Galicyjska jesień 1914 r.


Tomasz Nowakowski


 

 

 

 

Galicyjska jesień 1914 r.

 

 

– zmagania na linii Sanu

 

 

 

Setna rocznica wybuchu Wielkiej Wojny skłania do przyjrzenia się mało znanym wydarzeniom pierwszego roku konfliktu na ziemiach polskich. Po euforii początkowych zwycięstw państw centralnych na Mazurach, pod Kraśnikiem i Komarowem, okazało się, że armia Rosji nadal dysponuje potężnymi zasobami. Pozwoliło to jej podjąć działania zaczepne, które miały doprowadzić do upadku Austro-Węgier i wejścia na Półwysep Bałkański. Po wschodniopruskim fajerwerku od początku września wysiłek Rosjan koncentrował się na kierunku południowym. Już wkrótce doszło do zwycięskiej dla nich bitwy pod Złoczowem, a próba powstrzymania ataku rosyjskiego na linii Złota Lipa – Gniła Lipa nie udała się, w wyniku czego wojska austro-węgierskie opuściły Lwów rankiem 3 września 1914 r. Osiem dni później, wobec ofensywy rosyjskiej podjętej z terenów Lubelszczyzny, szef Sztabu Generalnego k.u.k. Armeeoberkommando (AOK), gen. piech. Franz Conrad von Hötzendorf, zdecydował o odwrocie nad San. W ten sposób wprawiono w ruch galicyjskie wahadło – obu stronom w najbliższych tygodniach parokrotnie przyszło bronić rubieży tej podkarpackiej rzeki lub ją zdobywać. Masy wojsk obu przeciwników wykonywały chocholi taniec ze wschodu na zachód i odwrotnie, tonąc w deszczu i błocie. Choć pokolenie uczestników tych wydarzeń znało ich przebieg, to obecnie tylko nieliczni mają jakiekolwiek wyobrażenie o galicyjskiej jesieni, całe lata pomijanej przez polskich historyków, mimo że w przypominających momentami krwawą jatkę trzytygodniowych zmaganiach nad Sanem po obu stronach wzięło udział ponad 250 tys. żołnierzy.

 

 

Preludium październikowej bitwy o przełamanie Sanu Zgodnie z dyspozycją szefa Sztabu Generalnego AOK odwrót sił austro-węgierskich zatrzymano z 25 na 26 września 1914 r. przed Dunajcem-, Białą i na łuku karpackim. Tam dotarły do przetrzebionych pułków uzupełnienia – baony marszowe (3. i 4.) formowane w jednostkach zapasowych. Dostarczono zapasy amunicji artyleryjskiej i nowe działa. W planowanej ofensywie miały wziąć udział moździerze M. 11, kal. 305 mm. Mimo poprawy stanu liczebnego wojsk i jego zaopatrzenia szerzyły się wśród żołnierzy choroby zakaźne – kilka tysięcy ludzi zmarło z powodu cholery. Mimo tego stan wojsk pozwalał na przejście do ofensywy, co uzgodniono z niemieckim sojusznikiem.

Rosjanie do utrzymania styczności z odchodzącym przeciwnikiem skierowali tylko kawalerię. Pomiędzy Pińczowem a Wisłą operował Korpus Konny gen. Nowikowa, w składzie 5., 8. i 14. Dywizji Kawalerii (DK), w rejonie między ujściem Wisłoki do Wisły a Mielcem znalazła się 13. DK, w rejonie pomiędzy Tarnowem a Jasłem działały, zaczynając od północy: 1. i 3. Dywizja Kozaków Dońskich, 7. DK oraz Zbiorcza Dywizja Kawalerii. Pomiędzy Jasłem a Sanokiem operowały drobne oddziały rozpoznawcze. Następnym większym związkiem była 12. DK gen. por. A. Kaliedina, która dotarła pod Lesko i Chyrów. Główne siły Rosjan pozostawały w głębi, znaczna ich część otaczała Przemyśl, zamierzano bowiem zdobyć szturmem tę twierdzę. Podobnie jak strona austro-węgierska również dowództwo rosyjskie wykorzystało przerwę w bojach na uzupełnienie stanu osobowego, zaopatrzenie i przygotowanie nowych działań przeciw państwom centralnym. Aby zamaskować rosyjskie zamiary, kawaleria osłaniająca południowo- wschodnie skrzydło przejawiała nadzwyczajną aktywność, przejściowo udało jej się zająć Przełęcz Użocką, a nawet Máramaros-Sziget po węgierskiej stronie Karpat.


