Czy można było zrobić więcej?
Karol Rudy
Czy można było zrobić więcej?
Polska broń pancerna
w przededniu września 1939 roku
Wybuch II wojny światowej postawił Rzeczpospolitą Polską w wyjątkowo trudnej sytuacji. Nie dość, że znalazła się w stanie wojny z najpotężniejszym mocarstwem Europy, Niemcami, to jeszcze Wehrmacht skierował na nią swe pierwsze uderzenie. Niemiecka przewaga militarna okazała się przytłaczająca, szybkość działań wojsk hitlerowskich zaś oszałamiająca. Ważną rolę w kampanii odegrały niemieckie wojska zmechanizowane. Wojsko Polskie nie mogło im przeciwstawić nic równoważnego, ponieważ miało do dyspozycji zaledwie 330 czołgów, z czego 2/3 nowoczesnych. A kwestia dostępności czołgów stanowiła tylko wierzchołek problemów związanych z mechanizacją polskiej armii.
W przygotowanym przez ppłk. Stefana Mossora pod kierunkiem gen. Tadeusza Kutrzeby pod koniec 1937 roku specjalnym sprawozdaniu „Studium planu strategicznego Polski przeciw Niemcom”, znalazł się następujący passus:
Niemcy posiadają obecnie 3 dywizje pancerno-motorowe (w każdej 4 baony czołgów lekkich i średnich), 1 brygadę rozpoznawczą i 4 samodzielne pułki czołgów. W przyszłości rzekomo każdy korpus ma posiadać swój pułk czołgów. My posiadamy obecnie jedną brygadę zmotoryzowaną, której wyposażenie w czołgi bojowe (lekkie) ma być bardzo skromne. Poza tym mamy 10 baonów czołgów, które jednakowoż można na razie traktować tylko jako jednostki szkoleniowe. Według danych Dowództwa Broni Pancernej możemy obecnie wystawić na wypadek wojny tylko 1 baon i 2 samodzielne kompanie Vickersów i 3 kompanie przestarzałego typu lekkich czołgów Renault. Czołgów rozpoznawczych (TK) nie biorę pod uwagę, ponieważ nie można ich zaliczać do kategorii czołgów bojowych.
Ponadto ppłk Mossor dodawał:
Jeżeli chodzi o środki samochodowe, to według danych II Oddziału Niemcy mogli w dniu 1 VII br. [1937] zmobilizować:
1 108 400 samochodów osobowych
321 500 samochodów ciężarowych
1 327 200 motocykli
Razem 2 774 400 pojazdów mechanicznych
Według pobieżnych obliczeń ta ilość pojazdów mechanicznych mogłaby w razie potrzeby pozwolić na jednorazowe przewiezienie 20 dywizji piechoty z całym ich sprzętem, końmi i taborami, przy czym duża część taboru samochodowego pozostałaby jeszcze w zapasie na inne potrzeby (zaopatrzenie, dowodzenie, naprawy itd.). Dla porównania podaję, że według danych Ministerstwa Komunikacji Polska posiada mniej więcej w tym samym czasie (1 XI br.):
24 377 samochodów osobowych
6 684 samochody ciężarowe
10 602 motocykle
1 768 autobusów
Razem 43 431 pojazdów mechanicznych, przy czym są tu wzięte pod uwagę wszystkie pojazdy zarejestrowane, bez względu na ich użyteczność wojenną.
Mały nasz tabor samochodowy z trudem zaspokoi potrzeby zaopatrzenia; jeżeli zaś chodzi o transportowanie wojska, to można myśleć tylko o przewozie niewielkich odwodów taktycznych i to w sporadycznych wypadkach. Wnioski: Ruchliwość operacyjna i strategiczna armii niemieckiej jest dzięki gęstej sieci kolejowej i szosowej oraz wysoko posuniętej motoryzacji bardzo duża, gdy o armii polskiej trzeba raczej powiedzieć odwrotnie. Wzmaga to oczywiście dysproporcję wojennego stosunku sił wojskowych, nie mówiąc o innych działach potencjału wojennego. Ażeby choć w części zrównoważyć tę dysproporcję, trzeba by poczynić wszystkie możliwe kroki, aby podnieść wydajność i liczbę środków komunikacyjnych w Polsce. Zanim to nastąpi, musimy się liczyć z faktem, że armia niemiecka jest strategicznie i operacyjnie ruchliwsza od naszej, co powinno być moim zdaniem wzięte pod rozwagę przy dalszym, szczegółowym rozpatrywaniu elementów decyzji strategicznej.
