Glock 45
Bartosz Szołucha
Jesienią 2018 roku firma Glock poinformowała świat, że do grona pistoletów dołącza nowość oznaczona numerem 45. Wbrew spekulacjom nie był to model kalibru 11,43 mm (.45 ACP), a crossover, czyli połączenie dużego szkieletu z krótkim zamkiem. Zaraz, zaraz, przecież właśnie takie combo wprowadzono wraz z Glockiem 19X, więc „tę melodię już znamy”, parafrazując klasyka.
Glock 19X, opisany już przez nas w szczegółach w Strzale nr 143, który stworzony został w oparciu o austriacką propozycję dla amerykańskiego wojska poszukującego następcy Beretty M9 w ramach programu MHS, na szczęście pozbawiony zewnętrznego bezpiecznika, okazał się sprzedażowym hitem. Świetnie dobrane wymiary, wysokiej klasy przyrządy celownicze, nakładki chwytu, trzy magazynki, w tym dwa powiększone w zestawie i aktualnie najbardziej modny piaskowy kolor całości, po raz pierwszy w historii Glocka taką barwę miał zarówno szkielet, jak i pistolet. No i właśnie kolor okazał się tutaj pewny problemem, ponieważ wielu klientów, zwłaszcza ze służb mundurowych, nie mogło pozwolić sobie na zakup broni w innym kolorze niż klasyczna i zawsze elegancka czerń.
Skoro pojawiło się grono potencjalnych klientów, to czegóż się dla nich nie robi, zwłaszcza jeśli chcą zostawić furę pieniędzy. Mamy w ofercie Glocka 19X i mamy Glocki najnowszej piątej generacji, połączmy je więc w jeden pistolet i wprowadźmy taką kombinację na rynek. I tak się stało.
Glock 45 to na pierwszy rzut oka „czarny 19X”, jednak po bliższym spojrzeniu okazuje się, że jest to jednak nieco odmienna konstrukcja wykorzystująca pełnowymiarowy szkielet Glocka 17 generacji 5 oraz zamka z Glocka 19. Ten „crossover” sugerowany jest jako broń znacznie wygodniejsza do przenoszenia na co dzień, szczególnie w ukryciu, ponieważ zapewnia wygodniejszy (pełny) chwyt na broni i ma długi magazynek z dużą liczbą nabojów, ale za to krótszą lufę.
Poza oczywistym czarnym kolorem, elementem, który odróżnia 45 od 19X jest dodanie na przedniej części zamka drugiego kompletu pionowych nacięć (FS, Front Serrations), które poprawiają chwyt na zamku w trakcie przeładowania, zwłaszcza mokrą lub zziębniętą dłonią (albo w rękawicach) oraz ułatwiają dokonanie procedur sprawdzających stan naładowania broni (press check). Glock 19X miał takie nacięcia wyłącznie w tylnej części zamka.
Glock 45 ma szkielet znany ze standardowego Glocka 17 Gen 5, czyli z chwytem pozbawionym występów na palce oraz z wymiennymi tylnymi okładkami (cztery w komplecie, w rozmiarze M oraz L i w wersji z powiększonym beavertail i bez „bobrzego ogona”). Gniazdo magazynka jest lekko poszerzone dla poprawienia płynności wymiany magazynka, natomiast w przypadku G45 zrezygnowano z umieszczenia oczka przeznaczonego do mocowania smyczy (pozostawiono standardowe rozwiązanie z dziurką w tylnej krawędzi) oraz usunięto występ w przedniej dolnej części chwytu. Dzięki tej modyfikacji Glock 45 nie ma problemów ze stosowaniem niektórych magazynków, co jest przypadłością Glocka 19X, gdzie dochodzi do kolizji płytki magazynka z przednią częścią chwytu i/lub oczkiem smyczy. Magazynki powiększone z G19X są również kompatybilne z G45. W komplecie z Glockiem 45 dostarczane są dwa standardowe magazynki 17-nabojowe z podajnikami w pomarańczowym kolorze.
Ostatnią zmianą w konstrukcji Glocka 45 są przyrządy celownicze. I tu, niestety, trzeba przyznać, że na gorsze, bo standardowe. W 19X zamontowano wyraźne, metalowe przyrządy celownicze z trytowymi kapsułkami umożliwiającymi strzelanie w warunkach słabego oświetlenia, G45 ma typowe glockowskie polimerowe przyrządy z białym punktem na muszce oraz białym „U” na szczerbince (przez złośliwych nazywane plastikowymi osłonami na gniazda przyrządów celowniczych). Na szczęście jest to nadal Glock, więc przyrządów na rynku jest całe mnóstwo. Małych, dużych, czarnych, kolorowych, święcących lub nie. Skoro jesteśmy już w temacie przyrządów celowniczych, to krótko po wypuszczeniu na rynek Glocka 45, pojawiła się jego wersja MOS, czyli fabrycznie przystosowana do mocowania miniaturowych celowników kolimatorowych typu Trijicon RMR czy Shield, poprzez wyfrezowanie otworu na podstawę celownika w tylnej części zamka.
Pozostałe elementy pistoletu znane są naszym Czytelnikom z Glocków piątej generacji. Zamek oraz lufa zostały pokryte powłoką nDLC zwiększającą odporność na zarysowania. Lufa to poligonalna Glock Marksman Barrel o długości 102 mm.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 3-4/2019