Działania planowane w październiku 1914 r. Po stronie rosyjskiej plany dalszych działań zaczęły powstawać 18 września. Wtedy właśnie gen. art. Iwanow wydał podległym sobie wojskom Frontu Południowo-Zachodniego rozkaz zdobycia Przemyśla – zadanie miały zrealizować armie 5. i 3., osłaniane od strony Karpat przez 8. Armię. Pościg za wycofującym się przeciwnikiem miały prowadzić wyłącznie armie 9. i 4., a i to tylko do Wisłoki. W związku z awizowanymi przez Stawkę Naczelnego Dowódcy transportami rezerw Iwanow zamierzał utworzyć z nich Armię Blokadową, która miała zluzować 5. Armię pod Przemyślem. Plan zakładał, że 15 października armie 4., 5. i 9. zaatakują z linii Wisłoki w kierunku na Kraków i Wrocław. W tym duchu 20 września został przedstawiony Naczelnemu Dowództwu raport gen. por. Alesiejewa, szefa sztabu Frontu Południowo-Zachodniego. Dla Naczelnego Wodza, gen. kaw. wlk. ks. Mikołaja i gen. Danilowa, Generalnego Kwatermistrza (1. oficera operacyjnego jego sztabu), sprawa nie była tak oczywista. Jednak znane były naciski rządu Republiki Francuskiej, by natychmiast atakować tereny Niemiec. W tej sytuacji, na prośbę gen. Iwanowa, doszło 22 września do narady w Chełmie z udziałem gen. Ruzskiego, dowódcy Frontu Północno- Zachodniego. Podzielono wówczas posiadane rezerwy między oba fronty. Mało tego, już w następnych dniach okazało się, że siły państw centralnych koncentrują się w zajętej części Królestwa Polskiego i Galicji, a dowództwa obu rosyjskich frontów nadal zamierzają działać na własną rękę. Dlatego 26 września doszło do spotkania w Chełmie, na którym ustalono, że względy polityczne nie pozwalają oddać zdobyczy w Galicji. Zdecydowano też o przeniesieniu wysiłku na południe, tu miano skierować wszelkie rezerwy, ograniczając się do obrony na Froncie Północno-Zachodnim.

Dowództwo austro-węgierskie znacznie skuteczniej przygotowało wspólne działanie państw centralnych. Strona niemiecka dostrzegła konieczność zaangażowania znaczniejszych sił na froncie wschodnim – miano z nich sformować 9. Armię. Cesarz Wilhelm II nie chciał, co prawda, podporządkować jej Armeeoberkommando, ale rozumiał konieczność wspólnego działania i tak instruował głównodowodzącego na Wschodzie, gen. płk. Paula Hindenburga. Na konferencji zorganizowanej 18 września w siedzibie AOK w Nowym Sączu udało się sojusznikom przyjąć zaproponowane przez gen. Conrada założenia wspólnej ofensywy na południowym i środkowym odcinku frontu wschodniego. Ostatecznie rozkaz Naczelnego Wodza, gen. piech. arcyks. Fryderyka, do jednostek austro-węgierskich w Galicji i Królestwie Polskim wydano 1 października, nakazując: rozpocząć ogólne natarcie, aby uderzyć na wroga, który dotarł w rejon na zachód, południowy zachód i południe od Przemyśla. Siły austro- -węgierskie miały ruszać stopniowo przez kilka dni, zaczynając od północy.


Początek ofensywy austro-węgierskiej w Galicji Jakkolwiek gros działań miało miejsce w październiku, to faktycznie zaczęły się one w końcu poprzedniego miesiąca. Rankiem 27 września w kierunku dolnej Nidy ruszyła 7. DK (11. BKaw – c. i k. 10. pdrag, 2. puł, 20. BKaw – c. i k. 7. pdrag, 3. puł oraz c. i k. 1. dyon art. konnej) wsparta przez c. i k. 35. BP Landsturmu. W ślad za nimi skierowano 3. DK (10. BKaw – c. i k. 3. pdrag, 7. puł, 17. BKaw – c. i k. 3. phuz, 4. puł oraz c. i k. 2. dyon art. konnej). Ponieważ obie jednostki wraz z uzupełnieniami otrzymały nowe konie, a rejon ten był jedynie przesłaniany przez rosyjską 5. DK, w ciągu trzech dni dotarły w okolice Stopnicy, przy trakcie z Kielc na Dąbrowę Tarnowską. Do tego czasu północna część 1. Armii osiągnęła Nidę od środkowego biegu po jej ujście. Wcześniej ruszyły sprzymierzone siły niemieckie, docierając do linii Piotrków–Końskie–Kielce. Wytyczne Armeeoberkomando z 30 września wskazywały, że siły gen. Dankla mają być gotowe do natychmiastowego zwrotu ku południowemu wschodowi w celu wsparcia w razie potrzeby głównego kierunku natarcia, a tymczasem powinny nacierać na północny wschód w pasie pomiędzy linią Pińczów–Opatów a Wisłą. Zadaniem 2. Armii miało być odzyskanie Przełęczy Użockiej i natarcie na prawym skrzydle w celu zdobycia Turki, Sambora i Lutowisk. Lewe skrzydło miało przekroczyć Przełęcz Dukielską i przez Jaśliska i Rymanów dotrzeć w rejon Sanoka. 4. Armia miała maszerować na Rzeszów na północ od linii Biecz–Jasło, a 3. Armia na Krosno na północ od linii Tylawa–Jaśliska– Rymanów–Sanok, tak by przez dwa do czterech dni osiągnąć rejon Przemyśla.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 4/2014

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter