Crusader A.A. Mark II/III
Zbigniew Lalak
Czołg przeciwlotniczy
Crusader A.A. Mark II/III
Siły zbrojne Wielkiej Brytanii należały do pionierów rozwoju wojsk pancernych. To one pierwsze użyły w walce czołgów podczas I wojny światowej. Także w latach 20. trwały na Wyspach zaawansowane prace studialne nad wykorzystaniem dużych jednostek czołgów. Wyciągnięto słuszny wniosek, iż brygada czołgów powinna posiadać wszelkie środki do zwalczania wroga, a zatem być związkiem zmechanizowanym łączącym w sobie różne rodzaje broni. Dotyczyło to artylerii samobieżnej oraz środków ochrony przeciwlotniczej. Powstało kilka eksperymentalnych pojazdów, które odpowiadały tym potrzebom. Przykładowo firma Vickers-Armstrong Ldt. w 1931 roku opracowała czołg przeciwlotniczy A4E2, który powstał na podwoziu czołgu lekkiego Light Tank Mark I. Uzbrojeniem były dwa, zamontowane na obrotowym stanowisku, sprzężone ciężkie karabiny maszynowe Vickers kalibru .303 cala (7,7 mm). Kadłub czołgu nie różnił się niczym od standardowego czołgu i miał pancerz z płyt o grubości 14 mm. Masa pojazdu wynosiła 3 500 kg, a prędkość maksymalna sięgała 32 mil na godzinę (50 km/h). Strzelec nie posiadał żadnej osłony pancernej i znajdował się w odkrytym stanowisku. Prototyp został zaprezentowany władzom wojskowym i skierowany do prób, które przeszedł pomyślnie. Okazało się jednak, że jego osiągi są porównywalne z parametrami, które uzyskał prototyp samochodu Crossley (D2E2) zbudowany w podobnej konfiguracji. Jedyną przewagą czołgu była łatwość w poruszaniu się po grząskim terenie. Choć i w tym przypadku czołg miał godnego konkurenta. Oto bowiem jeszcze w 1928 roku powstały dwa prototypy transportera półgąsienicowego Burford-Kégresse (B11E5). Pojazd ten do złudzenia przypominał swoim wyglądem przyszłe amerykańskie transportery rodziny M3 i był uzbrojony w dwa ciężkie karabiny maszynowe Vickers, z jakich można było prowadzić ogień przeciwlotniczy. Ostatecznie jednak Brytyjczycy nie wprowadzili żadnego z tych pojazdów do służby liniowej, choć idea czołgu przeciwlotniczego przetrwała.
Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 1/2010