Czołgi z mgły – polskie Vickersy Mk E

Czołgi z mgły – polskie Vickersy Mk E

Jędrzej Korbal

W 1926 roku reprezentujący interesy Vickersa lobbysta Ronald Botterill zaprezentował polskim władzom wojskowym pierwsze szkice powstającego za kanałem La Manche czołgu sześciotonowego. W początkach kolejnego roku zainteresowany propozycją Departament Inżynierii MSWojsk. wysłał do Anglii kilkuosobową reprezentację w składzie: płk M. Przybylski (szefa DI MSWojsk.), płk A. Korczyński, płk Orlik-Ruckeman (DepPiech. MSWojsk.) oraz inżynierów Mackiewicza i Keyera z CWS. Na terenie ośrodka poligonowego w Wool polskim wojskowym zaprezentowano podwozie nowego sześciotonowego czołgu lekkiego. Efekty wizyty były na tyle dobre, że KSUS już 22 sierpnia 1927 roku podjął decyzję o docelowym zakupie 30 czołgów lekkich Vickersa. Niespełna pół roku później ta sama instytucja zobowiązała Szefa Administracji Armii do wydelegowania kolejnej, porównawczej komisji, mającej ocenić potencjał angielskiego czołgu szybkobieżnego oraz nowego wozu francuskiego – Renault NC. Na szczęście dla WP francuski kontrkandydat okazał się niewiele lepszą wersją pierwotnego czołgu Renault FT, stąd ostatecznie z misją zakupu czołgów ruszył do Anglii przyszły Szef Sztabu WP, a wtedy pułkownik, Wacław Stachiewicz. Wszystko szło dobrze, gdy 3 kwietnia 1928 roku KSUS odłożył decyzję o pozyskaniu sześciotonowców o pół roku, skłaniając się nagle ku wozom Renault NC1. Tajemniczą zmianę decyzji tłumaczą pieniądze, a w zasadzie ich brak, który uniemożliwił sfinalizowanie transakcji z wysoko ceniącymi swoje wyroby wyspiarzami. Pilotażowy zakup NC1 i jego próby w kraju potwierdziły już wcześniejsze spostrzeżenia – francuski wóz nie był żadnym przełomem, więc inwestowanie w tę konstrukcję było ślepą uliczką. Podobnie sprawy miały się z włoskim Fiatem 3000B, którego również badano w Polsce.

Tymczasem nastał wielki kryzys, wszystkie plany, a zwłaszcza realizowane za dewizy zakupy zagraniczne, zeszły na plan dalszy. Londyńska wystawa z roku 1930 była jednym z pierwszych oficjalnych pokazów czołgu Six Ton. Strona polska na tego typu wydarzenia zawsze wysyłała swojego przedstawiciela, którym tym razem był płk Józef Siłakowski, zastępca kierownika Instytutu Badań Inżynierii. Po powrocie z delegacji sporządził sprawozdanie z wyjazdu, w którym postulował zakup jednego angielskiego czołgu do badań. Na tym etapie ewentualne pozyskanie zagranicznej konstrukcji nadal interpretowano jako podstawę o opracowania własnej konstrukcji i jej samodzielną fabrykację w kraju. Przyjmuje się, że z nastaniem jesieni 1930 roku Vickers przysłał do Polski egzemplarz pokazowy, aby na prośbę przedstawicieli WP przeprowadzić pokaz możliwości pojazdu. Wśród dokumentów zachowane są jednak informacje, w których mowa o remontach i przesuwaniu 1-2 „czołgów Vickers” w ramach poszczególnych jednostek i instytucji pancernych od stycznia do jesieni 1930 roku. Wraz z czołgiem nad Wisłą pojawił się również jeden z pomysłodawców i konstruktorów kpt. Vivian Loyd. Początkowo czołg badano na poligonie wokół Rembertowa, podglądano pokonywanie rowów, zrywanie zapór z zasieków, palisad etc.

Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 4/2018

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter