Drugi przetarg na polskie łodzie podwodne

Drugi przetarg na polskie łodzie podwodne

Andrzej S. Bartelski

 

W dotychczasowej literaturze przetarg na przyszłe okręty podwodne typu Orzeł przedstawiano mylnie bądź też niekompletnie, pomijając różne istotne aspekty postępowania i zakulisowych działań poszczególnych stoczni. Tymczasem bogata dokumentacja przechowywana w Wojskowym Biurze Historycznym w Rembertowie oraz w zagranicznych archiwach pozwala na ukazanie prawdziwego i całościowego obrazu związanego z przebiegiem wyboru jednych z najpiękniejszych okrętów podwodnych II wojny światowej.

Niezrealizowany „Mały program rozbudowy floty na lata 1925/28” zakładał posiadanie sześciu okrętów podwodnych torpedowych (po 700 t) oraz trzech okrętów podwodnych minowych. Jak wiadomo, te drugie zmaterializowały się w postaci podwodnych stawiaczy min typu Wilk (patrz artykuł w „MSiO” nr 11/2008), natomiast jednostek torpedowych z powodu kryzysu finansowego nie wybudowano. Jednak zarówno Kierownictwo Marynarki Wojennej (dalej KMW), jak i Ministerstwo Spraw Wojskowych (dalej MSWojsk.) wciąż zakładały budowę kolejnych okrętów podwodnych.

Pierwsze przymiarki

Niewątpliwie „linia programowa” nowych jednostek już stricte torpedowych była oparta na raporcie kmdr. por. Józefa Unruga, sporządzonym w październiku 1924 r. Przeniesiony niedawno w stan nieczynny były szef sztabu Dowództwa Floty przygotował pismo w odpowiedzi na kwestionariusz przesłany przez KMW, w którym ustosunkował się do 13 punktów związanych z rozbudową sił podwodnych Polskiej Marynarki Wojennej (dalej PMW). Wśród założeń przygotowanych przez kierownika Samodzielnego Referatu Planów i Ewidencji Marynarek Obcych, kmdr. por. Władysława Filanowicza, wymieniono konieczność jak najdłuższego przebywania w morzu bez pomocy bazy i uzupełniania zapasów oraz zasięg pływania co najmniej 5500 Mm, co miało umożliwić przechodzenie przez Cieśniny Duńskie.

W swojej odpowiedzi kmdr por. Unrug określił przyszły tonaż polskich torpedowych łodzi podwodnych[1] na ok. 400/500 t, a prędkość nawodną i podwodną ustalił na poziomie 18 oraz 10 w. Wystarczającym uzbrojeniem artyleryjskim i torpedowym miały być jedna armata kal. ok. 105 mm na dziobie oraz zbliżonego kalibru działo zenitowe (przeciwlotnicze) na rufie, kaliber torped wynosić miał zaś pomiędzy 50 a 55 cm, przy zachowaniu jak największej prędkości oraz masy materiału wybuchowego. Zdaniem kmdr. por. Unruga okręty wystarczyło uzbroić w cztery wyrzutnie torped na dziobie oraz dwie na rufie przy jak największym zapasie torped. Co do pożądanych typów okrętów podwodnych, przyszły Dowódca Floty uważał za absolutnie konieczne posiadanie zarówno podwodnych stawiaczy min, jak i okrętów typowo torpedowych. W kwestii taktyki zastosowania obu typów w uwagach końcowych zaznaczył, że okręty minowe winne stawiać zapory minowe pod bazami przeciwnika, stale je patrolując i wykorzystując przy okazji uzbrojenie torpedowe. Natomiast okręty torpedowe miały działać blisko naszych baz i dzięki silnemu uzbrojeniu torpedowemu oraz jak największej prędkości podwodnej nie dopuszczać ciężkich okrętów artyleryjskich nieprzyjaciela do polskiego wybrzeża.

Jak widać z powyższego opisu, charakterystyka torpedowych okrętów podwodnych była w głównej mierze uzależniona od dwóch parametrów: prędkości oraz liczby przenoszonych torped.

Nowy program, przedstawiony 12 listopada 1928 r., zakładał budowę aż 15 jednostek rozłożonych w czasie na siedem okresów budżetowych. Nie zyskał on jednak akceptacji MSWojsk. ze względu na zakładane olbrzymie koszty realizacji. Wartość całego zamówienia szacowano na ok. 544 mln zł, w tym 189 mln na okręty podwodne. W 1931 r. szef KMW kontradm. Jerzy Świrski przesłał do Sztabu Głównego propozycje rozbudowy oddziałów marynarki wojennej. Zgodnie z dokumentem program powinien uwzględniać m.in. budowę 15 torpedowych okrętów podwodnych (700-tonowych). Oddział III Sztabu Głównego, opierając się na propozycjach KMW, zaproponował własny, realistyczny program rozbudowy w dwóch wariantach – A i B.