W chwili powstawania „Studium…”, ostatecznie ukończonego na początku 1938 roku, do wybuchu II wojny światowej pozostawało jeszcze 20 miesięcy. Przez ten czas sytuacja strategiczna Polski uległa dramatycznemu pogorszeniu, bowiem w 1938 roku Niemcy hitlerowskie weszły na drogę szybkiej ekspansji, najpierw w marcu zajmując Austrię, a w październiku eliminując Czechosłowację z potencjalnego systemu koalicji antyniemieckiej, kiedy to po konferencji mocarstw w Monachium zmuszono Pragę do oddania ziem przygranicznych. W marcu 1939 roku Hitler zajął resztę Czech, tworząc tam marionetkowy protektorat. Słowacja, kosztem znacznych ubytków terytorialnych, otrzymała zaś niepodległość. Czeskie arsenały i potężny czeski przemysł zbrojeniowy znalazły się w rękach Berlina. Niemcy zajęli też Kłajpedę nad Bałtykiem. Na początku kwietnia 1939 roku, po tym jak Warszawa odrzuciła możliwość zwasalizowania się względem Hitlera, Wehrmacht rozpoczął opracowywanie planu uderzenia na Polskę, który w czerwcu skierowano już do precyzyjnego uszczegółowienia. W sierpniu III Rzesza była gotowa do wojny z Polską. Tymczasem przez te 20 miesięcy polski potencjał w zakresie wojsk pancernych i zmechanizowanych uległ tylko niewielkiej poprawie. Zamiast jednego batalionu czołgów lekkich uzbrojonych w karabiny maszynowe, teraz były to trzy bataliony czołgów, wszystkie uzbrojone w armaty kal. 37 mm i karabiny maszynowe. Do tego pozostawały w dyspozycji wspomniane dwie kompanie czołgów lekkich nowoczesnych i trzy kompanie archaicznych czołgów lekkich Renault FT. W 1939 roku, w sytuacji kryzysu wojennego oraz przed terminem pierwotnym, przystąpiono też do formowania drugiej brygady zmotoryzowanej (Warszawska Brygada Pancerno-Motorowa).
Potencjał w zakresie batalionów czołgów lekkich potrojono, przy czym dwa z nich uzbrojono w sprzęt produkowany w kraju, trzeci w czołgi importowane. W przypadku brygad zmotoryzowanych podwojenie potencjału było bardziej iluzoryczne, bowiem do momentu wybuchu wojny jednostka dowodzona przez pułkownika Roweckiego nie osiągnęła gotowości bojowej. A Niemcy? Niemcy zamiast 3 dywizji pancernych mieli teraz do dyspozycji 5 w pełni sformowanych (1. – 5. DPanc), jedną w trakcie formowania (10. DPanc) i jedną improwizowaną dywizję pancerną (DPanc „Kempf”, Panzerverbnad Ostpreußen), ponadto cztery dywizje lekkie (1. – 4. DLek), faktycznie zmechanizowane. A zatem nie trzy, a dziesięć-jedenaście wielkich jednostek zmechanizowanych (WJ – wielka jednostka – przedwojenne określenie związku taktycznego szczebla dywizji, względnie brygady). Jak widać potencjał Wehrmachtu w latach 1938–1939 w zakresie wojsk pancernych i zmechanizowanych wzrósł znacznie bardziej niż Wojska Polskiego. Czy można było ścigać się z Wehrmachtem, skoro tylko w listopadzie 1938 roku przystąpiono w Niemczech do formowania aż dwóch nowych dywizji pancernych (4. DPanc i 5. DPanc) oraz trzech dywizji lekkich (1.- 3. DLek)? Po Monachium Niemcy rozpoczęli jeszcze gwałtowniejszy rozwójswych sił zbrojnych, na który Polacy nie mieli możliwości odpowiedzieć. Wehrmacht szybciej wystawiał nowe, kompletne dywizje pancerne niż Wojsko Polskie liniowe bataliony czołgów lekkich…
PAUZA 1931–1935
Jeszcze zaledwie kilka lat wcześniej sytuacja była zupełnie odmienna. Wehrmacht nie istniał, zamiast niego funkcjonowała tylko Reichswehra, z armią lądową o sile 100 000 żołnierzy. Niemieckie zbrojenia, już wcześniej przygotowywane, ruszyły pełną parą w roku 1934. Wiosną 1935 roku powstał Wehrmacht złożony nie tylko z wojsk lądowych i marynarki wojennej, ale i lotnictwa jako samodzielnego rodzaju sił zbrojnych. W tym też roku wystawiono trzy pierwsze dywizje pancerne, w skład których wchodziło sześć pułków pancernych. Jesienią 1935 roku Niemcy mieli 3 brygady pancerne, po jednej na każdą dywizję pancerną, wspomniane sześć pułków (po dwa w brygadzie) i 12 batalionów pancernych (po dwa na pułk). Lata 1931–1935 były ostatnim okresem, w którym Polska mogła jeszcze uważać, że dysponuje przewagą militarną na lądzie nad swym zachodnim sąsiadem. Niestety, w dużej mierze ów okres zaprzepaszczono i nie stworzono podstaw, które mogłyby posłużyć do stworzenia własnych wojsk zmechanizowanych. W 1931 roku dysponowano bowiem nad Wisłą – w ramach Broni Pancernych jako rodzaju wojsk – jednym pułkiem czołgów i dwoma dywizjonami samochodów pancernych, do tego Centralną Szkołą Czołgów i Samochodów Pancernych oraz dwoma dywizjonami pociągów pancernych. Polski pułk czołgów był jednostką administracyjno-szkoleniową, do walki wystawiał bowiem samodzielne kompanie pancerne dla wsparcia działań wielkich jednostek w polu. Latem 1931 roku dokonano pierwszej w nowej dekadzie reorganizacji – na bazie istniejących jednostek utworzono dwa pułki pancerne (1. i 2. Pułk Pancerny; każdy po dwa bataliony czołgów), a wkrótce także trzeci (3. Pułk Pancerny – jako pierwszy miał zostać zasilony nowym sprzętem). 1. dywizjon samochodów pancernych przekształcono jednocześnie w 4. dywizjon pancerny. Rok 1931 miał być teoretycznie przełomowy dla polskiej broni pancernej, przewidywano mianowicie:
• rozpoczęcie produkcji tankietek TK konstrukcji Państwowych Zakładów Inżynierii (na bazie Carden-Loyd Mk. VI koncernu Vickers-Armstrong);
• rozpoczęcie produkcji lekkich czołgów szybkobieżnych gąsienicowo-kołowych na bazie konstrukcji Christie;
• rozpoczęcie dostaw lekkich czołgów szybkobieżnych Vickers 6 ton (plan zakupu czołgów Vickersa istniał od 1928 roku, ale sfi nalizowano go ostatecznie dopiero po niepowodzeniu z zakupem czołgu Christie).
