Broń firmy Adler Arms
Marek Czerwiński
Firma Adler Arms powstała w 2007 roku, a jej siedziba znajduje się w Beysehir, w prowincji Konya. Jest to region, w którym mieszczą się liczne fabryki broni myśliwskiej. Właścicielem jest rodzina Tarip, która zdobywała doświadczenie w branży od lat 60. XX wieku.
W zakładach Adler wytwarzane są niezłe strzelby myśliwskie, spośród których warto wyszczególnić zwłaszcza modele samopowtarzalne, np. Tulpar z klasycznym system gazowym, oferowany w aż 12 wersjach, w tym w paru odmianach Slug, przystosowanych głównie do strzelania brenekami czy HT-104, który można nabyć w pięciu wersjach, w tym w pełnym kamuflażu lub w pięknym, tureckim orzechu.
Adler A4 to kalka słynnej strzelby Benelli M4. Charakteryzuje się najwyższą pewnością przeładowania bowiem prócz systemu inercyjnego (bezwładnościowego) dysponuje dwoma równoległymi tłokami gazowymi. Broń, choć ma kaliber 12/76, funkcjonuje także przy niskich naważkach nabojów 12/70, w tym z ładunkiem 21 i 24 g.
Do taktycznego zastosowania przeznaczone są strzelby samopowtarzalne BP-12, zbudowane w systemu „bull pup”, czyli bez kolby właściwej.
Dość popularne, zwłaszcza w Kanadzie i Australii, stały się strzelby powtarzalne systemu „lever action”, przeładowywane dolną dźwignią wahliwą. Ma to związek z ustawodawstwem ograniczającym dostęp do broni samopowtarzalnej. Firma Adler produkuje wiele modeli takich strzelb, pod wspólną sygnaturą A-110 – gdyby nie obecność dolnej dźwigni, można by je wziąć za śrutowe półautomaty.
Linię klasycznych strzelb systemu „pump action” prezentują modele Alpard i HT-108.
Najciekawszą bronią myśliwską firmy Adler Arms jest bez wątpienia nowoczesny AD 500, czyli sztucer samopowtarzalny, oferowany wyłącznie pod nabój .308 Winchester. To solidna propozycja, która wystarczy na każdą zwierzynę grubą w naszym kraju – energia kinetyczna E100 waha się pomiędzy 2400 a 3300 J, a naboje są łatwo dostępne i stosunkowo niedrogie. Istotny jest szeroki wybór pocisków, zarówno pod względem mas, jak i typów. Najlżejsze pociski ważą 8,0 g, najcięższe 14,26 g. Pozwala to na dobór optymalnej kuli praktycznie do każdego gatunku zwierzyny.
Lufa ze stali chromowo-molibdenowej 4140 ma długość 510 mm i gwint o skoku 1:12. Wyposażona jest w mechaniczne przyrządy celownicze z regulowaną szczerbiną. Wstawki ze światłowodów (czerwony na muszce, zielony w systemie dwóch kropek na szczerbinie) ułatwiają celowanie w warunkach słabego oświetlenia.
Broń działa na zasadzie odprowadzania części gazów prochowych przez boczny otwór w lufie, ryglowanie odbywa się zaś przez obrót zamka. Zamek ma pięć rygli oporowych, a jego czółko jest chromowane. Komora zamkowa wykonana jest z lekkiego stopu 7075 T6. Montaż optyki ułatwia grzbietowa szyna w standardzie Picatinny, z 16 węzłami montażowymi.
Bezpiecznik przetykowy znajduje się w tylnej części kabłąka spustowego. Funkcjonuje cicho, co bardzo ważne podczas polowań. Mechanizm spustowy, z oporem przełamania ustawionym fabrycznie na 2,45 kg, wydaje się całkiem przyzwoity. Węzeł mechanizmu spustowego można łatwo wyjąć z komory zamkowej – wystarczy wybić dwa piny.
Sztucer zasilany jest z wymiennego, jednorzędowego magazynka o pojemności 3, 5 lub 10 nabojów. Jest on wykonany z mocnego tworzywa sztucznego. Przycisk zwalniania magazynka umieszczony jest tuż nad nim, z prawej strony komory zamkowej.
Po wystrzeleniu ostatniego naboju z magazynka zamek zostaje w tylnym położeniu, ale klasycznego zwalniacza zamka nie ma. Po zmianie magazynka trzeba odciągnąć bardziej w tył rączkę zamkową i puścić swobodnie. Nabój zostanie wprowadzony do komory i można kontynuować strzelanie.
Broń jest dostępna w kilku wersjach wykończenia, z łożem syntetycznym lub orzechowym. Na zagranicznych forach internetowych znalazłem informację, że czółenko z tureckiego orzecha jest dość delikatne i przy udarach mechanicznych łatwo pęka. Ponoć zdarza się to również przy znacznych nastrzałach. Dlatego sugerowaną opcją jest osada z tworzywa sztucznego. Prócz znacznej wytrzymałości cechuje się pełną odpornością na deszcz czy śnieg. Jest też praktycznie bezobsługowe – wystarczy usunąć brud za pomocą wilgotnej szmatki.
Producent (ponoć specjalnie na nasz rynek!) wprowadził bardzo ciekawą dwuczęściową osadę z odpornego tworzywa, ale o strukturze i kolorze orzecha. Dzięki temu zachowano myśliwskie wzornictwo przy zapewnieniu wysokiej odporności i dość niskiej masy. Łoże syntetyczne może być również pokrywane leśnym kamuflażem, wykonanym z wysokowytrzymałej folii.
W przypadku osady z tworzywa w kolbie wycięty został otwór na pas nośny, prócz tego broń ma osadzone uniwersalne bączki. Części metalowe mogą być oksydowane, anodowane (dural) lub pokrywane niklem, w matowym odcieniu.
W ukompletowaniu znajdują się trzy wstawki umożliwiające dopasowanie awantażu kolby do indywidualnych różnic w budowie anatomicznej każdego strzelca. Dostępny jest także zapasowy magazynek.
Według danych firmy Adler, przy właściwie dobranej amunicji skupienie serii 3 – 4 strzałów nie powinno przekraczać 1,5 MOA./100 m (około 44 mm). Zupełnie przyzwoicie jak na broń samopowtarzalną.
Masa niezaładowanej broni wynosi 3,4 kg. Długość całkowita wynosi 106 cm.
Cena sztucera z łożem syntetycznym będzie oscylować w granicach 4000 złotych. Jest to najtańszy sztucer samopowtarzalny (w kalibrze .308 Win.) z dostępnych w naszym kraju.
Na You Tube można obejrzeć dziesiątki filmów o tej broni – opinie w zdecydowanej większości są pozytywne. Co ciekawe, sztucer sprawdził się w bardzo trudnych warunkach klimatycznych przy silnych mrozach.
Jeśli oceniać Ad 500 pod względem wzornictwa, nie można się do niczego przyczepić. Także użyte materiały czy wykończenie są na niezłym poziomie. Sztucer w dużych ilościach trafił do Rosji i tam sprawdził się także na amunicji w stalowych łuskach. Można więc bezpiecznie używać tańszych nabojów gorszej jakości – inne sztucery samopowtarzalne potrafią zacinać się (lub w ogóle nie funkcjonować) na łuskach stalowych.
Jakie są w takim razie słabsze strony Adlera AD 500?
Przydałby się nieco bardziej miękki spust. Nie znaczy to że mechanizm jest zły, tyle, że niektóre tureckie sztucery (np. Monza) cechują się większą kulturą jego pracy. Także droga spustu jest dość długa.
Wskazane byłoby łatwiejsze pełne rozkładanie broni. Załączony przez firmę klucz ułatwia odłączenie lufy z zespołem gazowym, ale sama czynność trwa dobrą minutę. Trudno wyobrazić sobie wykonywanie tego po każdym strzelaniu.
W instrukcji brak jest konkretnych informacji o reżimach czyszczenia i konserwacji. Czy trzeba to robić za każdym razem czy tylko po zakończeniu sezonu? A może wystarczy rozkładanie częściowe i oczyszczenie lufy oraz układu gazowego?
Masa broni (3,4 – 3,6 kg w zależności od materiału osady) bezsprzecznie zmiękcza odrzut silnego naboju .308 Win., ale może być uciążliwa podczas długich polowań. Dojdzie jeszcze luneta celownicza lub kolimator. Nawet przy małej biegówce będziemy nosić ze sobą sprzęt ważący co najmniej 4 kg. Odczujemy to dość szybko.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 1-2/2025