, rozpoczął się dramat. Wiele T-34 i KW uległo awarii w wyniku niewłaściwej obsługi. W następstwie tego 6. KZ w ciągu dwóch pierwszych dni wojny, tylko w czasie przemarszów, stracił znaczną część najnowszych czołgów T-34 i KW. Reszty dokonało niemieckie lotnictwo, atakując nieustannie kolumny marszowe korpusu.
Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 5/2015