„Dragon-24” – nie tylko Wojsko Polskie broni wschodnich rubieży
Mariusz Cielma
Na pierwszą połowę 2024 roku NATO zapowiedziało największe od czasów zimnej wojny ćwiczenia wojskowe. W praktyce pod kryptonimem „Steadfast Defender-24” (STDE-24) kryje się cała grupa przedsięwzięć szkoleniowych, trwających od stycznia do maja br. Formalnie w ramach STDE-24 prowadzonych będzie kilkanaście ćwiczeń w całej Europie, ale faktycznie, wiele innych jest skorelowanych z tymi formalnie przypisanymi do STDE-24, więc skala aktywności NATO jest bezprecedensowa w ostatnich dekadach. Jedną z jaśniejszych gwiazd „Steadfast Defender-24” są polskie narodowe ćwiczenia „Dragon-24” (DR-24), także ze znacznym udziałem sojuszników. Na całość bowiem trzeba patrzeć jak na rozbudowany scenariusz operacji obronnej NATO.
„Steadfast Defender-24” mają być testem NATO we wschodniej części Sojuszu, w którym łącznie i oficjalnie uczestniczyć ma blisko 90 tysięcy żołnierzy. Ćwiczenie ma być sprawdzianem dla prowadzenia odstraszania i obrony, w tym odparcia agresji na państwa NATO. Scenariusz miał być inspirowany doświadczeniami z wojny w Ukrainie i obejmować zarówno etap kryzysu, jak i prowadzenia klasycznych działań bojowych.
Wejście w polskiego „Dragona” poprzedzone zostało dwutygodniowymi, lutowymi ćwiczeniami szpicy NATO (Very High Readiness Joint Task Force, VJTF) pod kryptonimem „Brilliant Jump-24” (BRJU-24). Od stycznia 2024 roku dyżur VJTF prowadzony jest z Wielką Brytanią jako państwem wiodącym. Na czele „szpicy” stoi Dowództwo Sił Połączonych NATO z holenderskiego Brunssum (Joint Force Command Brunssum), ale za komponent lądowy odpowiada brytyjskie (w praktyce grupuje przedstawicieli 21 państw) dowództwo korpuśne ARRC (Allied Rapid Reaction Corps) z siłami podległymi na czas dyżuru VJTF. Mowa o 4200 Brytyjczykach skupionych przede wszystkim w ramach 7. Lekkiego Zmechanizowanego Brygadowego Zespołu Bojowego (batalion rozpoznawczy, dwa bataliony zmechanizowane, siły wsparcia i zabezpieczenia) oraz prawie dwóch tysięcy żołnierzy z czterech innych państw: Hiszpanii (grupa taktyczna z X Brygady „Guzmán el Bueno” plus logistyka), Polski (1. batalion czołgów 1. Brygady Pancernej), Turcji i Albanii.
W ramach „Brilliant Jump-24” brytyjska 7. Brygada, słynne od II wojny światowej „Szczury Pustyni”, załadowała blisko 600 swoich pojazdów w porcie Southampton i transportem morskim wylądowała w niemieckim porcie Emden, skąd drogą lądową dotarła do Polski. Samych żołnierzy brytyjskich z VJTF przerzucono zaś samolotami do niemieckiego Hanoweru lub polskiego Szczecina. Do tego ostatniego, ale drogą morską, dotarł również transport hiszpański ze składu VJTF. Oczywiście na główny poligon ćwiczeń BRJU-24, Drawsko Pomorskie, najbliżej mieli warszawscy pancerniacy z czołgami Leopard 2.
„Brilliant Jump-24” zazębiał się z polskim ćwiczeniem „Dragon-24”, które trwało od 27 lutego do 14 marca br. Chociaż mowa o ćwiczeniu narodowym, uczestniczyły w nich także wojska z ośmiu państw sojuszniczych. Na szczeblu operacyjnym „operacją obronną” dowodził 2. Korpus Polski – Dowództwo Komponentu Lądowego (dowódca generał broni Adam Joks), we współdziałaniu z amerykańskim V Korpusem i Wielonarodowym Korpusem Północny-Wschód. Głównymi ćwiczącymi podczas DR-24 ze strony Sił Zbrojnych RP była przede wszystkim 11. Dywizja Kawalerii Pancernej, ale i 16. Dywizja Zmechanizowana, Wojska Specjalne, Wojska Obrony Terytorialnej, lotnictwo, flota oraz siły wsparcia i zabezpieczenia. Łącznie w DR-24 Wojsko Polskie zaangażować miało 15 800 żołnierzy, 48 czołgów i prawie 100 innych pojazdów opancerzonych. Ze strony sojuszników, kontyngenty po blisko 1300 żołnierzy przysłać mieli wspomniani Brytyjczycy (wyposażeni m.in. w 12 pojazdów Jackal, 72 wozy opancerzone Foxhound, 310 innych pojazdów) oraz Niemcy (18 transporterów opancerzonych Boxer, 10 wozów rozpoznawczych Fennek, cztery gąsienicowe pojazdy saperskie Dachs, trzy wozy zabezpieczenia technicznego Buffel). Dodatkowo wyróżnić należy obecność Francuzów (ok. 700 żołnierzy, 12 czołgów Leclerc, 24 kołowe bwp VBCI, 20 transporterów opancerzonych Griffon, 120 innych pojazdów), Amerykanów (500 żołnierzy, 15 czołgów M1A2 Abrams, 15 bwp M2 Bradley, 20 innych pojazdów), Hiszpanów (300 żołnierzy, 10 czołgów Leopard 2E, 11 bwp Pizarro, trzy transportery opancerzone M113, 60 innych pojazdów), Słoweńców (110 żołnierzy, 10 transporterów opancerzonych Patria AMV lokalnie znane jako Svarun, 20 innych pojazdów), Turków (50 żołnierzy, 20 pojazdów opancerzonych BMC Vuran) oraz Litwinów (30 żołnierzy, 10 pojazdów JLTV). Łącznie niewiele ponad 20 tysięcy żołnierzy.
W ramach już DR-24 sojusznicza VJTF została podporządkowana polskiej 11. Dywizji Kawalerii Pancernej. Zresztą nie tylko „szpica” NATO. W skład dywizji weszły także inne sojusznicze jednostki. W składzie 10. BKPanc znalazła się niemiecka batalionowa grupa taktyczna (91. batalion jegrów, dla którego Polska była tylko przystankiem, grupa miała swój główny cel w litewskim Pardabe) z 21. Brygady Pancernej oraz francuska batalionowa grupa taktyczna (oparta o 35. Pułk Piechoty, ale wsparta np. czołgami Leclerc z 5. Pułku Dragonów) z 7. Brygady Pancernej. Z kolei polskiej 17. Brygadzie Zmechanizowanej podporządkowano grupę kompanijną ze słoweńskiego 74. Pułku Piechoty. „Czarna Dywizja” stała się na tyle międzynarodowym związkiem taktycznym, że w jej składzie znalazła się także amerykańska brygada pancerna (2. Pancerny Brygadowy Zespół Bojowy z 3. Dywizji Piechoty US Army).
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 4/2024