W obu przypadkach plan przewidywał budowę torpedowych okrętów podwodnych (tym razem 600-tonowych), ale w mniejszej liczbie – odpowiednio pięć bądź dziewięć jednostek. Biuro Rozbrojeniowe Oddziału I Sztabu Głównego przy współudziale KMW przygotowało na potrzeby konferencji rozbrojeniowej w Genewie również kilka propagandowych wariantów rozwojowych, oznaczanych literami od C do F.

Choć – jak widać po ostatniej z kolumn – plan ten został praktycznie w całości zrealizowany, to w przypadku torpedowych okrętów podwodnych podlegał ewolucji. Z informacji uzyskanych w grudniu 1932 r. przez francuskiego attaché morskiego, lieutenanta de vaisseau (LdV, kpt. mar.) René Papillona, plan KMW zakładał budowę maksymalnie sześciu jednostek o następującej charakterystyce: 700 t, 15/9 w., sześć wyrzutni torped, jedno działo 100 mm, zasięg 2500 Mm przy prędkości 12 w. Jednakże w przetargu rozpisanym 27 maja 1933 r. przesłano oferty na silne jednostki torpedowe o wyporności 1000 t oraz prędkości co najmniej 20 w. przy zasięgu pływania 7000 Mm.

Wyraźnie zatem widać zmianę koncepcji na szybsze i większe jednostki, mogące samodzielnie operować z dala od baz. Niestety w archiwach nie zachował się (lub też nigdy nie istniał) dokument ukazujący proces ewolucji wymagań dotyczących przejścia z małego przybrzeżnego okrętu torpedowego w szybki i pełnomorski podwodny okręt torpedowy. Wydaje się jednak, że proces ten był mocno powiązany z polityką morską, jaką prowadziła II RP. W połowie lat 20. XX w., gdy powstawały zręby polskiego programu sił podwodnych, Polska znajdowała się w ścisłym sojuszu wojskowym z Francją, a PMW miała jedynie uzupełniać francuską flotę ekspedycyjną wpływającą na Bałtyk. Z tego względu musiały wystarczać minowe okręty podwodne do skrytego minowania Piławy oraz przybrzeżne okręty torpedowe do obrony Gdyni. Jednak wraz z rozluźnianiem się sojuszu zmieniało się podejście do taktyki użycia torpedowych okrętów podwodnych. Nie tylko następowało przesunięcie ich użycia w przypadku wojny z Niemcami na rubież Ławica Odrzańska/Ławica Słupska, ale również do Zatoki Fińskiej w przypadku wojny z Rosją Sowiecką. Innymi słowy, polskie okręty podwodne z broni defensywnej stawały się ofensywną. Z tego też względu rosły ich prędkość nawodna – gdyż musiały się skrycie przemieścić na powierzchni na obszary znajdujące się z dala od baz – oraz wielkość, ponieważ z przyczyn technologicznych ówcześnie nie było możliwości zbudowania okrętów podwodnych osiągających 20 w. przy wyporności mniejszej niż 1000 t.

Dla lepszego zobrazowania powyższej kwestii można przedstawić ofertę z maja 1930 r., złożoną przez połączone stocznie Ateliers et Chantiers de Bretagne oraz Ateliers et Chantiers de la Seine Maritimie (Worms et Cie) za pośrednictwem ich agenta w Polsce – Jana Korwina Kamieńskiego. W piśmie wysłanym na ręce szefa KMW stocznie zapewniały o możliwości zrealizowania projektu okrętu podwodnego o wyporności 1000 t przy jednoczesnym zachowaniu prędkości powyżej 20 w. Dane projektu oznaczonego numerem D.16-161A były następujące: długość 77 m, wyporność 955/1250 t, prędkość nawodna i podwodna 20,5 w./9 w., zasięg nawodny 7000 Mm/11 w. i podwodny 100 Mm/4 w., załoga 46 marynarzy, autonomiczność 30 dni, uzbrojenie: 1 armata kal. 100 mm, 1 armata przeciwlotnicza kal. 40 mm, 8 wyrzutni kal. 550 mm (zapas 14 torped). Cena jednostki wynosiła 17,5 mln zł.

[1] Nazewnictwo zgodne z oryginałem. Termin „łódź podwodna” był używany w PMW do września 1937 r. W tekście będzie jednak używane określenie „okręt podwodny”, z wyłączeniem cytatów z dokumentów.

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 7-8/2025

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter