Chińska gazrurka
Wojciech Weiler
Chińska gazrurka
Kiedy zadzwonił do mnie Leszek z zaprzyjaźnionego sklepu z bronią i powiedział, że ma cyt. „gazowego chińczyka”, to ucieszyłem się bardzo. Przed kilkunastu laty miałem w rękach Norinco 77B, na owe czasy szczytowe osiągnięcie chińskiej myśli technicznej w temacie konstruowania pistoletów samopowtarzalnych, lecz nigdy dotąd nie udało mi się z niego postrzelać.
Pędząc do sklepu byłem przekonany, że ów „gazowy chińczyk” to właśnie ta broń, z półswobodnym zamkiem i – co najważniejsze – fikuśnym kabłąkiem do jednoręcznego przeładowania. Konstrukcja kabłąka pistoletowego, którego pionowa gałąź jest ruchoma i połączona z zamkiem to opatentowany po raz pierwszy w roku 1914 pomysł inż. Witolda Chylewskiego ze Lwowa. W latach 20. znalazł zastosowanie w niemieckich pistoletach kieszonkowych Bergmann i Lig nose oraz szwajcarskich SIG. W 1990 roku rozwiązanie to trafiło do chińskiego pistoletu kieszonkowego Norinco 77 na nabój 7,62 mm x 17, rok później do pełnowymiarowego modelu 77B, w Stanach zwanego „Chinese Military Pistol” – jedynego pistoletu 9 mm Para, który wyposażono w taki kabłąk. Na miejscu w sklepie okazało się jednak, że ów „gazowy chińczyk” to nie Norinco 77B, ale jego unowocześniona wersja NP20 „Chinese Police Pistol” – opracowana w roku 1993 i pozbawiona głównej atrakcji, czyli ruchomego kabłąka, ale za to uzupełniona o samoczynną blokadę iglicy, której 77B nie ma. Trochę było mi szkoda, że nie pobawię się patentem inż. Chylewskiego, no ale w końcu mechanizm gazowego otwarcia zamka w pistolecie to też nie jest popularne rozwiązanie, więc nie wahałem się i postanowiłem chińczyka przetestować, a wrażeniami podzielić się z naszymi Czytelnikami.
Zasada działania
Pistolet samopowtarzalny działający na zasadzie wykorzystania energii zamka półswobodnego, hamowanego mechanizmem gazowym. Komora gazowa pod lufą, tłok gazowy umocowany wahliwie do zamka. Nieruchoma lufa ma chromowany przewód – osadzona w występie szkieletu i ustalona poprzecznym kołkiem, prowadzi nawleczoną na nią sprężynę powrotną. Mechanizm spustowy pojedynczego działania (SA), mechanizm uderzeniowy igliczny, ze sprężyną uderzeniową w trzonie zamka. Zabezpieczenia: samoczynna blokada iglicy, bezpiecznik nastawny pełniący także rolę zaczepu demontażowego, bezpiecznik magazynkowy. Jednorzędowy magazynek pudełkowy o pojemności dziewięciu nabojów. Broń stalowa, oksydowana, okładki chwytu z tworzywa sztucznego.
Opis konstrukcji
Norinco z mechanizmem gazowym to pistolety ekstremalnie brzydkie. Pamiętam, że kiedy dawno temu trzymałem w rękach model 77B, przyszło mi na myśl dziwaczne skojarzenie, że to pistolet Barbarelli. Dla niewtajemniczonych: był kiedyś taki film science-fiction z Jane Fondą w roli tytułowej, oglądałem go jako dziecko. Norinco – 77B czy NP20 – tak właśnie wyglądają: jak sceince-fiction, ze zdecydowanym naciskiem na fiction. Są nie za długie, za to bardzo wysokie, z dziwnie nachyloną rękojeścią i wielgachnym kabłąkiem. Pewnie gdyby pistoletów tych było więcej, to ich brzydota spowszechniałaby, podobnie jak szpetota Glocka, która dziś na nikim już nie robi wrażenia. NP20 w całości wykonany jest ze stali, która prawie na całej broni pooksydowana jest na czarno. Powierzchnie boczne zamka wyszlifowano do połysku, ale nie polerowano – ślady wyraźnie wskazują na wzdłużne szlifowanie obwodowe Reszta zamka – podobnie, jak część powierzchni odlewanego szkieletu – pozostała matowa. Ciekawostką jest wykończenie występu szkieletu, w którym osadzono i zakołkowano lufę. Otóż po lewej stronie, tam gdzie go nie widać spod zamka, jest poczerniony; prawa strona, widoczna w wielkim oknie wyrzutowym łusek, została wykończona w jasnym kolorze i świeci srebrzyście! Konia z rzędem temu, kto wy tłumaczy mi, skąd taki pomysł: chodziło o dziwaczne ozdobienie paskudnego NP20 czy też o sprawienie, żeby był – wbrew logice – z daleka widoczny? A może po prostu chciano, aby broń wyglądała tak, jak podpatrzone na jakichś targach pistolety imperialistów z Zachodu, którym (pistoletom, nie imperialistom) też w oknie wyrzutowym jaśniała lufa? W myśl zasady, że skoro oni tak zrobili, to i my tak zróbmy, nawet jeśli nie za bardzo rozumiemy dlaczego akurat tak to zrobili... Siedmiocyfrowy numer seryjny w całości umieszczony tylko na zamku: na szkielecie jest pięciocyfrowa końcówka, na magazynku, iglicy i okładkach chwytu (!) – czterocyfrowa. Na magazynku oprócz numeru umieszczono rzymską jedynkę, która prawdopodobnie informuje, że to magazynek zasadniczy – zapasowy pewnie ma „II”. Mówiąc „mechanizm gazowy” myślimy zazwyczaj o układzie stosowanym w broni długiej, w którym część gazów prochowych odprowadza się z lufy po to, by wykorzystać ich energię do przeładowania broni. W Norinco jest na odwrót: tutaj gazy opóźniają wsteczny ruch zamka, który zamyka przewód lufy tylko swoją masą, dociskaną siłą sprężyny powrotnej. W stożku przejściowym lufy (między komorą nabojową a częścią gwintowaną przewodu) znajduje się niewielki otwór, przez który gazy przedostają się do umieszczonej pod lufą i połączonej ze szkieletem komory gazowej. Tam działają na przymocowany do zamka tłok gazowy, pchając go do przodu i nie pozwalając, by zamek otworzył się, zanim pocisk opuści lufę. Kiedy to następuje, ciśnienie gazów w przewodzie lufy i połączonej z nim komorze nabojowej spada – pchany dnem łuski zamek otwiera się, rozpoczynając cykl przeładowania. „Gazowe powstrzymywanie otwarcia zamka” to zasada funkcjonowania, jako się rzekło, z rzadka – ale jednak stosowana. Na naszych łamach opisywaliśmy już w monografiach i testowaliśmy dwa europejskie pistolety tego rodzaju (HK P7 – STRZAŁ 8/05 i Steyr GB – 7/08).
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 12/2011