Eustachy Dmytrach
PIOTR J. BOCHYŃSKI
Eustachy Dmytrach,
lwowski rusznikarz-instytucja
Jako że Euro 2012 za pasem i część meczów odbędzie się we Lwowie, dziś w naszych peregrynacjach po historii zapomnianych polskich firm produkujących broń i amunicję zawitamy właśnie do Leopolis. Działała tam bowiem firma rusznikarska o barwnej i ciekawej historii, którą chciałbym przedstawić najlepiej, jak tylko potrafię.
dy na Kresach Wschodnich przeminął niespokojny, prawie bez przerw ośmioletni, czas wojennych zawieruch, kiedy to po I wojnie światowej przyszła polsko-ukraińska, a potem polskobolszewicka, ludzie mogli powoli zacząć wracać do swoich normalnych obowiązków. Wtedy właśnie, na przełomie lat 1921–1922 powracają do działalności stare lwowskie firmy rusznikarskie – ale i powstają nowe. Jedną z nich była firma pana Eustachego Dmytracha, dawnego pracownika działającej od czasów zaborów innej lwowskiej rusznikarni Alfreda Dzikowskiego. Samodzielną działalność zaczął pan Eustachy w roku 1921, początkowo występując jako „Pracownia rusznikarska”, potem szybko zmieniając w tym samym roku nazwę na „Magazyn broni”, by w następnym roku posługiwać się już pełną nazwą „Eustachy Dmytrach – Magazyn broni i naboi oraz pracownia rusznikarska”. Zresztą z tym nazewnictwem to różnie bywało i wynikało zapewne w początkowym okresie działalności z potrzeby chwili, by przyciągnąć do siebie klientelę atrakcyjną nazwą. Później, gdy firma okrzepła i nabrała prestiżu, właścicielowi wystarczyło posługiwanie się tylko swoim nazwiskiem – każdy zainteresowany i tak już wiedział bowiem, o kim mowa. Firma od początku do końca swojej działalności (czyli w latach 1921–1939) mieściła się w lokalu przy ulicy Legjonów 3. Dla niezaznajomionych z topografią Lwowa, ulica Legionów (do 1919 roku nosząca imię austriackiego arcyksięcia Karola Lu dwi ka, a od reformy ortograficznej w 1930 roku pisana przez „i”) stanowiła nieparzystą stronę Wałów Hetmańskich: ciągnącego się od Placu Mariackiego do Teatru Wielkiego reprezentacyjnego corso – szerokiej alei rozdzielonej na dwa ciągi komunikacyjne położonym po środku parkiem. Trudno by chyba było we Lwowie o lepszy, bardziej prestiżowy adres. W ofercie można było znaleźć broń wszelakiego rodzaju, ale zawsze pierwszej jakości. Były tam drylingi, „sztućce dubeltowe” (ekspresy), „sztućce” (sztucery), karabinki i dubeltówki firm takich, jak: Springer, J.P. Sauer & Sohn, Heym, Birmingham Small Arms (BSA), Simson i BSW (Berliner-Suhler-Waffenfabriken, czyli Simson po „aryzacji” w roku 1936), Winchester, Teschner, Nowotny, Mannlicher-Schönauer. Do tej broni można było nabyć markową amunicję z Rottweil, Troisdorfu, od Eleya, a także wszelakiego rodzaju utensylia myśliwskie i dla psów. Firma w początkowym okresie działalności była również przedstawicielem praskiej firmy „Hubertus”. Na miejscu prowadzono naprawy i przeróbki broni, znakomicie wyposażony warsztat rusznikarski polecał klientom montaż optyki na broni, specjalizując się w lunetach Zeissa. Z zachowanych ogłoszeń i wspomnień wynika, że jeśli nawet nie prowadził oficjalnie sprzedaży komisowej broni, to chętnie pośredniczył w jej sprzedaży, przyjmując starą broń w rozliczeniu przy zakupie nowej. Jak bardzo trzeba było mimo wszystko walczyć o klientelę i odpierać czasami pomówienia ze strony konkurencji niech świadczy ten anons umieszczony w prasie („Łowiec”, 1934) z połowy lat 30., w którym Dmytrach odpierał pomówienia konkurencji – lwowskiej filii Warszawskiej Spółki Myśliwskiej: „Podaję do wiadomości, że nie są prawdziwe twierdzenia konkurującej ze mną firmy Warszawskiej Spółki Myśliwskiej, Oddział we Lwowie, jakobym zakupywał w tej firmie broń myśliwską i musiał ją wobec tego odsprzedawać po wyższych cenach jak w tej firmie. Wbrew tym twierdzeniom dyktowanym względami konkurencyjnemi sprzedaję jak dawniej broń myśliwską nabywaną wprost u producentów.”
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 4-5/2012