Dwa WIEKI Remingtona

Dwa WIEKI Remingtona

Leszek Erenfeicht

 

 

W 1816 roku 22-letni Eliphalet Remington Jr. wyruszył w 15-milową wędrówkę przez nowojorską puszczę z Illion do Utica, by znaleźć rusznikarza zdolnego pobruzdować lufę, którą wykonał. Taki był początek firmy, która wciąż istnieje i ma się coraz lepiej, choć w Nowym Jorku już dawno nie ma lasów – a w roku jubileuszu zniknął stamtąd także Remington...

Owa wędrówka przez lasy zakończyła się powodzeniem: Morgan James z Utica nie tylko lufę pobruzdował, ale przyjął Remingtona do terminu, a uczeń okazał się tak pojętny, że po zaledwie roku sam dorobił do tej lufy resztę karabinu – skałkowego sztucera w krótkim łożu. Ze swoją bronią wziął udział w stanowych zawodach karabinowych i choć nie wygrał – to zajęcie przez człowieka znikąd drugiego miejsca wśród doborowej stawki strzelców wzbudziło spore zainteresowanie. Gdy na dokładkę okazało się, że jego broń nie pochodzi z żadnego z licznych w okolicy warsztatów rusznikarskich o ugruntowanej sławie, lecz jest dziełem jego własnych rąk – zewsząd posypały się zamówienia.

Przez ponad 30 lat później Eliphalet „Lite” Remington, Jr. był jedynie dostawcą luf, które produkował w swojej fabryce w Illion. Nawet to jednak pozwoliło mu wyrosnąć z ojcowskiej kuźni i w 1828 roku otworzyć pierwszą fabrykę nad brzegiem Kanału Erie, przepływającego przez Illion, napędzającego zakładowe maszyny za pomocą kół wodnych.

We wczesnych latach 30. Remington był już uznaną marką wśród rusznikarzy regionu nowojorskiego i w rosnącym stopniu całej Nowej Anglii – lufy znakowane tym nazwiskiem można spotkać w dziełach wielu ówczesnych przodujących wytwórców broni.

W roku 1847, gdy Stany Zjednoczone toczyły wojnę z Meksykiem, Remington doszedł do wniosku, że nadszedł czas na awans z dostawcy najważniejszego – ale nadal jednak tylko komponentu – na producenta całej broni. Najłatwiejszym sposobem było zostać dostawcą wojskowym – oznaczało to od początku spore zamówienia bez konieczności zabiegania o każdego klienta i w razie powodzenia dawało silne narzędzie marketingowe na przyszłość

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 6/2016

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter