Dlaczego Kaddafi musi odejść?

 


Amal El-Maaytah


 

 

 

Dlaczego Kaddafi musi odejść?


 


Od ponad czterdziestu lat Muammar Kaddafi był Libią, a Libia była nim. Gdy w 1969 roku dokonał przewrotu i objął władzę, kraj był na najlepszej drodze ku gospodarczej prospericie. Inspirowany socjalizmem w Związku Radzieckim i kierowany ambicją zostania „królem królów” Afryki, zaprzepaścił ten czas izolując kraj od reszty świata, ośmieszając go, marnując kapitał narodowy i antagonizując plemiona przeciwko sobie. To chyba najsurowsze zarzuty, jakie można mu postawić, prócz tych, które wydają się dziś oczywiste. Kaddafi odebrał państwo jego prawowitym właścicielom, a więc Libijczykom. Dziś upominają się o swoje.


 


Wojna domowa w Libii ma z pewnością związek z demonstracjami, które wybuchały w innych krajach Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, stanowi jednakże wyjątkowy punkt na mapie arabskiej drogi do wyzwolenia od dyktatorów. Gdy analitycy obserwowali wydarzenia w Tunezji i Egipcie czy demonstracje w Jemenie, doniesienia o niepokojach w Libii traktowane były raczej jako żart – wydawało się niemożliwe, by w krwawym i despotycznym reżimie Muammara Kaddafiego mogło dojść do demonstracji, a nawet jeśli, to byłyby one szybko stłumione. Jak się okazuje – nic bardziej mylnego. Protesty, które zaczęły się w mieście Bengazi, stolicy Cyrenajki, która zawsze cieszyła się większą wolnością niż Trypolis, ogarnęły całą północnowschodnią część kraju, a rebeliantom udało się ruszyć w kierunku stolicy Libii. Jednakże nie jest łatwo wygrać z przeciwnikiem, takim jak Kaddafi, który od lat przygotowywał się na taką ewentualność. Sam fakt, że kraj nie miał regularnej, dobrze wyszkolonej armii, lecz mieszankę sił najemnych z jednostkami kompletowanymi z powszechnego poboru, świadczy o tym, że przywódca spodziewał się rewolty przeciwko sobie. Wojska najemne zawsze zostaną przy tym, który im więcej oferuje...

Przyczyn wojny domowej w Libii jest wiele – począwszy od nieudolności w sterowaniu gospodarką kraju, który 95% swojego dochodu czerpie z eksportu ropy do Europy, skończywszy na tym, że Kaddafi uczynił z Libii polityczny skansen. Silną rolę odgrywa tu ideologia państwowa, której twórcą i kreatorem był sam pułkownik Muammar Kaddafi. Historia relacji Libii z tzw. Zachodem, a w szczególności ze Stanami Zjednoczonymi, odgrywa tu niebagatelną rolę, bo przekłada się właśnie na kształt gospodarczy, militarny i wewnątrzpolityczny kraju.

„Wściekły pies Bliskie go Wschodu”
Libia od wielu lat należała do tzw. państw zbójeckich, których relacje ze światem zachodnim, zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi, były problematyczne. Po wieloletniej izolacji kraju na arenie międzynarodowej, w 2003 r. Stany Zjednoczone wznowiły relacje dyplomatyczne z reżimem Kaddafiego. Stało się to po wielu latach starań i negocjacji zmierzających ku temu, by kraj pozbył się broni masowego rażenia i zaprzestał sponsorowania terroryzmu. Amerykańską politykę wobec Libii ocenia się z dzisiejszej perspektywy pozytywnie, ponieważ udało się zmusić nieokiełznanego i nieobliczalnego dyktatora do podpisania zobowiązania rozbrojenia się oraz zrealizowania obietnicy wypłacenia odszkodowań rodzinom ofiar, które zginęły w zamachu na samolot  amerykańskiej linii Pan American World Airways (PanAm) nad Lockerbie 21 grudnia 1988 r. Obecna interwencja koalicji państw NATO, realizujących zapisy rezolucji nr 1973 Organizacji Narodów Zjednoczonych, być może wcale nie doszła by do skutku, gdyby libijski reżim posiadał militarne zasoby w postaci broni masowego rażenia, a rozkład sił i wpływów z pewnością wyglądałby inaczej, gdyż Kaddafi mógłby tym samym zapewnić sobie dożywotnią władzę nad krajem. Jednakże, mimo że amerykańska strategia wobec Libii okazała się sukcesem, wydaje się, że było w niej więcej przypadku, niż amerykańscy stratedzy chcieliby przyznać. Muammar Kaddafi znany jest ze zmienności swoich opinii i poglądów, co wielokrotnie udowadniał, chociażby wtedy, gdy negocjując ze Stanami Zjednoczonymi warunki wznowienia relacji dyplomatycznych, przygotowywał zamach na króla Arabii Saudyjskiej. Ponadto wydaje się, że w 2003 r. uzyskał od Zachodu wszystko, co tenże miał mu do zaoferowania – zniesienie sankcji gospodarczych, inwestycje zagraniczne, dostęp do amerykańskich szkoleń wojskowych oraz skreślenie z czarnej listy krajów wspierających terroryzm. Stany Zjednoczone wyczerpały swój arsenał argumentów i od tamtej pory nie były w stanie uzyskać nic więcej. Libia stanowi dokładne przeciwieństwo amerykańskiego podejścia do światowej polityki i Waszyngton nie może liczyć na libijskie wsparcie w swoich inicjatywach na forum ONZ wobec innych krajów określanych mianem „zbójeckich”, tj. KRLD, czy Iranu. Należy przy tym zauważyć, że państwa europejskie nie były skore przyłączyć się do strategii „kija i marchewki” proponowanej przez kilka konsekutywnych administracji amerykańskich. Relacje Europy z Libią można ocenić jako dobre i stabilne, oparte na czystej kalkulacji interesów handlowych.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 4/2011

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter