Celowniki Holosun – dobre i tanie

Celowniki Holosun – dobre i tanie

Filip Jokiel

Planując wyposażenie naszego karabinka w celownik do strzelania na krótki i średni dystans, często kierujemy nasz rozmarzony wzrok w stronę takich firm, jak EOTech, Aimpoint czy Trijicon tylko po to by później spojrzeć na ceny. Następnie, schodząc na ziemię, wpisujemy w wyszukiwarkę nazwy bardziej przystępnych cenowo firm. Ale czy tańsze koniecznie musi oznaczać gorsze?

Nie ulega wątpliwości, że ceny celowników wspomnianych firm są uzasadnione m.in. poprzez jakość, renomę, odporność czy unikatową technologię. Z drugiej strony sama zasada działania tzw. kolimatorów jest dość prosta i tania w produkcji. Więc czemu by nie znaleźć równowagi pomiędzy ceną a jakością?

Jeśli szukacie takiego właśnie celownika to zaraz po tym jak skończycie przeglądać ofertę Vortexa czy PWS-a zajrzyjcie na stronę firmy Holosun. Firma działa od 2013 roku i na początku większość utożsamiała ją z tanimi chińskimi celownikami do wiatrówek i replik ASG, które nie wzbudzały ani zaufania, ani zachwytu. Ostatnie kilka lat poświęcili na ulepszanie swoich produktów – poprawili ich jakość, stylistykę oraz funkcjonalność. W rezulatacie Holosun stał się coraz bardziej docenianą marką na rynku amerykańskim, a później na świecie, zarówno wśród strzelców, jak i firm szkoleniowych oraz producentów broni palnej. Nadal jednak jest mało rozpoznawalny w Europie i nie uznaje się go za poważną konkurencję dla gigantów, a taką właśnie się staje.

Nasze zainteresowanie celownikami Holosun wyniknęło z charakterystyki prowadzonej działalności. Jako firma zajmująca się szkoleniami strzeleckimi mamy do „ubrania” więcej niż „nasz jeden ulubiony karabinek”, a wyposażenie dziesięciu karabinków w celowniki np. Aimpoint to niebagatelny wydatek. Ponadto szukaliśmy celowników z długim czasem pracy baterii, „odpornych na kursantów” oraz najzwyczajniej w świecie estetycznych. Z pomocą przyszła sama firma Holosun, która zaproponowała nam przetestowanie kilku modeli, które dostarczyli przez swojego polskiego dystrybutora, firmę Specshop.pl.

Czy celowniki spełniły nasze oczekiwania? Przekonajmy się.

HS503GU

Zacznijmy od najbardziej podstawowego z testowanych przez nas modeli, czyli HS503GU.

Otrzymaliśmy celownik w kolorze Flat Dark Earth, wykonany z Aluminium 6061 T6. Stylistycznie i budową bardzo przypomina Aimpointa T-2, jednak w przeciwieństwie do regulacji jasności plamki wykorzystuje się dwa przyciski („+” i „-”) znajdujące się na górnej części obudowy. Jednocześnie służą one do uruchamiania i wyłączania celownika oraz zmieniania typu znaku celowniczego. Mają odpowiedni opór i rozmiar, który umożliwia obsługę w lekkich rękawiczkach. Kliknięcie jest ciche, ale wyczuwalne, przez co celownik obsługuje się sprawnie. Zmiana jasności plamki oraz uruchomienie celownika zdaje się być wygodniejsze niż Aimpointa T-1 – przyciski są łatwo dostępne dla osób prawo- i leworęcznych. Wciśnięcie któregokolwiek z przycisków powoduje uruchomienie celownika w ostatnio używanym trybie, a dwóch naraz, jego wyłączenie. Przytrzymując „-” przez około 3 sekundy zmieniamy znak celowniczy, bo HS503GU ma możliwość zmiany znaku celowniczego w systemie (MRS) Multiple Reticle System, który charakteryzuje całą serię Holosun 500. Oprócz standardowej kropki 2 MOA mamy do dyspozycji kropkę wraz z kółkiem 65 MOA, czyli znak celowniczy znany m.in. z celowników EOTech. Kółko 65 MOA ma niezaprzeczalne zalety, takie jak ułatwione celowanie na bardzo krótkim dystansie w celu kompensacji przewyższenia lub chociażby wyznaczanie odległości (na 100 m w kołku 65 MOA powinna mieścić się osoba o wzroście ok. 1,75 m). Ponadto kombinowany znak celowniczy objawia swoje zalety także przy strzelaniu z latarkami, ale już niekoniecznie w warunkach niskiej widoczności. Najlepsze jest to, że mamy wybór między jednym znakiem a drugim i możemy go dostosować do naszych potrzeb oraz preferencji.

12 poziomów jasności znaku celowniczego (w tym dwa kompatybilne z noktowizją) w zupełności wystarcza. Skok między nimi jest dość płynny, co umożliwia łatwe dopasowanie jasności do panujących warunków, a w bardzo słoneczny dzień na strzelnicy najjaśniejsze ustawienie zostawiało jeszcze zapas mocy.

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 9-10/2018

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter