Dramat na Morzu Karskim – konwój BD-5

Wojciech Holicki
5 sierpnia 1944 r. z bazy Kriegsmarine w norweskim porcie Hammerfest wyszedł U-365, rozpoczynając piąty rejs na wodach arktycznych. Zgodnie z rozkazem niemiecki okręt podwodny skierował się do rejonu patrolowego na Morzu Karskim i tydzień później dowodzący nim kpt. mar. Heimar Wedemeyer odniósł jedyne sukcesy w swojej karierze bojowej. Oznaczały one najbardziej bolesne straty Rosjan na tym akwenie podczas całej wojny.
U-365 był jednym z sześciu U-Bootów, które opuściły tę bazę niemal w tym samym czasie. Miały one różne zadania, ale wszystkie popłynęły na Morze Karskie. Rosjanie o ich obecności dowiedzieli się 10 sierpnia, kiedy to do Dikson dotarła informacja o zauważeniu przez rybaków okrętu podwodnego wroga w zatoce ok. 40 km na południe od tego portu. Nazajutrz informację potwierdziło najpierw wykrycie transmisji z nieznanego nadajnika w pasującym namiarze, a kilka godzin potem hydrolokator niszczyciela Urickij z eskorty płynącego na północny wschód konwoju DW-1 (Dikson – Daleki Wschód) uchwycił kontakt, który został trzykrotnie obrzucony bombami głębinowymi. W rezultacie nasilenia patroli powietrznych 12 sierpnia na U-Boota natknęła się łódź latająca Consolidated PBY-5 Catalina z 44. Mieszanego Pułku Lotniczego. Ponieważ nie była uzbrojona w bomby, doszło tylko do 25-minutowej wymiany ognia, a podanie błędnej pozycji kontaktu sprawiło, że nie doczekała się wsparcia trałowców T-112 i T-115. Na tę samą trasę wysłano inną Catalinę, która zrzuciła cztery 100-kilogramowe bomby głębinowe na zauważony peryskop. Dwie kolejne maszyny swoich bomb użyły na plamę paliwa, która pojawiła się po pierwszym ataku. O 15.15, nad południowo-zachodnią częścią Morza Karskiego, ostrzelany został z U-Boota GST należący do Głównego Zarządu Morskiej Drogi Północnej (GUSMP). Niezwłoczny meldunek radiowy z samolotu odebrano w Dikson, ale do oficera dyżurnego w dowództwie tamtejszych sił floty dotarł on z bardzo dużym opóźnieniem. Choć oczywiste stało się, że na Morzu Karskim operują co najmniej trzy okręty podwodne wroga, dopiero o 20.01 w eter wyszedł szyfrogram ostrzegawczy, w którym nawiązano jednak tylko do pozycji wspomnianego pojedynku przed południem. Kilka minut wcześniej U-365 zaatakował konwój BD-5 (Morze Białe – Dikson), który tworzyły transportowiec Marina Raskowa i trzy jednostki eskorty.
Konwój
Statek ten, mający 7540 BRT, został zbudowany w Chester (stan Pensylwania), w stoczni należącej do Merchant Shipbuilding Corp. Zleceniodawcą była nowojorska spółka Shawmut Steamship Co., ale po tym, gdy Stany Zjednoczone wypowiedziały wojnę państwom centralnym (kwiecień 1917 r.), kontrakt przejęła US Shipping Board (USSB) – utworzony w 1916 r. urząd państwowy, kontrolujący rozwój i funkcjonowanie amerykańskiej żeglugi. Niedoszły Salisbury został w rezultacie zwodowany w 1918 r. jako Mystic, a zleceniodawca przejął go w roku 1919. Kolejne zmiany właścicieli wiązały się z nowymi nazwami: w 1930 r. jednostkę przemianowano na Munmystic, siedem lat później – na Iberville, a finalnie – na Ironclad. Tę ostatnią otrzymała po przejściu pod kontrolę US War Shipping Administration, powstałego w lutym 1942 r. odpowiednika USSB.
8 kwietnia Ironclad opuścił Islandię jako jeden ze statków konwoju PQ-14. Gdy w nocy z 10 na 11 napotkał on w rejonie na północny zachód od wyspy Jan Mayen mgłę, a potem kry, był jednym z tych, które zawróciły. Wraz z pięcioma innymi dołączył do konwoju powrotnego QP-10, już po tym, gdy formację tę przestały atakować bombowce Luftwaffe i U-Booty. Pod koniec czerwca wyruszył do Murmańska po raz drugi, w feralnym konwoju PQ-17. Gdy został on rozproszony, na swoje szczęście znalazł się w grupie trzech statków poprowadzonych na północ przez trawler uzbrojony Ayrshire. Po dotarciu do strefy pokrytej lodem dryfującym cała czwórka zakamuflowała się za pomocą białej farby i płótna, dzięki czemu uniknęła wykrycia przez niemieckie samoloty. 7 lipca opuściła te wody i dotarła do cieśniny Matoczkin Szar, oddzielającej dwie wyspy Nowej Ziemi, dokąd przypłynęły jeszcze dwa inne statki PQ-17. Trzynaście dni później piątka transportowców utworzyła konwój i ze wzmocnioną eskortą 24 lipca dotarła do Mołotowska (obecnie Siewierodwińsk).
