Czołg ciężki KW-1 część 2
Krzysztof Cieślak
W 1940 roku zakłady LKZ zbudowały (nie licząc prototypu) 243 czołgi KW-1 i KW-2. Już w porównaniu z rokiem poprzednim, kiedy to zbudowano 131 czołgów średnich T-28 o zupełnie innym poziomie technologicznym, był to poważny krok naprzód. Plan na rok 1941 przewidywał budowę 1000 czołgów KW, w tym 900 w wersji KW-1. Aby wywiązać się z tych założeń, potrzebne były konkretne posunięcia organizacyjne oraz rozbudowa bazy produkcyjnej. Pewne działania organizacyjne podjęto już wcześniej i na początku roku rozpoczęły pracę dwie nowe hale; montażowa SB-2 i służąca do odbioru gotowych czołgów SD-2. Całkowicie zmieniono organizację produkcji w hali MCh-2. Rozbudowano już istniejące obiekty zakładów, takie jak kuźnia, odlewnia, dział obróbki termicznej i tłocznia na zimno oraz wiele innych. W lutym ludowy komisarz przemysłu maszynowego Lefremow zadecydował o przyłączeniu do zakładów LKZ sąsiadujących z nimi zakładów mechanicznych im. Mołotowa. Oprócz działań organizacyjnych planowano poprawę jakości produkcji oraz modernizację konstrukcji i wyposażenia. Ponieważ ciężki KW-1 dysponował identycznym uzbrojeniem artyleryjskim, co znacznie lżejszy T-34, za priorytetowe uznano wzmocnienie efektywności uzbrojenia.
W okresie, kiedy projektowano zarówno T-34 jak i KW praktycznie nie było możliwości wyboru uzbrojenia w kategorii 76,2 mm. Armata KT-28 stosowana w czołgach T-28 i T-35 była i przestarzała, i mało efektywna, a do walki z czołgami się nie nadawała. Armata L-10 skonstruowana w 1936 roku również nie spełniała wymagań z powodu małej efektywności. W 1939 roku jedyną w miarę nowoczesną konstrukcją spełniającą wymagania armii była armata L-11. Oczywiście możliwe było adoptowanie armaty przeciwlotniczej 3K lub uniwersalnej armaty F-22, ale w wojskach pancernych uważano je za zbyt długie. Było to niestety typowe myślenie dla kół wojskowych nie tylko w Związku Sowieckim, lecz także na całym świecie.
Armata L-11 miała nieco nietypowy rodowód, powstała bowiem w dziale artyleryjskim biura konstrukcyjnego zakładów LKZ, a nie w wyspecjalizowanej wytwórni sprzętu artyleryjskiego. Skonstruowana w 1937 roku przez zespół I.A. Machanowa była daleka od doskonałości. Była to w zasadzie armata L-10 z lufą przedłużoną do 30,5 kalibru. Pozwoliło to zwiększyć prędkość wylotową pocisku przeciwpancernego z 555 m/s do 612 m/s i burzącego z 560 m/s do 635 m/s. Na dystansie 1000 m pocisk z L-10 mógł przebić 40 mm pancerza, a z L-11 – 50 mm. Z obu armat można było oddać 6-7 strzałów w ciągu minuty, obie były wyposażone w półautomatyczny pionowy zamek klinowy. Główną wadą armat było umieszczenie zespołu oporopowrotnika nad lufą, co ograniczało ujemny kąt ostrzału w pionie i wymagało niższego umieszczenia działa w wieży. Armat L-10 (wzór 1938) zbudowano 310 sztuk; 10 w 1937 roku i 300 w 1938 roku. Modelu L-11 (wzór 1938) zbudowano więcej: 570 w 1938 roku i 176 w 1939 roku. Żywotność armaty L-11 była niewystarczająca, a awarie zdarzały się dość często.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia nr specjalny 6/2016