Ostatecznie tak właśnie się stało, tyle że nie w Polsce, a w… ZSRR. Rosjanie w latach 1929–1930 zdobyli szereg informacji o polskim zainteresowaniu tymi konstrukcjami i w ramach przeciwdziałania również zdecydowali się je pozyskać, podejmując jednocześnie starania o uniemożliwienie ich nabycia przez Polskę. Ostatecznie odnieśli sukces w przypadku amerykańskiego konstruktora Waltera Christie, który zerwał podpisaną już umowę. W tej sytuacji we wrześniu 1931 roku podpisano z Vickers-Armstrong umowę na dostawę 38 czołgów Vickers 6 ton. Na bazie tego wozu miał być następnie opracowany własny wariant czołgu lekkiego.
Umowa na czołgi Vickers 6 ton i skierowanie do produkcji zmodernizowanej w Polsce odmiany tankietki Carden-Loyd (oryginalnych pojazdów zakupiono poprzednio 10 sztuk), nazwanej szybkobieżnym czołgiem TK, a do tego gruntowna reorganizacja skutkująca sformowaniem trzech pułków pancernych oznaczały, że wraz z nastaniem lat 30. XX wieku Bronie Pancerne Wojska Polskiego wchodziły w nową erę. Nie był to jednak dobry czas dla polskich wojsk szybkich, bowiem w tym samym okresie nastąpiło ostateczne załamanie się krajowego przemysłu motoryzacyjnego, a nawet więcej – polskiej motoryzacji jako takiej.
Polski przemysł samochodowy nigdy nie zaliczał się do silnych. Światowa motoryzacja jako gałąź przemysłu zaczęła rozwijać się intensywnie w ostatniej dekadzie XIX wieku w krajach wysokouprzemysłowionych, ale ziemie polskie – wówczas pod zaborami – znajdowały się na uboczu tych przekształceń. Wielka Wojna i wojna z Rosją bolszewicką zrujnowały tereny odrodzonej w wyniku tych konfliktów Rzeczypospolitej. Polska nie miała wówczas żadnych zakładów motoryzacyjnych, a jedynie kilka składów remontowych dla pojazdów używanych przez wojska zaborców. Jeszcze w 1919 roku warsztaty naprawcze taboru samochodowego „Praga” w Warszawie zostały przekształcone w Centralne Warsztaty Samochodowe (CWS) i umieszczone w nieczynnej fabryce włókienniczej „Justa”, a w 1920 roku przeniosły się do dawnej fabryki wyrobów ołowianych „Kamnitza” przy ul. Terespolskiej. W 1920 roku CWS zatrudniały już 450 pracowników, posiadając 360 obrabiarek różnych typów (głównie pochodzenia francuskiego). Tam też wykonano serię 16 lekkich samochodów pancernych na bazie auta osobowego Ford model T, konstrukcji inż. Tańskiego. Były to pierwsze seryjne wozy pancerne polskiej konstrukcji, biorące następnie udział w walkach w 1920 roku. Wkrótce CWS stały się centrum napraw i modernizacji pojazdów używanych przez Wojsko Polskie. Od 1921 roku CWS odpowiadały również za remonty czołgów. W 1922 roku przystąpiono tam też do opracowania pierwszego samochodu rodzimej konstrukcji, którego pierwszy prototyp wykonano dwa lata później. W latach 1925–1927 wykonano w CWS 27 sztuk czołgów ćwiczebnych typu Renault FT. W 1927 roku zatrudniano 1075 pracowników. W tym okresie przystąpiono również do opancerzania 90 podwozi półgąsienicowych marki Citroën (samochód pancerny wz. 28). Jak widać warszawskie Centralne Warsztaty Samochodowe odgrywały rolę szczególną w armii i bardzo dużą na rynku cywilnym, zajmując się m.in. montażem z części różnych typów samochodów. Działania tego rodzaju miały jednak ograniczony charakter.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW Numer Specjalny 13