Dylematy rozwoju lotnictwa wojskowego w epoce Gierka
Robert Rochowicz
Nim nadeszły chude dla armii polskiej lata 80. XX wieku, poprzedziła je dekada, która również nie zapisała się w historii znaczącą rozbudową potencjału bojowego poszczególnych rodzajów sił zbrojnych. We wszystkich kategoriach lotnictwa wojskowego dało się zauważyć stagnację w strukturach organizacyjnych oraz odkładanie na kolejne lata przezbrojenia na nowsze typy samolotów i śmigłowców. Realizowano w zasadzie tylko plan minimum, wymieniano sprzęt tam, gdzie to było absolutnie konieczne, zawsze szukając możliwych oszczędności i wybierając jak najtańszy wariant zakupu. Zemściło się to, gdy nadeszły lata kryzysu gospodarczego, z którego PRL już się nie podniósł.
Koniec lat 70. XX wieku i decyzje, które wówczas podejmowano lub odkładano na później spowodowały, że polskie lotnictwo zaczęło tracić dystans do sił najważniejszych potencjalnych przeciwników. Oczywiście nie decydowały o tym tylko liczby kupowanych nowych samolotów i śmigłowców – coraz większe znaczenie zaczęła odgrywać również jakość techniczna sprzętu, a to już nie zależało od naszych decydentów.
Koniec tłustych lat
Wzrost liczebny stanu posiadania polskiego lotnictwa wojskowego jest ściśle związany z erą odrzutowców poddźwiękowych, do tego wytwarzanych w fabrykach w Mielcu (płatowce) i Rzeszowie (silniki). Uruchomienie produkcji szkolno-treningowego TS-11 Iskra paradoksalnie systematycznie zaczęło osłabiać przez kolejne dwie dekady efekt znaczącej rozbudowy możliwości krajowego przemysłu w tym zakresie. Początkowo zdawano się tego problemu nie dostrzegać, planując ambitnie rozwój różnych wersji Iskry, a później także nowych konstrukcji. Lata 70. to jednak w polskim przemyśle lotniczym dekada mocno „przespana”. Produkcja na eksport (przede wszystkim An-2 i Mi-2) trafiała w zdecydowanej większości do Związku Radzieckiego lub innych krajów rozliczających się w ramach RWPG, nie przynosiła więc tak potrzebnych dewiz, które można byłoby reinwestować w zakupy nowych technologii.
Wejście lotnictwa myśliwskiego w etap przechodzenia na samoloty MiG-21 kolejnych wersji stanowiło mocne wyzwanie dla planistów w SGWP, którzy w związku z dość wysoką ceną żądaną przez Związek Radziecki za każdy płatowiec, musieli znacząco ograniczyć ich zakup, co w konsekwencji, po kilku latach, przełożyło się na planowanie perspektywiczne i wpisaną w dokumenty możliwą posiadaną liczbę pułków lotniczych.
Po reformie struktur organizacyjnych z 1962 roku łącznie istniało 16 pułków lotnictwa myśliwskiego, z czego: 11 w Wojskach Obrony Powietrznej Kraju, cztery w Lotnictwie Operacyjnym i jeden w Marynarce Wojennej. Równo dekadę później pułków było już tylko 11, w tym osiem w WOPK i trzy w powstałych w 1969 roku Wojskach Lotniczych.
Zmieniła się również liczba pułków lotnictwa uderzeniowego i rozpoznawczego. Znów dla porównania, w 1963 roku po wszystkich zmianach organizacyjnych istniały: pojedyncza brygada bombowa, pięć pułków lotnictwa myśliwsko-szturmowego (w tym jeden w lotnictwie morskim) oraz trzy pułki i jedna eskadra rozpoznawcza, w tym dwa ze składem mieszanym z samolotami i śmigłowcami, a także eskadra w lotnictwie morskim. Z tej liczby jeden pułk wkrótce został przeformowany w myśliwsko-bombowy, z założeniem przezbrojenia na nosiciele bomb atomowych. Pod koniec dekady, wraz z kończeniem się resursów bombowych Ił-28, brygada została przeformowana w jednostkę głównie o charakterze rozpoznawczym, wchłaniając pułk rozpoznania operacyjnego.
Kontynuując zmiany organizacyjne, wynikające głównie z braku wystarczającej liczby samolotów, ale również wykorzystując rekomendacje przysyłane z Naczelnego Dowództwa Zjednoczonych Sił Zbrojnych UW w Moskwie, w 1971 roku w Wojskach Lotniczych zdecydowano się na utrzymanie jednej trzypułkowej dywizji myśliwskiej i dwóch dywizji o mieszanym składzie, w każdej zachowano po dwa pułki myśliwsko-szturmowe i jeden rozpoznania taktycznego i artyleryjskiego, rezygnując w tych ostatnich ze śmigłowców, z których sformowano oddzielne pułki śmigłowców, dając początek nowemu rodzajowi lotnictwa, dedykowanego zadaniom realizowanym na rzecz lądowych okręgów wojskowych. I dla takiej organizacji opracowano pod koniec lat 60. XX wieku plan rozwoju całego lotnictwa wojskowego na następne 15 lat, czyli aż do połowy lat 80.