13 września wychodzący z powrotnym QP-14 Ironclad wpadł na piaszczystą mieliznę koło tego portu. Został z niej ściągnięty po dwóch godzinach i trafił na holu do Archangielska, gdzie usunięto uszkodzenia poszycia dennego. 17 listopada, wioząc magnezyt, rudy metali i futra, wyruszył z QP-15, ale tuż przed wyjściem z Morza Białego zbytnio się zbliżył do brzegu i tym razem wpadł na mieliznę kamienistą. Rezultatem była utrata steru, zalanie skrajnika rufowego, ładowni nr 5 i 4 oraz tunelu wału napędowego. 11 grudnia, po uszczelnieniu i odpompowaniu kadłuba, Ironclad został ściągnięty na głęboką wodę i odholowany do Mołotowska, gdzie do końca roku zabrano z niego ładunek. Po tym, gdy Amerykanie zgodzili się odstąpić statek sojusznikom, 3 lutego 1943 r. przemianowano go po raz szósty. Rosjanie uhonorowali w ten sposób Marinę Raskową (1912–1943), pierwszą kobietę nawigatora w swoim lotnictwie wojskowym, Bohaterkę Związku Radzieckiego (wraz z dwiema pilotkami otrzymała order za rekordowy kobiecy przelot w 1938 r. z Moskwy do Komsomolska) oraz inicjatorkę utworzenia kobiecych pułków bojowych(1941 r.). Dowodząc jednostką bombowców nurkujących, Raskowa zginęła w styczniu 1943 r. koło Saratowa w trakcie przymusowego lądowania. 25 marca parowiec oficjalnie wpisano do rejestru GUSMP. W lipcu, już z nowym sterem, przeszedł on do Archangielska i tam od 7 sierpnia kontynuowano remont w doku miejscowej stoczni Krasnaja Kuznica.
9 października 1943 r. Marina Raskowa, tworząca z niszczycielami Griemiaszczij i Gromkij konwój BA-27, wyruszyła w rejs z Mołotowska do zatoki Biełuszaja na Nowej Ziemi, gdzie powstawała baza wojenna. Już na Morzu Białym zespół napotkał silny sztorm i konieczny stał się postój na osłoniętych wodach w pobliżu przylądka Swiatoj Nos (na Półwyspie Kolskim) w celu przyjęcia dodatkowego balastu i poprawienia mocowań ładunku na statku. 12 października, krótko przed północą, niedbale zamocowany ster oderwał się i przez ostatnie 150 Mm trasy Marina Raskowa musiała być holowana. Dotarcie do celu zajęło niemal dokładnie cztery doby, a ponieważ sztorm nie ustawał, wszystkie załogi były skrajnie wyczerpane. Lodołamacze odholowały statekdo Archangielska (dotarł tam 6 listopada), gdzie na przełomie roku wykorzystywano go do krótkich przewozów między portem i nabrzeżami w ujściu Dwiny.
21 lipca 1944 r., krótko po zamontowaniu na nim nowego steru, parowiec został wydzierżawiony miejscowemu oddziałowi GUSMP i tego dnia rozpoczęto załadunek. Zgodnie z planem miał najpierw dotrzeć via Dikson do leżącego niedaleko ujścia Leny Tiksi, a potem innych miejscowości nad Morzem Łaptiewów. Portem docelowym w drodze powrotnej, z ładunkiem soli z Nordwika i węgla z Dudinki, był Archangielsk. Na wschód statek zabrał 6516 t mąki, materiały budowlane (cegła, tarcica itp.), żywność, paliwo, siano i odzież zimową, a także 12 krów i 2 świnie.
Załoga parowca liczyła 51 ludzi. Jego kapitanem był doświadczony polarnik Wiktor A. Diemidow, któremu podlegała także grupka wojskowych: młodszy oficer i sześciu marynarzy obsługi armaty kal. 76 mm na pokładzie dziobowym. Na początku rejsu na pokładzie znajdowało się także 354 pasażerów. Oprócz 116 wojskowych, którzy w zdecydowanej większości płynęli do Dikson, byli to pracownicy i rodziny pracowników Północnej Drogi Morskiej, co oznaczało obecność 126 kobiet i ok. 20 dzieci. Tymczasem statek miał 4 metalowe szalupy (regulaminowo w każdej mogło się znaleźć maksymalnie 37 ludzi) i tyle samo 16-osobowych tratw. Przed wyjściem w morze na pokrywie rufowej ładowni nr 4 ulokowano dwie identycznej konstrukcji, ale różniące się wielkością drewniane łodzie żaglowo-wiosłowe, nazywane w raportach kungasami. Najprawdopodobniej były one tylko ładunkiem pokładowym Mariny Raskowej, podawane jest jednak również, że miały odgrywać rolę dodatkowych szalup. Choć przed rejsem wydatnie zwiększono na statku liczbę kół i kamizelek ratunkowych, w regulaminowych szalupach nie było wody i żywności, a także flar sygnałowych. Nikt się tym jednak nie przejmował, bo statkowi przydzielono eskortę tworzoną przez aż trzy trałowce oceaniczne typu Admirable.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 7-8/2025