Plany z końca epoki Gomułki
O takich, a nie innych zapisach planu, zdecydowało kilka dość istotnych faktów, które każdy z osobna wpływały na kondycję poszczególnych rodzajów lotnictwa. I tak w części myśliwskiej dekada lat 70. miała przebiegać generalnie pod znakiem przezbrajania kolejnych eskadr pułkowych z samolotów Lim-2 i Lim-5 oraz MiG-19 na naddźwiękowe MiG-21 kolejnych wersji produkcyjnych. Była to ówcześnie w zasadzie jedyna udostępniania najbliższym sojusznikom konstrukcja. Gdy jednak w końcu w ofercie radzieckiej pojawił się MiG-21F-13, jego cena okazała się szokująca i pilnie trzeba było redukować wstępne plany zamówień. Cena za pojedynczy płatowiec przewyższała sześciokrotnie sumę płaconą za Lim-5P z Mielca. Z kolejnymi wersjami było jeszcze gorzej. Początkowo planowano zakup aż 190 maszyn tej pierwszej wersji, jeszcze bez radaru. Po dostawie pierwszej ich partii (25 egz.) całość zamówienia przeniesiono na kolejny wariant, który miał już być wyposażony w pokładową stację radiolokacyjną – MiG-21PF. Ich również dostarczono mniej niż planowano, podobnie było zresztą i z trzecią wersją – MiG-21PFM. Łącznie w latach 1961–1970 planowano zakup 445 MiG-21, dzięki czemu miało zostać przezbrojonych aż 36 eskadr lotniczych, z 48 posiadanych w pułkach na początku dekady. Tymczasem faktycznie w tym okresie dostarczono 277 płatowców w wersji myśliwskiej, w tym 25 bez pokładowej stacji radiolokacyjnej, które po odliczeniu strat bezpowrotnych pod koniec 1970 roku znajdowały się na stanach 21 z 42 funkcjonujących ówcześnie eskadr w pułkach lotnictwa myśliwskiego.
Dlatego też plan na kolejną dekadę był prosty – pozbyć się do końca maszyn starszej generacji i przejść całkowicie na wyposażenie ich w MiG-21 kolejnych wersji produkcyjnych. Ułatwić to miała dalsza redukcja liczby pułków, do wspomnianych wyżej 11, co dawało całkowitą liczbę etatową 396 samolotów bojowych. 1 stycznia 1971 roku na stanie lotnictwa było łącznie 255 płatowców: 36 MiG-21M, 122 MiG-21PFM, 78 MiG-21PF i 19 MiG-21F13 – do kupienia pozostało więc, doliczając nieuniknione straty eksploatacyjne i wycofywany zużyty sprzęt, ok. 170 maszyn, co w perspektywie kolejnych 10 lat wydawało się liczbą absolutnie osiągalną do zrealizowania.
Tym bardziej, że znacznie lepiej według planistów z Wojsk Lotniczych i Sztabu Generalnego przedstawiała się sytuacja w lotnictwie myśliwsko-szturmowym. Oddanie do eksploatacji samolotów Lim-6bis zaspokoiło w połowie lat 60. XX wieku podstawowe potrzeby pułków tego rodzaju lotnictwa. Co prawda nie udało się uruchomić produkcji obiecującego projektu TS-16 Grot, który miał także powstać w wersji wsparcia lotniczego, jednak trwały prace nad analogicznym wariantem TS-11 Iskra. Dowództwo Wojsk Lotniczych stało na stanowisku, że na ówczesnym polu walki samolot poddźwiękowy z niekierowanymi pociskami rakietowymi i klasycznymi bombami był orężem absolutnie wystarczającym, bez konieczności zakupu znacznie droższych Su-7 czy nawet MiG-21. Wojskowych utwierdzały w przekonaniu przeprowadzane próby poligonowe z wykorzystaniem Lim-6bis i dwóch wymienionych konstrukcji radzieckich. Posiadane 1 stycznia 1971 roku 153 maszyny wyprodukowane w Mielcu wystarczały na wypełnienie etatów czterech pułków myśliwsko-szturmowych, jednak w związku z planami powiększenia ich liczby do pięciu, potrzebne były dodatkowe zakupy na jego przezbrojenie. Znów w perspektywie długoterminowego planowania nie wydawało się to zbytnim problemem. Tym bardziej, że zakup drogich Su-7BKŁ miał być zrealizowany w liczbie koniecznej dla uzupełnienia stanu etatowego jedynego posiadanego pułku lotnictwa myśliwsko-bombowego. Tu nie było możliwości wyboru, tylko ten typ był wskazany w Układzie Warszawskim do wykonywania misji specjalnych z użyciem bomby atomowej. Do kupienia pozostało jednak tylko 16 maszyn.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 4/2023